Schetyna: Jarosław Kaczyński kazał zagłuszać pielęgniarki
Sprawą zagłuszania pielęgniarek podczas zeszłorocznego protestu przed Kancelarią Premiera zajmie się Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył wicepremier i minister spraw wewnętrznych, Grzegorz Schetyna. Postępowanie ma wyjaśnić, czy urządzenia zagłuszające telefony komórkowe pielęgniarek zostały użyte zgodnie z prawem. Pismo podpisane przez ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, które miało legalizować użycie zagłuszarek także zostanie przekazane prokuratorom.
11.02.2008 | aktual.: 11.02.2008 16:42
Pierwszy o zagłuszaniu rozmów w kancelarii powiedział były szef MSWIA Janusz Kaczmarek. Według niego sprzęt do zagłuszania został wypożyczony od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
O sprawie informował też w styczniu szef Biura Ochrony Rządu Marian Janicki. 1 lutego premier Donald Tusk zwołał spotkanie z wicepremierem Schetyną, ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ćwiąkalskim, minister zdrowia Ewą Kopacz i generałem Andrzejem Gawrysiem z BOR-u. Schetyna powiedział wtedy, że zwrócił się do prokuratury o podjęcie postępowania sprawdzającego. W czerwcu zeszłego roku Kancelaria Premiera zaprzeczała, że telefony są zagłuszane.
Jak ustaliło RMF FM, domniemana zgoda na zagłuszanie telefonów z podpisem Jarosława Kaczyńskiego ma klauzulę "poufne". Słowo "zagłuszanie" nie pada jednak w dokumencie. Jest to polecenie służbowe premiera dla szefa BOR-u o podjęcie "działań w celu zabezpieczenia budynku w trakcie okupacji pielęgniarek, w tym działań, które zapewnią bezpieczeństwo teleinformatyczne".
To stwierdzenie miało legalizować zagłuszające działania BOR-u, ale... po fakcie, ponieważ dokument jest datowany na 26 czerwca, gdy pielęgniarki, po siedmiu dniach, opuszczały budynek Kancelarii Premiera. Jest też opatrzony klauzulą „poufne”, choć to zwykłe polecenie służbowe, które zazwyczaj są jawne. Co ciekawe, taki dokument mógł wydać szef Kancelarii Premiera.
Według RMF FM, sprowadzanie sprzętu i decyzje były podejmowane ustnie, podczas nieformalnych rozmów, a dopiero gdy pielęgniarki opuściły budynek, zadbano o to, by na całą operację był jakiś dokument.
Protest pielęgniarek zaczął się 19 czerwca zeszłego roku. Po kilkutysięcznej manifestacji cztery siostry podjęły okupację jednego z pomieszczeń w Kancelarii Premiera, a kilkaset rozbiło namioty przed budynkiem. Okupacja zakończyła się po tygodniu, gdy z pielęgniarkami spotkał się premier Jarosław Kaczyński. "Białe miasteczko" pielęgniarek zwinięto 13 lipca. (mg)