Sejm przyjął uchwałę w sprawie Wołynia
Sejm przyjął oświadczenie w związku z 60. rocznicą tragedii wołyńskiej. Dwie godziny wcześniej, po burzliwej debacie, oświadczenie o identycznej treści przyjął ukraiński parlament - Rada Najwyższa.
Za przyjęciem oświadczenie w wersji ustalonej w negocjacjach przez delegacje polskiego Sejmu i ukraińskiego parlamentu, opowiedziało się 323 posłów, przeciw było 35, a od głosu wstrzymało się 14.
Przeciw przyjęciu oświadczenia opowiedziało się 2 posłów Platformy Obywatelskiej, 4 z Polskiego Stronnictwa Ludowego, 23 z Ligi Polskich Rodzin, 4 z Ruchu Katolicko-Narodowego, 1 niezrzeszony oraz jeden z Prawa i Sprawiedliwości. Pozostali posłowie PiS - zgodnie z zapowiedzią szefa partii Jarosława Kaczyńskiego - nie wzięli udziału w głosowaniu.
"Sześćdziesiąta rocznica tragedii ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji w czasie niemieckiej okupacji skłania do myślenia o przeszłości i przyszłości polsko-ukraińskiego sąsiedztwa. Tragedii Polaków mordowanych i wypędzanych z ich miejsc zamieszkania przez zbrojne formacje Ukraińców towarzyszyły również cierpienia ludności ukraińskiej - ofiar polskich akcji zbrojnych. Była to tragedia obu naszych narodów" - głosi m.in. oświadczenie.
Wyrażono w nim też szacunek i hołd pomordowanym na Wołyniu i w Galicji. Podkreślono, że prawda o tamtych dramatycznych latach jest bolesna dla wszystkich, ale Polacy i Ukraińcy powinni ją poznawać, bo "prawda, choćby najbardziej bolesna, jest niezbędna do budowy trwałego porozumienia".
"Przy całej - dla wielu - niedoskonałości tego oświadczenia znalazły się tam niezwykle ważne sformułowania. Po pierwsze - stwierdzenie, że Polacy na Ukrainie byli mordowani i wypędzani przez zbrojne formacje ukraińskie. Takiego stwierdzenia żaden, czy prawie żaden, polityk ukraiński publicznie nie wypowiedział. Dziś wypowiedział to parlament ukraiński" - powiedział po głosowaniu marszałek Sejmu Marek Borowski.
Podkreślił, że oświadczenie głosi, iż wszystkim ofiarom - polskim i ukraińskim - należy się hołd i szacunek. Wyraził też nadzieję, że wszystkie problemy wokół uroczystości rocznicowych, które w piątek odbędą się na Wołyniu, będą teraz łatwiejsze do przezwyciężenia.
Tekst oświadczenia został opracowany po rozmowach polskich i ukraińskich posłów. Ustalono, że warunkiem przyjęcia go przez oba parlamenty jest to, że nie zostaną wprowadzone żadne zmiany do uzgodnionej wersji.
Zarówno w polskim Sejmie, jak i ukraińskim parlamencie tekst wywołał burzliwe dyskusje i zgłoszono wiele propozycji zmian. Wielu ukraińskich deputowanych postulowało, aby tekst bardziej wyraziście mówił o tym, że w roku 1943 na Wołyniu cierpieli i ginęli nie tylko Polacy, lecz także Ukraińcy.
Wielu posłów polskich podkreślało natomiast, że w tekście powinno być jasno napisane, że na Wołyniu doszło do zbrodni przeciwko ludzkości, że na mieszkających tam Polakach dokonano ludobójstwa.
Borowski powiedział przed rozpoczęciem głosowania, że debata nad oświadczeniem w Radzie Najwyższej Ukrainy była bardzo burzliwa, tekst spotkał się z wieloma zarzutami, głosowanie było dwukrotnie przekładane.
Poinformował też, że dwukrotnie rozmawiał z przewodniczącym ukraińskiego parlamentu Wołodymyrem Łytwynem, który - biorąc pod uwagę to, co zaproponowały poszczególne ukraińskie ugrupowania - zaproponował jeszcze dokonania poprawek w tym tekście.
"Nie muszę mówić, że były to poprawki zmiękczające ten tekst. Powiedziałem mu, że nie ma takiej możliwości, że to jest tekst kompromisowy i że przyjęcie tego tekstu niewątpliwe wymaga odwagi ze strony parlamentu ukraińskiego i że liczymy na to" - relacjonował marszałek Sejmu.
Dodał, że poprosił Łytwyna, żeby w tej sprawie rzucił na szalę swój autorytet. Borowski podkreślił, że ostatecznie Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła tekst oświadczenia, nie zmieniając w uzgodnionym tekście "ani przecinka".
Bronisław Komorowski (PO), który brał udział w ustalaniu tekstu ze stroną ukraińską, zaapelował do posłów, którzy zgłosili wnioski mniejszości i poprawki, aby - w obliczu decyzji ukraińskiego parlamentu - wycofali je. Jego apel nie został jednak wysłuchany. W głosowaniu posłowie odrzucili wszystkie poprawki i wnioski mniejszości zawierające m.in. dwa odrębne projektu uchwał autorstwa PiS i LPR.
Nie została też zaakceptowana propozycja PiS, by w pierwszym zdaniu oświadczenia słowo "tragedii" zastąpić wyrazem "ludobójstwo".
Przed przystąpieniem do głosowania nad nią Marek Jurek (PiS) spytał ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza, jak on, jako prawnik zajmujący się prawem międzynarodowym, odnosi się do tego, że w oświadczeniu nie użyto sformułowania "ludobójstwo", czyli - jak powiedział - "planowe wyniszczenie grupy ludzi na całości bądź części terytorium, które ona zamieszkuje". Dodał, że po 1945 r. funkcjonuje ono w prawie międzynarodowym na określenie wydarzeń takich, do jakich doszło na Wołyniu.
Cimoszewicz odpowiedział, że osobiście uważa, iż to, co stało się na Wołyniu w 1943 r., miało cechy ludobójstwa. Opowiedział się jednak za przyjęciem oświadczenia bez żadnych zmian, bo, jak argumentował, ma ono dwa cele: pierwszym jest upamiętnienie polskich ofiar tamtych zbrodni, ale drugim - otworzenie drogi do pojednania między Polakami i Ukraińcami.