Sejm obraduje nad zmianami w prawie karnym
Debaty w Sejmie (PAP/Tomasz Gzell)
Wielka nowelizacja prawa karnego trafiła we wtorek pod obrady Sejmu. Komisja kodyfikacyjna połączyła w jedno sprawozdanie prawie 10 projektów nowelizacji kodeksów: karnego, postępowania karnego i karnego wykonawczego.
24.07.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Największy projekt zmian przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości kierowane przez byłego ministra Lecha Kaczyńskiego. Nowy szef resortu Stanisław Iwanicki zadeklarował, że mimo zastrzeżeń do niektórych kwestii będzie popierał projekt w imię tego, by jak najszybciej został uchwalony.
Nowelizacja zakłada generalne zaostrzenie sankcji, przyspieszenie procedur i poprawę pozycji ofiar przestępstw. Pod obrady komisji trafiła też nowelizacja prezydencka, zakładająca zaostrzenie kar za gwałty, oraz kilka mniejszych projektów poselskich. Z nich ma zostać sporządzony łączny projekt eliminujący powtórzenia i zawierający kompromis - lub rozwiązania alternatywne - wszystkich złożonych propozycji.
Rząd proponuje podniesienie dolnych i górnych progów sankcji karnych w przypadku 80 różnych przestępstw. Najważniejsze to: przyjęcie, że za zabójstwo szczególnie okrutne, z bronią lub wielokrotne, grozi 25 lat więzienia lub dożywocie (dziś grozi za to od 12 lat więzienia); podniesienie sankcji za śmiertelne pobicie do granicy 15 lat (dziś - do 12 lat). Za wymuszenia ma grozić do 5, a nie jak dziś - do 3 lat więzienia.
Sejmowa komisja kodyfikacyjna była podzielona na 3 podkomisje ds. zmian w kodeksach: karnym, postępowania karnego i karnym wykonawczym. O ile co do dwóch ostatnich kodeksów w komisji panowała zgoda, to burzliwe dyskusje trwały do końca jej obrad nad zmianami w kodeksie karnym, który podnosi sankcje.
Najważniejsze zmiany w procedurze karnej (tę nowelizację przygotował jeszcze resort pod rządami Hanny Suchockiej)
mają doprowadzić do usprawnienia postępowania sądowego. Nowelizacja odchodzi do wprowadzonego wcześniej przepisu, że proces musi być rozpoczęty od nowa, jeśli od poprzedniej rozprawy minie więcej niż 35 dni, a chociaż jedna ze stron nie zgodzi się na kontynuację - co paraliżowało często pracę sądów. (mk)