Sejm debatował o poprawkach senatu do ustawy medialnej
PO i Lewica konsekwentnie popierają ustawę medialną, podkreślając, że prowadzi ona do odpartyjnienia mediów publicznych i wprowadzi w nich "rządy fachowców". Ostrej krytyce ustawę poddają: PiS, Polska XXI, SDPL-NL, a PSL choć deklaruje poparcie dla całej ustawy, to domaga się wpisania do niej wartości chrześcijańskich, podnosi też zastrzeżenia wobec sposobu finansowania mediów.
24.06.2009 | aktual.: 24.06.2009 15:03
Podczas debaty w sejmie nad poprawkami senatu do ustawy medialnej Iwona Śledzińska-Katarsińska (PO) przyznała, że nawet utrzymanie ustawy w wersji sejmowej, gdzie wpisano ok. 900 mln zł na media publiczne, nie gwarantuje, że TVP i Polskie Radio takie pieniądze dostaną. Konkretna kwota odnosi się bowiem tylko do projektu budżetu, a ten może zmienić sejm, uchwalając budżet. - To należy powiedzieć uczciwie, bo inne przedstawianie tej sytuacji byłoby rzeczywiście nieuczciwością - powiedziała posłanka.
Głosowanie 47 poprawek senatu odbędzie się w sejmie w środę wieczorem. Sejmowa komisja kultury opowiada się przeciwko kilku najistotniejszym z nich - chce m.in. wykreślenia senackich zmian w finansowaniu mediów publicznych, nie zgadza się na przerywanie reklamą programów publicznych nadawców i nałożenie na nich obowiązku wspierania wartości chrześcijańskich.
Urszula Augustyn (PO) ubolewała, że podczas debaty o ustawie medialnej komentatorzy skupiają się wyłącznie na pieniądzach, podczas gdy ustawa wprowadza szereg innych ważnych rozwiązań: odpartyjnienie, odpolitycznienie, wprowadzenie licencji programowych, przywrócenie należnego charakteru regionalnym mediom publicznym. Augustyn podkreśliła, że w tym zakresie ustawa ma szansę uzdrowić dramatyczną sytuację w mediach publicznych. - Przykre jest to, że ci, którzy do tego stanu, który dzisiaj w mediach publicznych istnieje, doprowadzili, nie wyrażają najmniejszych chęci, żeby te zmiany poprzeć - dodała.
Ustawę całkowicie przekreśla PiS, zarzucając, że jest to "bardzo nieodpowiedzialna" regulacja, która podważa stabilność finansową mediów publicznych i prowadzi do ich pełnej komercjalizacji oraz upadku. - Zachwieje to ładem informacyjnym w państwie, przyniesie ograniczenie wolności słowa, doprowadzi po prostu do zniknięcia mediów publicznych i misji publicznej - oceniła Elżbieta Kruk (PiS). Jak dodała, dziękuje PO za przyznanie, że "ta ustawa nie gwarantuje żadnych środków publicznych dla mediów". Według Kruk za ustawą stoi ukryty plan prywatyzacji TVP.
Przeciwnego zdania jest Jerzy Wenderlich (Lewica). - Wieńczymy dziś dobrym finałem to legislacyjne dzieło - powiedział. Wenderlich zapewnił, że senackie poprawki - których część jego zdaniem należy odrzucić - nie podzielą SLD i PO. Według posła wpisanie minimalnej kwoty na media publiczne do projektu budżetu państwa zapewnia "stabilność mediów publicznych i komercyjnych, które obawiały się, że TVP bez gwarancji finansowych intensywniej "penetrować" będzie rynek reklamowy. - Wszystko dobrze się na szczęście kończy dla mediów - powiedział poseł dodając, że kropkę nad i postawi jednak prezydent Lech Kaczyński.
Z kolei PSL nie krył, że część przepisów ustawy medialnej jest dla niego kontrowersyjna. - PSL zawsze było wierne zasadom narodowym, ludowym i chrześcijańskim - podkreślił Tadeusz Sławecki. Dodał, że PSL będzie głosowało za wpisaniem wspierania chrześcijańskich wartości jako zadania mediów publicznych, finansowanego z budżetu, mimo zastrzeżeń ze strony PO. W sprawie finansowania mediów Sławecki powiedział, że Stronnictwu od początku "wyraźnie mówiono, że będą pieniądze, przynajmniej w kwocie nie niższej niż wpływy z abonamentu". Dodał, że gdyby wcześniej znane było stanowisko ministerstwa finansów, że w 2010 r. budżet nie znajdzie ok. 900 mln zł na media, "to być może ta ustawa miałaby inny charakter".
Ostrej krytyce ustawę poddały koła poselskie: Polska XXI oraz SdPl-NL. - Ustawa szła pod hasłem odpartyjnienia i lepszego wypełniania misji przez media publiczne, a rozwiązania, które przyniosła, będą odwrotne - powiedział Jarosław Sellin (Polska XXI). Mocno krytykował też PO za wykreślenie wspierania chrześcijańskiego systemu wartości z zadań mediów publicznych. - Dziękuję za proletariacką szczerość - powiedział z kolei Marek Borowski (SdPl-NL) pod adresem Śledzińskiej-Katarsińskiej za przyznanie, że ustawa nie gwarantuje żadnej kwoty na media. Według niego wypowiedzi ministra finansów i premiera w tej sprawie, którzy mówią, że w budżecie nie będzie takiej kwoty o jakiej mowa w ustawie wskazują, że "jest to realna ewentualności, a nawet zamysł".
Śledzińska-Katarasińska odpowiedziała, że ustawa w niczym nie zmienia sytuacji finansowej mediów publicznych. - W tym roku media publiczne z abonamentu nie dostaną być może nawet 600 mln zł. - powiedziała posłanka. Dodała, że np. TVP, która na swój program wydaje ok. 2 mld zł, pozostałe środki czerpie z reklamy. - I ma tak być nadal - podkreśliła. Dodała jednak, że nowa ustawa powiąże publiczne pieniądze z systemem licencji programowych, co ma pozwolić na lepszą kontrolę wydawania środków.
W debacie kilkakrotnie wracało też pytanie do marszałka sejmu (pytał o to m.in. PSL), kiedy podda pod głosowanie sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, którego odrzucenie przez sejm, senat i prezydenta pozwoli na szybką wymianę władz w mediach publicznych. Sprawozdanie od początku kwietnia czeka na rozpatrzenie przez parlament, jak dotąd zajęła się nimi jedynie senacka komisja kultury.