Ścieki ze statków zanieczyszczają Bałtyk
Pływające po Bałtyku statki wycieczkowe mogą, w świetle prawa, zrzucać ścieki prosto do morza. Poza związkami azotu i fosforu do wody dostają się bakterie, wirusy i metale ciężkie. Morze Bałtyckie jest jednym z najmniejszych na świecie, jest akwenem śródlądowym z niewielką możliwością wymiany swoich wód. Następuje ona średnio co 30 lat.
Dlatego ścieki, które trafiają do Bałtyku, zostają w nim przez kilka dziesięcioleci - przypomina Paweł Średziński z Polskiego oddziału międzynarodowej organizacji ekologicznej WWF.
Jak analizuje WWF, popularność Bałtyku wśród turystów z całego świata wzrasta i na morze wpływa coraz więcej dużych statków wycieczkowych. Tylko w tym roku do portu w Gdyni ma zawinąć ponad 80 z nich. Jeszcze więcej, bo 270 statków dotrze do Helsinek, a 250 do Sztokholmu. Rocznie po Bałtyku pływa od 250 do 300 dużych wycieczkowców.
Szacuje się, że każdego dnia duży okręt wycieczkowy, z 3 tysiącami pasażerów na pokładzie produkuje 1000 m3 tzw. szarej wody z kuchni i łazienek oraz 25 m3 nieczystości, które pochodzą z toalet. Taki statek może przetrzymywać ścieki w swoich zbiornikach przez 4 dni. Później zrzuca je do morza - mówi Średziński.
Ścieki ze statków wycieczkowych trafiają do Bałtyku, bo pozwala na to konwencja MARPOL. Wystarczy, ze statek znajduje się w odległości 12 mil od brzegu. W zależności od rodzaju statku, na pokładzie znajduje się oczyszczalnia ścieków. Jednak nie oczyszcza ona wszystkiego, a do morza trafiają także azotany i fosforany.
Jak tłumaczy Średziński, duże wycieczkowe nie stanowią jedynego problemu. Po Bałtyku pływają także inne statki pasażerskie. Według raportu sporządzonego na zlecenie fińskiego ministerstwa ochrony środowiska zużywają one co najmniej 1,6 miliardów szarej wody. Z kolei nieczystości z toalet są spuszczane do morza 100 milionów razy rocznie.
Jednak ścieki nie muszą trafiać prosto do morza. Mogą być zostawiane w porcie, skąd trafiłyby do oczyszczalni ścieków. Tym bardziej, ze większość portów, do których zawijają ma takie możliwości. Nawet jeśli nie jest to portowa oczyszczalnia ścieków, dysponują odpowiednimi zbiornikami do ich odbioru. Problem w tym, ze nie muszą tego robić wcale, a pozostawianie ścieków w porcie jest dobrowolne - ubolewa ekolog.
Z obserwacji ekspertów WWF wynika, że większość przewoźników morskich woli zrzucać wszystko do morza. Pokładowe oczyszczalnie, o ile jednostka jest w ogóle w takową wyposażona, nie są w stanie wyeliminować azotanów i fosforanów, odpowiedzialnych za coroczne zakwity sinic w Bałtyku. Poza związkami azotu i fosforu do wody dostają się także bakterie, wirusy i metale ciężkie.
_ Biorąc pod uwagę wielkość naszego morza i długi okres wymiany wody, łatwo można obliczyć, że nieczystości zostają w nim na cale dziesięciolecia. Można jednak temu zapobiec, zostawiając ścieki w porcie. Każdy armator powinien dbać o Bałtyk_ - uważa Średziński.
Dlatego organizacja WWF zwróciła się do firm, do których należą duże wycieczkowe, z propozycja, aby zobowiązały się nie zrzucać ścieków do morza, a zamiast tego zostawiały je w portach, gdzie nieczystości trafiłyby do oczyszczalni ścieków na ladzie. Tylko trzy z nich odpowiedziały pozytywnie. Jednak pozostałe 17 firm, które są zrzeszone w CLIA (Cruise Lines International Association) udzieliło odmownej odpowiedzi, tłumacząc to brakiem odpowiedniej infrastruktury w portach.
W ubiegłym roku WWF przeprowadził podobną akcję, adresowaną do przewoźników promowych. Cześć z nich zareagowała pozytywnie na pomysł zostawiania ścieków w portach. Jednak ci, którzy obsługują połączenia promowe z Polska nie zdecydowali się zaprzestać zrzucania ścieków do morza - informuje Średziński.