Sejmowa debata nad projektem ustawy "Za życiem": to kompletny brak zrozumienia i empatii
Posłowie zakończyli gorącą debatę nad rządowym projektem ustawy o wsparciu kobiet w ciąży i ich rodzin "Za życiem". Według PiS to pierwszy krok do całościowego wspierania rodzin zmagających się z chorobą dziecka, według opozycji i Kukiz'15 nie spełnia on oczekiwań rodzin niepełnosprawnych dzieci. Projekt wraz z poprawkami trafił ponownie do komisji.
03.11.2016 21:28
Debata nad projektem rozpoczęła się w czwartek po południu. Przerwano ją by zrealizować punkt dotyczący wniosku o odwołanie minister edukacji Anny Zalewskiej.
Projekt o wsparciu kobiet w ciąży "Za życiem" to pierwszy krok do całościowego programu wspierającego rodziny zmagające się z chorobą dziecka - podkreślała posłanka PiS Urszula Rusecka. - Podstawowym celem projektu jest wsparcie kobiet, u których wystąpiły powikłania w czasie ciąży, doświadczyły niepowodzeń położniczych, a także zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu lub chorobę zagrażająca życiu dziecka - mówiła.
Dodała, że to pierwszy krok ku realizacji "programu historycznego i nowatorskiego", gwarantującego rodzinom w trudnej sytuacji poczucie bezpieczeństwa i wsparcie państwa. Posłanka przypominała, że projekt zakłada m.in. jednorazową wypłatę - 4 tys. zł, która ma być pierwszą pomocą dla tych rodzin, które spotkają się "z ciężką informacją" o chorobie dziecka. Apelowała o działania poza podziałami.
Marzena Okła-Drewnowicz (PO) stwierdziła, że rodzicom wychowującym dzieci niepełnosprawne nie zależy na pośpiechu i bylejakości. - Rodzicom wychowującym dzieci niepełnosprawne zależy na kompleksowej, rzetelnej pomocy - przekonywała. Jej zdaniem rodzice dzieci niepełnosprawnych oczekiwali zupełnie innej pomocy niż ta, którą zaproponowano w projekcie. Jak mówiła, projekt procedowany jest w pośpiechu. - Tu nie chodzi o pomoc, chodzi o to, żeby projekt był zadośćuczynieniem tylko i wyłącznie dla organizacji "pro-life", które zgłosiły projekt całkowicie zakazujący aborcji. To tylko zadośćuczynienie i rekompensata, nic więcej, bo nawet nie zagłuszenie własnego sumienia - powiedziała.
Wskazywała, że regulacja różnicuje świadczenia w zależności od momentu, kiedy niepełnosprawność powstała. Dodała, że PO chce pracować nad ustawą tak, by była sprawiedliwa. - Skoro dajecie 4 tys. zł kobietom, u których stwierdzono, że noszą w sobie chore dziecko lub w trakcie porodu staje się chore, to dajcie tym, które opiekują się dzieckiem chorym, a ich choroba i niepełnosprawność ujawniły się później - powiedziała. Zapowiedziała, że PO składa taką poprawkę. Kolejna poprawka, jak dodała, dotyczy skreślenia zapisu o tym, że 4 tys. zł będzie przysługiwać za urodzenie żywego dziecka. - Niech to będzie 4 tys. dla kobiety, która urodzi dziecko - przekonywała. Jak dodała, wie że w takiej sytuacji przysługuje tej wysokości kwota z tytułu zasiłku pogrzebowego wypłacanego przez ZUS, ale - jak mówiła - te pieniądze będą kobiecie potrzebne np. na psychologa.
W ocenie Kukiz'15 projekt to kompletny brak zrozumienia i empatii oraz czysty zabieg PR-owy. Zdaniem posłanki Agnieszki Ścigaj, projekt rozczarował osoby niepełnosprawne i ich rodziców. - Jeśli kobieta dowiaduje się, że ma urodzić dziecko niepełnosprawne, to na pewno się nie obawia w pierwszej kolejności tego, że nie będzie stać jej na wózek czy łóżeczko, a 4 tys. zł to chyba na to jej wystarczą tylko. Boi się, że będzie musiała patrzeć przez całe życie na to, jak jej dziecko cierpi, bo nie będzie jej stać na rehabilitację - powiedziała.
Ścigaj zarzuciła, że różnicuje wsparcie dla opiekunów osób niepełnosprawnych ze względu na to, kiedy ta niepełnosprawność powstała. - Jednym każecie żyć za 520 zł, innym za 1300 zł. Dodam, że żadna z tych kwot w ogóle nie zapewnia żadnego kryterium minimum egzystencji - zwróciła uwagę posłanka Kukiz'15. Zauważyła też, że kwota 70 mln zł przewidziana w ustawie "Za życiem" jest niewielka w porównaniu z tym, co na rehabilitację i leczenie przeznaczają w ramach 1 proc. podatku obywatele. Za najbardziej wartościowy punkt projektu Ścigaj uznała zapis, który zobowiązuje rząd, by do końca roku przyjął program kompleksowego wsparcia dla rodzin "Za życiem". - Pani premier, po prostu czekamy - zakończyła Ścigaj.
