Sejmowy audyt po "aferze madryckiej". Posłowie mają złożyć wyjaśnienia
Przeprowadzony w sejmie audyt wyjazdów służbowych posłów jest już gotowy - poinformował marszałek sejmu Radosław Sikorski. Przedstawiony ma zostać, gdy posłowie złożą wyjaśnienia - mają na to tydzień. O wyjaśnienia poproszonych zostało kilku posłów, wśród nich m.in. Łukasz Zbonikowski (PiS), Jan Kaźmierczak (PO) i Zbigniew Girzyński (PiS). Komisja audytorów spotka się w czwartek z Radosławem Sikorskim. Będzie rekomendować, by posłowie m.in. robili zdjęcia wykonane przy swoim samochodzie w miejscu, do którego jechali - informuje "Polityka".
- Audyt jest gotowy. Wynika z niego, że w sześciu przypadkach miały miejsce błahe, nawet nie naruszenia, tylko sprawy do wyjaśnienia - powiedział Sikorski na briefingu prasowym. - W przypadkach trzech osób są to sprawy trochę poważniejsze. Szef Kancelarii Sejmu zwrócił się do posłów o wyjaśnienia i dopiero po wyjaśnieniach szef Kancelarii zdecyduje, jak się do nich odnieść - dodał. Zaznaczył, że posłowie dostali na złożenie wyjaśnień tydzień.
Marszałek powiedział, że wnioski z audytu będą już wkrótce przedstawione Prezydium Sejmu. - Mamy już projekty uchwał Prezydium zmieniające zasady podróży zagranicznych posłów - poinformował.
Podkreślił jednocześnie, że z audytu wynika, iż "prawie wszyscy posłowie dobrze reprezentują Polskę za granicą i uczciwie, zgodnie z zasadami rozliczają się z delegacji".
Pracami komisji badającej rozliczenia z zagranicznych wyjazdów posłów kierował wewnętrzny audytor kancelarii. W skład komisji weszli urzędnicy Kancelarii Sejmu.
Na początku tygodnia o wyjaśnienia poproszonych zostało kilku posłów, wśród nich m.in. Łukasz Zbonikowski (PiS) i Jan Kaźmierczak (PO), a także Zbigniew Girzyński (PiS), który miał swoje wyjaśnienia złożyć już we wtorek.
Tygodnik "Polityka" poinformował zaś, że z pieniędzy, które wzięli na delegacje z Kancelarii Sejmu muszą się wytłumaczyć: Arkadiusz Mularczyk (Sprawiedliwa Polska), Zbigniew Girzyński i Łukasz Zbonikowski, Paweł Suski i Jan Kaźmierczak z PO oraz były poseł Twojego Ruchu Wojciech Penkalski.
Powołana w listopadzie przez szefa Kancelarii Sejmu na wniosek marszałka komisja audytorów spotka się w czwartek z Radosławem Sikorskim i przedstawicielami klubów poselskich, a jeszcze w środę z samym marszałkiem. Będzie rekomendowała zmiany w rozliczaniu poselskich wyjazdów zagranicznych:
- samochodem najdalej do Brukseli (czyli maksimum 1200 km)
- po powrocie poseł będzie musiał podpisać oświadczenie o tym, że podróż się odbyła
- będzie też musiał udokumentować swoją podróż np. rachunkami za paliwo, czy za korzystanie z autostrad albo nawet – co brzmi dość oryginalnie – zdjęciem wykonanym przy swoim samochodzie w miejscu, do którego jechał.
Szef PiS Jarosław Kaczyński pytany o informację, że wśród posłów, którzy muszą się wytłumaczyć znaleźli się członkowie jego partii odpowiedział: "powiedziałem jasno, że mi ręka nie zadrży, jeżeli ktoś dopuścił się jakiś nadużyć, to zostanie usunięty z partii; przynajmniej taka będzie moja propozycja, bo ja nie mam prawa jako prezes osobiście usuwać, mogę tylko zawiesić".
Jak powiedział, nie obawia się takich informacji "w najmniejszym stopniu". - Wręcz przeciwnie jestem zadowolony, że w końcu został jakiś uruchomiony mechanizm, który czyści partie. Chociaż nie mam pewności, czy inne partie pójdą tą samą drogą - dodał.
Szef PiS zaznaczył, że nie rozmawiał z "ewentualnymi nowymi oskarżonymi". - Posłowie się na razie nie tłumaczyli, bo ja nie mogę działać na podstawie tego, co pisze prasa, tylko jak dostaniemy dokumenty od marszałka, to wtedy będziemy działać. Jeżeli tylko dokumenty będą przekonujące to reakcja będzie jednoznaczna - dodał.
Wewnętrzną komisję, która przeprowadziła audyt wyjazdów posłów powołano po ujawnionej przez media sprawie podróży do Madrytu trzech byłych posłów PiS: Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego oraz Adama Rogackiego. Media donosiły, że w wyjeździe posłom towarzyszyły żony, i że z ich udziałem doszło do incydentu na pokładzie samolotu, którym posłowie wracali z Madrytu. Informowały ponadto, że Kamiński i Hofman wzięli kilkanaście tysięcy złotych zaliczki na służbową podróż do Madrytu. Posłowie PiS mieli zgłosić wyjazd do Madrytu samochodem, ale w rzeczywistości polecieć tanimi liniami lotniczymi.
Jarosław Kaczyński ocenił, że nie powinno się mówić o "aferze madryckiej". - Afera to była Amber Gold, afera hazardowa, gigantyczną aferą był Smoleńsk - powiedział. Natomiast - dodał - to jest "przykre wydarzenie, które powinno być surowo ukarane". - I my to robimy, ale oczywiście ta "afera" to jest próba pokazania nas na równi z PO, która rzeczywiście jest w liczne ciężkie afery uwikłana, PSL zresztą podobnie - stwierdził szef PiS.