PolskaŚciernisko klasy lux

Ściernisko klasy lux

Czy Polsce bliżej do Europy, czy do Ameryki? Pytanie z pozoru głupie, bo koń, jaki jest, każdy widzi - Polska leży w Europie i jest częścią Europy politycznej. Nasi euroentuzjaści wręcz oburzają się na tak postawione pytanie. Ale też stawiam je wcale nie w odniesieniu do polityki zagranicznej (chociaż i w tym wypadku byłoby solidnie uzasadnione), lecz do mentalności społecznej. Historycy często porównują czasy i model rozwojowy I Rzeczypospolitej do początków Stanów Zjednoczonych, znajdując mnóstwo analogii z porównaniem Dzikiego Zachodu do Dzikich Pól włącznie.

W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy kolejny dowód naszej mentalnej amerykanizacji - frekwencja w wyborach samorządowych była pierwszy raz wyższa niż w wyborach do Sejmu. Okazuje się, że obywatele swój rozum mają i głosują tam, gdzie uważają, że załatwiane są ich żywotne interesy. Na dodatek udowodniliśmy, że krytykowane do bólu przez przeróżnych pięknoduchów rzekome upartyjnienie wyborów samorządowych społecznościom lokalnym nie zaszkodziło. Co więcej, tam gdzie byli wyraziści liderzy (Wrocław, Trójmiasto, Katowice), to partie prosiły popularnych prezydentów, by mogły ich poprzeć, a nie odwrotnie.

"Wrocławianie do wyborów prezydenta miasta podeszli niczym Amerykanie do wyborów gubernatora stanu" - czytamy w materiale okładkowym "Dwuwładza". A układ jest nawet bardziej skomplikowany, niczym kanapka - na samym dole w gminach i powiatach rządzić będzie PiS oraz PSL, na poziomie wojewódzkim Platforma Obywatelska, a na poziomie sejmowym znowu PiS. Od woli liderów zależy, czy dwupartyjny układ się ustabilizuje. Znowu na podobieństwo Ameryki, gdzie w odróżnieniu od Europy spierają się konserwatyści (republikanie) z liberałami (demokraci). Jeśli bunty na pokładzie (vide: "Prawo i Stagnacja") nie zdestabilizują głównych partii, Polska wraz z Irlandią będą europejskimi fenomenami bez silnej partii socjalistycznej. Polska amerykanizacja widoczna jest właśnie na poziomie lokalnym. Nagłe odrodzenie się Łodzi (vide: "Druga ziemia obiecana") skazywanej głosami specjalistów na nieuchronny uwiąd to dowód działania genius loci o bardzo amerykańskim obliczu. Nawet w muzyce rozrywkowej "ludzie głosują własnymi pieniędzmi
na tych wykonawców, których lubią. Ta rewolucja wywróciła do góry nogami hierarchie z mozołem budowane przez polski establishment muzyczny przez ostatnie 15 lat" (vide: "Niech żyje obciach") - strasznie to nieeuropejskie.

Warto jednak pamiętać, że fundamentem systemu amerykańskiego jest powszechna własność i powszechna odpowiedzialność. Tymczasem, jak ostrzega Michał Zieliński (vide: "Pluton egzekucyjny Gilowskiej"), zarządzeniami Ministerstwa Finansów masakrujemy właśnie firmy jednoosobowe. Samozatrudnienie, które zdaje się solą w oku naszych skarbówek, stało się fundamentem sukcesu gospodarczego Australii i znakomicie działa w USA.

Przed laty przekonywałem pewnego greckiego polityka do poparcia polskiego członkostwa w Unii Europejskiej. - Przestaniecie być wreszcie czarną owcą w unii, to Polska będzie najbiedniejsza - mówiłem. Na co usłyszałem: Wy macie mentalność nieeuropejską. Widziałem tysiące straganów na waszych ulicach i gorączkową krzątaninę ludzi w amerykańskim stylu. Po kilku latach znowu zepchniecie nas na ostatnie miejsce. Przyznam, że pokraśniałem z dumy. A potem coraz częściej zadawałem sobie pytanie, czy Grek miał rację. W Czechach (vide: "Mydlana opera władzy") "pół roku bez rządu okazało się ozdrowieńcze dla gospodarki". Może polska dwuwładza z silnym samorządem podziała podobnie, przyspieszając budowę San Francisco na rodzimym ściernisku.

Jerzy Marek Nowakowski

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)