W ocenie Nowoczesnej, rządowy to zła propozycja, procedowana niezgodnie z procedurą legislacyjną. Ta ustawa rzuca ochłap i jałmużnę - mówiła Joanna Augustynowska (Nowoczesna). - Trzeba powiedzieć wszystkim obywatelom i wszystkim matkom, czego dotyczy ta ustawa. Ta ustawa nie rozwiązuje systemowych problemów rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi. Ta ustawa jest tylko wyrazem waszego protestu, waszego uporu ideologicznego, który próbujecie narzucić polskim kobietom - powiedziała Augustynowska.
- Wystraszyliście się "czarnego poniedziałku" i dzisiaj próbujecie podrzucić projekt niezgodnie z procedurą legislacyjną, bez konsultacji - jest to projekt rządowy, a nie ustaliliście tych przepisów z nikim - dodała. Stwierdziła, że nie wierzy, iż "czterema tysiącami" rząd będzie w stanie "zamknąć usta kobietom". Dodała, że "ustawa jest zła" i w większości kopiuje przepisy ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, które "nie działają, bo służba zdrowia nie działa". - To jest zwykła łapówka - oceniła.
Kornelia Wróblewska (Nowoczesna) mówiła, że "środowisko osób niepełnosprawnych potrzebuje systemowego wsparcia". - Potrzebuje realnej pomocy tu i teraz - dzieci, które żyją, rodzice, którzy się nimi opiekują. To obiecywaliście - mówiła. Dodała, że jeśli PiS potrzebuje narzędzi, to w piątek Nowoczesna złoży projekt wsparcia osób niepełnosprawnych, będący realizacją wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Według Wróblewskiej projekt "systemowo zmieni sytuację osób niepełnosprawnych" i był przez wiele miesięcy konsultowany ze środowiskiem i ekspertami.
PSL zapowiedziało, że złoży poprawkę do projektu ustawy "Za życiem", żeby oprócz zasiłku z programu "Rodzina 500 plus", był także zasiłek rehabilitacyjny w wysokości 500 zł dla każdego niepełnosprawnego dziecka. Gdy premier zapowiedziała wsparcie rodzin, wszyscy się cieszyli, ale - jak mówiła Andżelika Możdżanowska (PSL) - sprawa potrzebuje systemowych rozwiązań.
- Jesteśmy za tym, aby pomagać grupie rodziców, ale nie obrażajmy ich, licząc na to, że przyznanie ustawą 4 tys. złotych będzie rzeczywiście pomocą - powiedziała Możdżanowska. - O wiele bardziej pomoglibyśmy tym rodzicom, gdyby to wsparcie wypłacane było co miesiąc, a nie tylko raz po urodzeniu - powiedziała. - Polski rząd jest zobowiązany do tego, aby wspierać wszystkie dzieci niepełnosprawne. Cztery tysiące złotych to nie jest wsparcie, to jałmużna - powiedziała posłanka PSL.
Osiem stron, 4 tys. zł jednorazowego zasiłku, czy wy jesteście poważni, czy macie sumienia? - pytał podczas debaty Jacek Protasiewicz (Europejscy Demokraci). Małgorzata Zwiercan (Wolni i Solidarni) zaznaczyła, że proponowane rozwiązania powinny wejść jak najszybciej, by wypełnić istniejącą od dawna lukę. - Ja bym czegoś takiego, gdybym był premierem rządu nigdy nie przedłożył, gdybym był posłem PiS-u, partii koalicyjnej nigdy bym tego nie poparł. Byłoby mi wstyd stanąć przed rodzicami dzieci niepełnosprawnych, którym za chwile chcecie zgłosić projekt radykalizujący ustawę aborcyjną - powiedział.
Zwiercan podkreślała, że pod adresem projektu padało wiele zarzutów - że pomoc jest za mała, że projekt jest niedoprecyzowany, ale - jak dodała jest przekonana, że to pierwszy etap. - Zgadzam się, że konsultacje społeczne a także konsultacje z najbardziej zainteresowanymi rodzicami, wychowującymi takie dzieci byłyby pożądane. Jednak trzeba podkreślić, że projekt ma jak najszybciej pomóc tym, którzy tej pomocy potrzebują i zapełnić lukę, która od dawna istniała. To prawda, że 4 tys. złotych jednorazowej pomocy to nie jest wiele ale to więcej niż dotychczas ktokolwiek tym rodzinom zaoferował - powiedziała.
Rządowy projekt ustawy o wsparciu kobiet w ciąży i ich rodzin "Za życiem" przewiduje m.in., że z tytułu urodzenia się żywego dziecka z ciężkim i nieodwracalnym upośledzeniem albo nieuleczalną chorobą zagrażającą życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu, przysługuje jednorazowe świadczenie w wysokości 4 tys. zł. Przewodnikiem rodzin po systemie wsparcia ma być asystent rodziny, którego zadaniem będzie koordynowanie dostępnej pomocy.