Sawicka albo wpłaci kaucję, albo pójdzie do aresztu
Była posłanka PO Beata Sawicka, podejrzana o korupcję, ma czas do północny, by wpłacić kaucję. Jeśli na konto depozytowe poznańskiego sądu nie wpłynie 300 tysięcy złotych, kobieta trafi na trzy miesięce do aresztu.
Przed tygodniem Sąd Okręgowy zdecydował o warunkowym aresztowaniu byłej posłanki. Uznał, że zastosowanie wobec podejrzanej przez Sąd Rejonowy zakazu opuszczania kraju, w sytuacji, gdy Polska niedługo wejdzie do strefy Schengen, jest zabezpieczeniem iluzorycznym.
Sąd przyznał też rację prokuraturze, że istnieje ze strony podejrzanej obawa matactwa. Prokuratura nie wyklucza bowiem, że postawi Beacie Sawickiej kolejne zarzuty. Sąd uznał również, że wystarczającą podstawą aresztu jest grożąca podejrzanej surowa kara - do 10 lat więzienia. Zastosował więc wobec niej warunkowy areszt. Jeśli Beata Sawicka wpłaci poręczenie, pozostanie na wolności. Na razie oddała 50 tysięcy złotych łapówki.
Prokuratura postawiła byłej posłance zarzuty korupcji i płatnej protekcji. Według śledczych za próbę ustawienia przetargu na zakup działki na Helu wzięła sto tysięcy złotych łapówki. W tej samej sprawie wcześniej został zatrzymany burmistrz Helu, który obecnie przebywa w poznańskim areszcie.