Saryusz-Wolski: prezydent Kaczyński może zaakceptować KPP
Przy pewnej modyfikacji Deklaracji 53, PiS i prezydent Lech Kaczyński mogą zaakceptować Kartę Praw Podstawowych Unii Europejskiej - mówił w "Sygnałach Dnia" Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej, szef Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego.
J.K.: Wiadomo już, że i prezydent, i premier wspólnie pojadą na szczyt w Lizbonie, podpisze traktat reformujący premier. Takie wspólne wyjazdy mogą stać się normalną praktyką?
J.S.-W.: Znaczy tradycją polską od 1994 roku, kiedy pierwszy raz na szczycie w Essen był premier Pawlak wówczas, jest to, że reprezentuje Polskę premier i rząd. Zresztą zgodnie z prerogatywami konstytucyjnymi są szczególną okazją, mieliśmy taką okazję w Atenach, prezydent Kwaśniewski i Leszek Miller. Natomiast normalne obrady i Rady Unii nie, to jest premier. Natomiast w momentach szczególnych, takich jak właśnie Traktat tak, to jest dobry sygnał, że polskie władze państwowe, niezależnie od różnic je dzielących, w sprawach kardynalnych występują razem.
J.K.: Kiedy dowiemy się, czy Polska podpisze Kartę Praw Podstawowych? Poprzedni rząd wywalczył wyłączenie Polski z tego dokumentu.
J.S.-W.: Przede wszystkim trzeba odróżnić to, co możliwe od tego, co by się chciało, żeby było. Stanowisko Platformy od początku i wcześniej, i w kampanii, i tuż po wygranych wyborach było takie, że chcielibyśmy Traktatu z Kartą, dlatego bo nie ma żadnych podstaw, żeby pod Kartą się nie podpisywać. Zresztą tutaj mamy tożsame stanowisko z Komisją Krajową NSZZ Solidarność. Po drugie według Platformy Polska powinna dążyć do członkostwa pełnego, z wszystkimi atrybutami, a nie z wyłączeniami. I po trzecie wreszcie jeżeli nie przystąpimy do tego katalogu wartości, no to jak możemy promować te wartości demokracji, praw człowieka na Wschodzie, a przecież kierunek wschodni jest jednym z elementów naszej racji stanu w polityce zagranicznej.
Natomiast pytanie: co jest wykonalne? Wiemy już dzisiaj, że dwóch trzecich głosów dla ratyfikacji w Sejmie przy sprzeciwie PiS-u nie zbierzemy. Przechodzenie do drogi referendalnej byłoby nieco ryzykowne, nie do końca by to się podobało naszym partnerom w Unii, bo jest pewien problem, który mają inni. Natomiast możemy zmodyfikować Deklarację 53, w której mówimy, że będziemy respektowali i przystępujemy do tego rozdziału solidarności, mówiąc o tym, że Karta Praw Podstawowych jest zgodna z tradycjami konstytucyjnymi polskimi, z polską konstytucją i przyczyni się do ochrony praw człowieka. Czyli jakby jednostronnie politycznie do tej Karty przystąpić, co sądzę powinno być do zaakceptowania dla Prawa i Sprawiedliwości i pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
J.K.: Czyli podpisać pewne uznanie Karty, ale bez konsekwencji prawnych.
J.S.-W.: Znaczy podpisać się pod nią w sensie politycznym, to, co zresztą jest deklaracją Platformy nadal ważną, prawda? Natomiast ze względu na ryzyko proceduralne, nazwijmy to tak, dokonać tego w deklaracji jednostronnej, Deklaracji nr 53, nie modyfikując Protokołu nr 7.
J.K.: W dzisiejszej Rzeczpospolitej Paweł Kowal, były wiceminister spraw zagranicznych, pisze: „Na podstawie Karty Praw Podstawowych przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering obiecał Niemcom realizację Niemcom prawa do stron ojczystych”. No i taka teza: „Gdyby ta Karta rzeczywiście w sprawie tych roszczeń nie miała znaczenia, no to Hans-Gert Poettering by się nią nie chwalił przed ziomkostwami”.
J.S.-W.: To jest element wewnętrznej polityki niemieckiej, w której niepotrzebnie uczestniczył przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Natomiast to nie ma żadnego ciągu dalszego ani prawnego przełożenia. Te sprawy, sprawy własnościowe, ich nie reguluje Karta, po drugie Karta nie działa wstecz, wszystkie ekspertyzy prawne na to wskazują. Tak że jest to pewna rozszerzająca interpretacja, która ma pewnym kręgom w niemieckim społeczeństwie sprawić przyjemność. Ja bym się do tego nie przywiązywał, bo w sumie to nas skierowuje w bardzo ślepą uliczkę.