ŚwiatSarkozy pracuje nad wizerunkiem, Royal - nad klasą szefa państwa

Sarkozy pracuje nad wizerunkiem, Royal - nad klasą szefa państwa

Zwycięzca pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji Nicolas Sarkozy musi "przerobić swój wizerunek", a jego rywalka w drugiej turze, socjalistka Segolene Royal musi udowodnić, że jest w stanie być szefem państwa - pisze brytyjski "Times".

23.04.2007 | aktual.: 23.04.2007 13:17

"Radykalny konserwatysta musi porzucić wizerunek politycznego rewolwerowca i przekonać miliony Francuzów, którzy obawiają się, że jego wysokooktanowa osobowość utrudni mu zjednoczenie targanego konfliktami kraju" - pisze Charles Bremmer w artykule pt. "Brutalny Sarko musi przerobić swój image".

Dziennik przypomina, że "często ostra retoryka byłego ministra spraw wewnętrznych zamieniła go w znienawidzoną postać, głównie przez młodzież i dzieci afrykańskich i arabskich imigrantów, które wyrzuciły swe frustracje podczas zamieszek w roku 2005".

"Demonizacja Sarko ze strony lewicy nasiliła się w marcu, kiedy skręcił (jeszcze bardziej) na prawo, by zabiegać o względy zwolenników przywódcy Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pena" - pisze Bremmer.

"Aby złagodzić swój szorstki wizerunek, Sarkozy - syn węgierskiego imigranta o grecko-żydowskich korzeniach ze strony matki - przedstawia się jako 'Francuz o mieszanej krwi' i z pewnością będzie ten wątek rozwijał" - przewiduje komentator "Timesa".

Według niego Sarkozy będzie również podkreślał kwestię swojego doświadczenia, argumentując, że dzięki rozpoczętej w 1993 roku karierze rządowej i pięciu latom na stanowisku wicepremiera jest bardziej wytrawnym politykiem.

Jeśli chodzi o panią Royal, "przez następne dwa tygodnie czeka ją jedyna misja: przekonać niedowiarków, że ma klasę szefa państwa" - pisze "Times".

"W przeciwieństwie do Nicolasa Sarkozy'ego - który jest podziwiany jako dobry administrator, ale nielubiany ze względu na wizerunek twardziela - pani Royal jest lubiana. Istnieją jednak wątpliwości, czy jest zdolna przewodzić jednemu z największych i najbardziej buntowniczych narodów Europy" - ocenia Bremer.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)