Sarkozy skorzysta na skandalu wokół szefa MFW?
Skandal wokół szefa MFW Dominique'a Strauss-Kahna daje prezydentowi Nicolasowi Sarkozy'emu niespodziewaną szansę na reelekcję - podkreśla prasa nad Sekwaną. Według niej, na tej aferze mogą zyskać także partyjni koledzy Strauss-Kahna. "Seksualna słabość" szefa MFW Dominique'a Strauss-Kahna była "tajemnicą Poliszynela" - powiedziała dziennikowi "La Repubblica" Marine Le Pen z francuskiego Frontu Narodowego.
16.05.2011 | aktual.: 16.05.2011 12:08
Główne tytuły porannej prasy francuskiej poświęcają w poniedziałek kilka pierwszych stron "aferze Strauss-Kahna". Amerykańskie organy ścigania oskarżyły w niedzielę szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego o próbę popełnienia gwałtu na pokojówce w luksusowym nowojorskim hotelu. Strauss-Kahn, zatrzymany przez policję USA na pokładzie samolotu, który miał odlecieć z Nowego Jorku do Paryża, twierdzi, że jest niewinny.
Wszyscy we Francji podkreślają, że aresztowanie bardzo popularnego DSK, jak nazywa się od inicjałów nad Sekwaną tego socjalistycznego polityka, "wywołało polityczne tsunami". Według ostatnich sondaży, był on zdecydowanym faworytem do wygrania wyborów prezydenckich we Francji wiosną przyszłego roku.
Teraz, według mediów, na kilka tygodni przed terminem składania kandydatur w socjalistycznych prawyborach, jest niemal pewne, że DSK odpadnie z wyścigu o francuską prezydenturę.
Centroprawicowe "Le Figaro" pisze wprost, że "Strauss-Kahn nie będzie przyszłym kandydatem na prezydenta".
Podobnego zdania jest lewicowe "Liberation". Zaznacza ono, że na sześć tygodni przed początkiem socjalistycznych prawyborów przed wyborami prezydenckimi lewica "traci jedynego kandydata, który miał, we wszystkich możliwych konfiguracjach, największe szanse na wygraną" i który miał pokonać Nicolasa Sarkozy'ego.
Po aferze DSK konkurentami do zwycięstwa w partyjnych prawyborach są Martine Aubry, Franois Hollande i Segolene Royal. Według ostatnich sondaży, zrealizowanych tuż przed aresztowaniem DSK, to Hollande, były wieloletni przywódca Partii Socjalistycznej, zajmował drugie miejsce za Strauss-Kahnem jako potencjalny kandydat tej partii w wyborach prezydenckich. "Kto skorzysta na tym skandalu?" - pytają francuskie gazety. Według części komentatorów, cała afera może być na rękę obecnemu prezydentowi Nicolasowi Sarkozy'emu, który obawiał się Strauss-Kahna jako rywala w wyborach prezydenckich.
Jednak według innych mediów, wpadkę szefa MFW przyjęto w otoczeniu szefa państwa z mieszanymi uczuciami. "W obozie Sarkozy'ego nikt nie cieszy się publicznie z afery, na której cierpi także obraz Francji" - zauważa regionalny dziennik z zachodniej Francji "Charente Libre", przypominając, że to właśnie obecny prezydent poparł Strauss-Kahna w staraniach o stanowisko szefa MFW. "Ale w kuluarach, nie brak oznak radości z powodu definitywnego odsunięcia konkurenta Nicolasa Sarkozy'ego" - dodaje "Charente Libre".
Francuskie media rozwodzą się też obszernie nad tematem "DSK i kobiety". Według dziennika "Le Parisien", skłonność do miłosnych podbojów była od dawna piętą achillesową Strauss-Kahna. "Wiedzieli o tym wszyscy jego przyjaciele. A także wrogowie" - dodaje gazeta.
Prasa zauważa, że reputacja uwodziciela towarzyszyła obecnemu szefowi MFW już od lat 1970. Przypomina się, że gdy w 2007 roku Strauss-Kahn ubiegał się o stanowisko szefa Funduszu, znany dziennikarz "Liberation" Jean Quatremer napisał w swoim blogu, że "jedynym prawdziwym problemem Strauss-Kahn jest jego stosunek do kobiet", który "graniczy często z molestowaniem". Otoczenie DSK domagało się wtedy wycofania tego tekstu, ale bez efektu.
W 2008 roku Strauss-Kahn, już jako szef MFW, stał się bohaterem międzynarodowego skandalu, gdy ujawniono jego romans z podwładną, Piroską Nagy. Podejrzewano go o to, że miał faworyzować swoją partnerkę, przyznając jej w chwili odejścia z firmy niezasłużenie wysoką odprawę. Zagrożony wtedy utratą stanowiska, Strauss-Kahn publicznie przeprosił za romans z podwładną, podkreślając zarazem, że dopuścił się co prawda "poważnego błędu w ocenie", ale nie nadużycia władzy.
Marine Le Pen z francuskiego Frontu Narodowego powiedziała dziennikowi "La Repubblica", że "seksualna słabość" szefa MFW Dominique'a Strauss-Kahna była "tajemnicą Poliszynela". Jej zdaniem otaczała ją "zmowa milczenia".
"Wszyscy wiedzieli, ale była prawdziwa zmowa milczenia w kręgach politycznych i dziennikarskich" - podkreśliła Marine Le Pen w rozmowie z włoską gazetą, odnosząc się do aresztowania szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego w Nowym Jorku pod zarzutem próby gwałtu.
Następnie stwierdziła: "Wszyscy wiedzieli, że cierpi na pewną słabość, by nie powiedzieć - patologię seksualną, podobną do tej, jak (premier Włoch Silvio) Berlusconi".
"Było wiele relacji na temat molestowania z jego strony, także dziennikarek. Nie rozumiem, jak (prezydent Francji Nicolas) Sarkozy mógł zgłosić jego kandydaturę do MFW, rujnując reputację Francji w międzynarodowych instytucjach" - oświadczyła przywódczyni Frontu Narodowego. Przypomniała, że już w 2008 roku Strauss-Kahn "był oskarżony o seksualny skandal".
"To doprawdy niepojęte, że socjaliści chcieli przedstawić kandydaturę tego typu osoby na przywódcę kraju" - zauważyła Marine Le Pen.
Jej zdaniem, gdyby Dominique Strauss-Kahn dopuścił się agresji seksualnej we Francji, nikt prawdopodobnie nigdy by się o tym nie dowiedział.