PolskaSchody z żydowskich nagrobków - kiedy w końcu miasto coś z tym zrobi?

Schody z żydowskich nagrobków - kiedy w końcu miasto coś z tym zrobi?

Ludzie spacerują po płytach nagrobnych i nawet o tym nie wiedzą. Urzędnicy miasta nie są w stanie rozwiązać problemu już od 12 lat. Czy w końcu się coś zmieni?

Schody z żydowskich nagrobków - kiedy w końcu miasto coś z tym zrobi?
Źródło zdjęć: © WP.PL | Tomasz Gdaniec

12 lat temu w Trójmieście wybuchł skandal, kiedy okazało się, że schody w jednym z parków w Gdańsku-Wrzeszczu zbudowane zostały z pozostawionych żydowskich macew cmentarnych.

Schody prowadzące z ul. Jaśkowa dolina do parku powstały w połowie lat 70. Wówczas jako budulec wykorzystane zostały żydowskie płyty nagrobne, zwane macewami. Budulec czerpany był z pobliskiego kirkutu, czyli cmentarza. Sprawa stała się głośna, gdy zainteresowały się nią lokalne media.

Wówczas jedna z agend gdańskiego magistratu - Zarząd Dróg i Zieleni zobowiązał się do wymiany okrytych złą sławą schodów. Od tej deklaracji minęło dziesięć lat. W tym czasie zostały usunięte jedynie te płyty nagrobne, które były zwrócone napisami ku górze. Macewy zostały przeniesione na miejski cmentarz na Srebrzysku. Pozostałe płyty nagrobne nadal służą jako schody do tzw. Gaju Gutenberga. Jest to popularny pośród mieszkańców dzielnicy szlak spacerowy.

Problem wydaje się dość złożony, ponieważ schody leżą na terenie zarządzanym przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Jedyny remont, na jaki zgadza się urząd to wymiana macew na drewniane schody. Koszt takiej inwestycji to ponad 100 tys. zł. Jak zapewnia ZDiZ po otrzymaniu zgody konserwatora zabytków przebudowa ruszy jeszcze w połowie września tego roku. Macewy zaś, zostaną odpowiednio zabezpieczone i przekazane potomkom. Jeżeli nie uda się ich ustalić, wówczas znajdą swe miejsce na cmentarzu.

O całej sprawie wie również Mieczysław Abramowicz, który stoi na czele gdańskiej gminy żydowskiej. Gmina od wielu lat stara się o rozwiązanie kłopotliwej sytuacji i usunięcie płyt nagrobnych ze schodów.

- To jest niedobry znak braku pamięci o naszych poprzednikach. Jak tak pamiętamy o nich, to też nikt nie będzie pamiętał o nas - z żalem komentuje całą sprawę Abramowicz.

Dziwi opieszałość działań Zarządu Dróg i Zieleni, który przez dziesięć lat nie mógł podjąć żadnych konstruktywnych działań. Gdańsk doczekał się już Cmentarza Nieistniejących Cmentarzy. Zostały tam upamiętnione nekropolie, których nie ma już na mapie miasta.

Niektórzy zastanawiają się także, czy sprawa trwałaby tak samo długo, gdyby chodziło o nagrobki katolickie? Smutne, że prosta do rozwiązania sprawa ciągnie się przez tyle lat.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)