Ściśle tajne materiały nie dla posła Karpińskiego
Włodzimierz Karpiński, poseł PO powołany niedawno do Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych nie ma certyfikatu dostępu do ściśle tajnych materiałów - poinformował portal tvp.info. Certyfikatu nie miał też Sławomir Rybicki (PO), który wszedł do speckomisji w marcu. Zdaniem PiS, powoływanie posłów bez certyfikatu skutecznie utrudnia pracę speckomisji.
Platforma powołała nowych posłów, bo Komisję do Spraw Służb Specjalnych opuścił w ostatnim czasie Paweł Graś (został rzecznikiem rządu) i Marek Biernacki (wszedł w skład komisji śledczej badającej sprawę Krzysztofa Olewnika). Na początku marca portal tvp.info poinformował, że certyfikatu dostępu do ściśle tajnych materiałów nie miał powołany wówczas poseł Sławomir Rybicki. Parlamentarzysta zdążył już certyfikat sobie wyrobić, ale Platforma powołała niedawno do komisji kolejnego posła bez dostępu do ściśle tajnych materiałów - Włodzimierza Karpińskiego.
- Jestem na etapie wyrabiania uprawnień - potwierdza Włodzimierz Karpiński. - Nie uważam jednak, by była to jakaś wielka przeszkoda. Wziąłem już udział w dwóch posiedzeniach speckomisji i nie odczułem, by był to problem - dodaje. Procedura wyrobienia certyfikatu dostępu do materiałów ściśle tajnych trwa około półtora miesiąca. Co oznacza dla speckomisji funkcjonowanie z parlamentarzystą bez takiego certyfikatu?
- Każdy poseł ma z definicji dostęp do materiałów tajnych. Gdy w trakcie obrad mają pojawić się informacje oznaczone klauzulą "ściśle tajne", informuję o tym na wstępie. Poseł bez certyfikatu musi opuścić wtedy posiedzenie - mówi szef speckomisji Stanisław Rakoczy (PSL). - Takie sytuacje jednak zdarzają się bardzo rzadko. W przypadku posła Rybickiego w ogóle nie doszło do takiej sytuacji - dodaje.
- To nieprawda, ripostuje były minister koordynator służb specjalnych, a obecnie członek speckomisji Zbigniew Wassermann (PiS). - Co najmniej raz w trakcie obrad z udziałem posła Rybickiego przedstawiciel służb specjalnych musiał obniżyć rangę przekazywanych informacji. Fakt nieposiadania certyfikatu skutecznie utrudnia pracę speckomisji, bo goście muszą bez przerwy zastanawiać się, czy przypadkiem nie mówią za dużo. To odstępstwo od niepisanej sejmowej zasady, że poseł najpierw wyrabia sobie certyfikat, a potem wchodzi w skład speckomisji - dodaje Wasserman.
Zdaniem posłów PiS, Platforma stosuje podwójne standardy wobec siebie i opozycji. Fakt nie posiadania certyfikatu dostępu do ściśle tajnych informacji był przecież głównym powodem nie powołania w skład komisji śledczej badające sprawę Krzysztofa Olewnika posła PiS Antoniego Macierewicza. Zdaniem Platformy, te zarzuty są bezzasadne, bo Macierewiczowi certyfikat odebrano, a Rybicki i Karpiński po prostu ich nie mieli.
Wiktor Ferfecki