PolskaSejm zostaje do końca kadencji

Sejm zostaje do końca kadencji

Przedterminowych wyborów nie będzie. Zgodnie z przewidywaniami, Sejm nie skrócił swojej kadencji, bo żaden z trzech wniosków w tej sprawie nie uzyskał wymaganych 307 głosów. Najwięcej - 255 głosów - otrzymał wniosek PO, a pozostałe, zgłoszone przez LPR i PiS - po 253 głosy.

Obraz

Głosowanie poprzedziła siedmiogodzinna, burzliwa dyskusja. Przedstawiciele wnioskodawców wykorzystali swoje wystąpienia do totalnej krytyki obecnego parlamentu, a właściwie lewicowej większości oraz stanu państwa.

Sejmowi zarzucali m.in. uchwalanie bubli prawnych. Przedstawiciele PiS i LPR przekonywali też, że wcześniejsze wybory uniemożliwią rządowi realizację jego planów prywatyzacyjnych, które, ich zdaniem, są groźne dla Polski.

Przeciw skróceniu kadencji wystąpił w debacie klub SLD oraz koła UP i Stronnictwa Gospodarczego. Szef klubu Sojuszu Krzysztof Janik oświadczył: "Nie będziemy was popierać, bo strach oddać władzę Jarosławowi Kaczyńskiemu". Komentując wystąpienia przedstawicieli wnioskodawców, stwierdził, że "tylu kłamstw, demagogii, prostactwa, populizmu dawno nie słyszał".

Podczas głosowania z dyscypliny klubowej wśród posłów SLD wyłamali się Włodzimierz Cimoszewicz, (który miał na to pozwolenie) i Jerzy Szteliga. Temu drugiemu grozi za to wyrzucenie z klubu. Ośmiu posłów SLD nie wzięło udziału w głosowaniu.

Jako pierwszy projekt uchwały prezentował lider LPR Roman Giertych. W trakcie swojego wystąpienia dużo miejsca poświęcił krytyce SLD. "Przez 4 lata obiecywaliście wybory na wiosnę" - wypominał lewej stronie sali. "Dałeś się nabrać, mamy cię" - odpowiedzieli na to z sali posłowie SLD.

Sejm powinien skrócić swoją kadencję, bo bije rekordy kompromitacji - przekonywał z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński. Argumentował, że obecna większość parlamentarna ośmiesza Sejm i nadaje się "do gospody", a ponadto wyłoniła "skrajnie kompromitujący" rząd Leszka Millera oraz rząd Marka Belki, który nic nie zrobił.

Lider PO Donald Tusk wzywał lewicę: "Jeśli kierujecie się w działalności parlamentarnej honorem, rozumem, patriotyzmem i poczuciem wstydu, to podnieście rękę za samorozwiązaniem Sejmu". "Wybaczcie, ale nie wierzę, że to zrobicie" - mówił. Według Tuska, ten Sejm, "wbrew Polakom trwa", bo taka jest wola SLD.

Głosowanie za skróceniem kadencji zapowiadali w debacie posłowie występujący w imieniu PSL, SdPl, Samoobrony i prawicowych kół poselskich. Ostatecznie te zapowiedzi potwierdziły się w głosowaniu. Tylko jeden poseł SdPl zagłosował przeciw, a inny wstrzymał się od głosu.

W czasie dyskusji nad samorozwiązaniem posłowie opozycji krytykowali nieobecność w Sejmie premiera Marka Belki, który udał się na Marszu Żywych w Oświęcimiu.

Przed rozpoczęciem dyskusji marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz wyrażał nadzieję, że jej przebieg i wynik głosowania w tej sprawie "przyczynią się do obrony powagi Sejmu, a nie do dalszego jej osłabienia". Później był jednak rozczarowany poziomem debaty.

Przebieg dyskusji zakłócił poseł Zbigniew Nowak (nierz.), który w trakcie wystąpienia Kaczyńskiego stanął za jego plecami z planszą informującą o swoim proteście głodowym. Z tego powodu zarządzono przerwę i posiedzenie Konwentu Seniorów. Poseł kontynuował jednak swój protest.

Przybycie na głosowanie chorej, jeżdżącej na wózku inwalidzkim, posłanki PiS Barbary Marianowskiej oburzyło Barbarę Ciruk (SdPl). Odpowiadając na jej zarzuty o brak sumienia, Kaczyński zapewnił, że Marianowska sama zdecydowała, że przyjdzie do Sejmu na to głosowanie.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)