Seksafera w więzieniu. Jest śledztwo
Prokuratura Łódź-Widzew wszczęła śledztwo ws. przekroczenia uprawnień bądź niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy służby więziennej z Zakładu Karnego nr 1 w Łodzi. Sprawa ma dotyczyć dopuszczenia do kontaktów intymnych więziennego wychowawcy z aresztowaną ws. Amber Gold Katarzyną P.
W poniedziałek przesłuchana w tej sprawie została "kobieta, która jest osadzona w Zakładzie Karnym nr 1 w Łodzi" - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Nie chciał potwierdzić, że była to Katarzyna P.
- Nie mogę udzielić więcej informacji w tej sprawie, także co do treści złożonych przez osadzoną zeznań - zaznaczył Kopania. Dodał jedynie, że prokuratura gromadzi dowody w tej sprawie; czeka też na materiały z wewnętrznego postępowania prowadzonego przez Służbę Więzienną.
Rzecznik prokuratury kolejny raz nie chciał odnieść się do informacji medialnych o ciąży Katarzyny P. Zaznaczył jedynie, że z informacji, które posiada prokuratura wynika, iż nie ma przeszkód, by kobieta przebywała w warunkach pozbawienia wolności.
Doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień bądź niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy służby więziennej z ZK nr 1 złożył do prokuratury Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej. Równolegle również SW prowadzi czynności wyjaśniające w tej sprawie.
Według "Dziennika Łódzkiego", który powołuje się na anonimowe źródła, w Zakładzie Karnym nr 1 doszło do zbliżenia w pokoju wychowawców między osadzoną a jednym z funkcjonariuszy służby więziennej. Schadzka - według doniesień gazety - miała odbyć się za zgodą i akceptacją obu stron, a kobieta zaszła w ciążę.
Według informacji medialnych, kobietą tą jest Katarzyna P., od dwóch lat aresztowana w sprawie Amber Gold. Nie ma możliwości kontaktu ze swoim mężem Marcinem P. - byłym szefem tej spółki - który przebywa w areszcie w Piotrkowie Trybunalskim.
W związku z tą sprawą - według informacji "DŁ" - zwolniony został dyrektor zakładu karnego. Rzecznik dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Łodzi Bartłomiej Turbiarz potwierdził w rozmowie z Polską AgencjĄ Prasową jedynie fakt odwołania dyrektora ZK nr 1. Nikt oficjalnie nie potwierdza doniesień dotyczących ciąży Katarzyny P.
Śledztwo w sprawie Amber Gold jest przedłużone do końca sierpnia, ale prokuratura chce w czerwcu skierować do gdańskiego sądu akt oskarżenia.
Według prokuratury Marcin P. i Katarzyna P. - działając wspólnie i w porozumieniu - w ramach tzw. piramidy finansowej doprowadzili w sumie ok. 18 tys. osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie prawie 851 mln zł. Przyjęto, że oboje działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili z tej działalności stałe źródło dochodu.
Marcin P. jest podejrzany obecnie w sumie o 24 przestępstwa, jego żonie zarzucono ich 17. Obok oszustwa znacznej wartości zarzuca się im m.in. poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach o podwyższeniu kapitału zakładowego kilku spółek, naruszenie ustawy o rachunkowości oraz kodeksu spółek handlowych.
Podejrzani - według prokuratury - nie przyznają się do zarzutów i odmawiają składania wyjaśnień. Obojgu grozi kara do 15 lat więzienia.
Zdaniem prokuratury, Amber Gold - firma, która miała inwestować w złoto oraz inne kruszce i kusiła klientów wysokim oprocentowaniem inwestycji - od początku była tzw. piramidą finansową i z takim zamiarem powstała. Nie ma zaś dowodów, że spółka była finansowa z nielegalnych źródeł np. przez grupy przestępcze, ani, że w spółce dochodziło do prania brudnych pieniędzy. Z opinii finansowo-księgowej przygotowanej przez Ernst&Young Audyt Polska wynika, że spółki pozyskała z lokat 851 mln zł, z czego zaledwie ponad 10 mln zł zainwestowała w złoto, które miało być ich zabezpieczeniem.
Z bilansu spółki wynika, że prezes Amber Gold Marcin P. i jego żona wypłacili sobie z tytułu wynagrodzenia za pracę oraz zleceń w sumie 18,8 mln zł "pensji". Ostatecznie zainwestowane pieniądze przed upadkiem spółki odzyskało zaledwie ok. 3 tys. z ok. 18 tys. jej klientów.