Saudyjska misja przedłużyła pobyt w USA
Delegacja rządu Arabii Saudyjskiej, przedstawiająca w USA projekt pokojowego rozwiązania kryzysu bliskowschodniego, przedłużyła o jeden dzień pobyt w Stanach Zjednoczonych by kontynuować rozmowy.
Misja, na której czele stoi saudyjski następca tronu, książę Abdullah ibn Abd al-Aziz, w sobotę miała wracać do kraju, jednakże pozostała w Houston, gdzie kontynuowane są konsultacje z administracją USA.
Saudyjska delegacja w ubiegły piątek spotkała się na ranczu w Crowford w Teksasie z prezydentem George W. Bushem, któremu przekazała ośmiopunktowy plan powstrzymania fali przemocy izraelsko-palestyńskiej.
Saudyjczycy zapewnili Busha, iż ich kraj - główny producent ropy na świecie - nie pozwoli by surowiec ten był traktowany jako narzędzie nacisku czy broń.
Książę Abdallah, który jest autorem bliskowschodniego planu pokojowego, zasugerował także by rozpatrzona została propozycja oparcia rozwiązań bliskowschodnich na wzorach, które zdały już egzamin w procesie rozwiązywania konfliktów w byłej Jugosławii.
Ideę "bałkańskich rozwiązań" w kryzysie bliskowschodnim saudyjski następca tronu wysunął m.in. w wywiadzie, opublikowanym w niedzielę na łamach dziennika Zjednoczonych Emiratów Arabskich - "As-Szark al-Ausat".
Opublikowany wcześniej saudyjski plan zakłada zniesienie przez Izrael blokady Ramallah, rozmieszczenie w regionie międzynarodowych sił pokojowych, odbudowę zniszczonych miejscowości palestyńskich, wyrzeczenie się przemocy przez obie strony konfliktu a następnie - polityczne uregulowanie spornych kwestii i położenie kresu osadnictwu izraelskiemu na ziemiach palestyńskich. Izrael miałby przekazać Palestyńczykom Zachodni Brzeg Jordanu i Strefę Gazy a także - Jerozolimę.
W zamian za wycofanie z ziem palestyńskich Izrael uzyskałby gwarancje bezpieczeństwa swych granic oraz oficjalne uznanie dyplomatyczne państw arabskich.
Po piątkowym spotkaniu z Abdallahem amerykański prezydent wezwał Izrael, by zakończył wycofywanie swoich wojsk z terenów palestyńskich i pokojowo rozwiązał sytuację, jaka wytworzyła się w Ramallah i w Betlejem. Bush powtórzył również, że Palestyńczycy "muszą zrobić więcej, by powstrzymać terror". Ostrzegł też, że Stany Zjednoczone "nie dopuszczą do unicestwienia Izraela". (mk)