Sejmowy spór o aferę FOZZ
W debacie na temat afery FOZZ w Sejmie nie wziął udziału klub SLD. Przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości złożył natomiast wniosek o powołanie komisji śledczej, która zajęłaby się aferą FOZZ. Wniosek poparły Platforma Obywatelska, Samoobrona, Liga Polskich Rodzin i koło Ruch Katolicko-Narodowy.
30.07.2003 | aktual.: 30.07.2003 16:51
PiS złożyło wniosek o powołanie komisji śledczej do wyjaśnienia afery FOZZ. Według Zbigniewa Ziobry z tego klubu, komisja mogłaby odpowiedzieć na wiele pytań, na które w tej sprawie nie udzielono odpowiedzi. Chodzi m.in. o wyjaśnienie, kto powołał FOZZ i odpowiada za jego wadliwą konstrukcję, "która umożliwia popełnienie przestępstw i już wówczas była - jak twierdzą eksperci - atrapą służącą do tego, aby zarabiać lewe pieniądze dla służb specjalnych PRL-owskich i nomenklatury postpezetpeerowskiej".
Zdaniem Ziobry, konieczne jest wyjaśnienie, kto zatrudnił szefostwo FOZZ i jego organy nadzorcze oraz utrzymywał z nim kontakty biznesowo-polityczne.
Ziobro argumentował, że powołanie komisji śledczej jest konieczne także dlatego, że w oparciu o zeznania niektórych świadków pojawiają się prowokacje i przestępcze działania. Mogą one - zdaniem PiS - prowadzić do pominięcia szeregu wątków w sprawie FOZZ i utrudnienia wyjaśnieniu sprawy.
Ziobro przypomniał także, że śledztwo w sprawie funduszu zostało przerwane na wiele miesięcy z powodu "karygodnej" decyzji premiera Leszka Millera o wyborze sędzi Barbary Piwnik na stanowisko ministra sprawiedliwości.
Poparcie dla wniosku PiS o powołanie komisji śledczej zapowiedziała PO. Według przedstawiciela tego klubu Cezarego Grabarczyka, sala obrad nie jest właściwa do wyjaśniania sprawy Funduszu. Także Grabarczyk podkreślał, że to decyzja premiera spowodowała zastój w sprawie FOZZ. Dodał, że minister Piwnik niczego nie dokonała jako minister sprawiedliwości, jej powołanie na stanowisko utrudniło jednak wyjaśnianie sprawy FOZZ.
"Afera FOZZ stała się orężem walki politycznej między prawicą a lewicą i między lewicą a prawicą. Zarzucają sobie korzystanie z pieniędzy tego Funduszu (...) A obywateli interesuje przede wszystkim, czemu śledztwo w tej sprawie trwało aż 11 lat, jakie są koszty tego postępowania i czy złodziejstwo zostanie nazwane złodziejstwem. PSL ma nadzieję, że wyrok w tej sprawie zapadnie w krótszym czasie, niż trwało śledztwo" - powiedział Józef Szczepańczyk (PSL). Powołując się na zeznania złożone na procesie przez kontrolera NIK Anatola Lawinę, poseł oświadczył, że PSL jest jedynym ugrupowaniem niezamieszanym w tę aferę.
Zeznania Lawiny cytował też Andrzej Grzesik (Samoobrona). "To prawda, że powiedział, że ZSL i PSL nie są zamieszane w aferę FOZZ, ale to nie znaczy, że PSL nie jest zamieszane w inne afery, np. w aferę zbożową" - mówił. Prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Janusz Wojciechowski przypomniał Grzesikowi, że sprawą oskarżenia PSL o udział w aferze zbożowej przez Renatę Beger (Samoobrona) zajmowała się już sejmowa komisja etyki i ukarała ją za to.
Poseł Samoobrony, który jest członkiem sejmowej komisji ds. służb specjalnych, poinformował, że w speckomisji działa podkomisja pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza (RKN) badająca powiązania ludzi ze służb specjalnych z FOZZ.
Grzesik powiedział też, że z zeznań Lawiny wynika, iż najwięcej pieniędzy z FOZZ otrzymała dawna partia braci Kaczyńskich - Porozumienie Centrum - i że Wojskowe Służby Informacyjne uczestniczyły w tworzeniu tego ugrupowania. "Po ogłoszeniu tych zeznań jakiekolwiek oświadczenia Jarosława Kaczyńskiego i Lecha Kaczyńskiego w temacie prawa i sprawiedliwości tracą elementarną wiarygodność" - mówił. Apelował, by Kaczyńscy powstrzymali się od wypowiedzi na temat afer, bo "wszystko, co powiedzą, może być użyte przeciwko nim".
Na słowa Grzesika zareagował Ziobro. Zarzucił mu "jawne kłamstwo". "Ale widać ciągnie swój do swego. Koledzy pana posła z 'Samoobrony' mają blisko do przestępców ściganych przez prokuraturę, także w sprawach gospodarczych" - powiedział. Zarazem zapowiedział, że wypowiedź Grzesika będzie skierowana do komisji ds. etyki poselskiej.
Bogdan Pęk (LPR) podkreślał, że "ludzie związani z tą aferą stanowią szkielet biznesu i polityki polskiej". Niemożność rozliczenia tej afery, zdaniem Pęka, wynika z "okrągłego stołu, grubej kreski i tego, że FOZZ był źródłem finansowania tamtego układu". Uważa on także, iż powołanie do rządu przez Leszka Millera prowadzącej proces w sprawie FOZZ Barbary Piwnik okazało się manipulacją służącą przedłużaniu tego procesu.
W wyjaśnienie sprawy FOZZ nie wierzy Aleksander Małachowski z Unii Pracy. Podczas swojego wystąpienia powiedział, że miał niegdyś dostęp do teczki, w której opisywano organizację Funduszu. Dodał, że wynikało z niej tyle, że instytucja ta powstała po to, by nikt nigdy nie zrozumiał jej tajników. "FOZZ powstał po to, by uprawiać piractwo na rynku finansów międzynarodowych" - zaznaczył. Jednocześnie Małachowski powiedział, że należy podjąć działania wyjaśniające aferę, także w zakresie, w którym styka się ona z osobą Lecha Kaczyńskiego.
"To była część zaplanowanej, świadomie przygotowanej operacji rabunku finansów państwa" - powiedział o FOZZ Antoni Macierewicz z koła RKN. Dodał, że z funduszu powstała duża część kapitału nomenklaturowego. Macierewicz opowiedział się za powołaniem komisji śledczej, która doprowadziłaby do ukarania winnych i restytucji zagarniętego mienia.
SLD nie wziął udziału w debacie, gdyż miał zastrzeżenia, czy taka debata w ogóle może się odbyć - poinformował przewodniczący klubu SLD Jerzy Jaskiernia. Jak wyjaśnił, Sojusz zgłaszał zastrzeżenia natury formalnej, czy w sprawie, która jest przedmiotem postępowania sądowego, można w ogólne doprowadzać do tego typu debaty.
"To ryzykowne, gdy siły polityczne debatują, nie znając argumentacji drugiej strony. Co innego, gdyby to się odbyło w postaci zapytania poselskiego, czy interpelacji. Debata polityczna niesie bardzo duże ryzyko z punktu widzenia zasady niezawisłości władzy sądowniczej, niezależności sądu i szeregu zasad, które towarzyszą ochronie interesów stron zaangażowanych w postępowanie. To rodzi pewne reperkusje publiczne i może być traktowane jako element nacisku na niezależny sąd" - powiedział Jaskiernia.