Sarkozy chce być prezydentem strefy euro
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy aspiruje
do roli prezydenta strefy euro - napisał
francuski dziennik "Le Monde".
Sarkozy chce wykorzystać kryzys finansowy, by przekonać Europę do koncepcji stworzenia wewnątrz Unii Europejskiej ekonomicznego zarządu, złożonego z przywódców państw i szefów rządów Eurolandu. Dla siebie przewiduje rolę pierwszego szefa tej struktury.
Prezydent Francji rozpoczął ofensywę na rzecz swego projektu we wtorek, w Parlamencie Europejskim. "Le Monde" uzyskał liczne potwierdzenia dotyczące planów Sarkozy'ego ze źródeł zbliżonych do Pałacu Elizejskiego.
Sarkozy uzasadnia swe ambicje dwoma przykładami: wojna w Gruzji oraz kryzys finansowy wykazały, zdaniem prezydenta, że w trudnych sytuacjach Unia potrzebuje sprawnej władzy wykonawczej, a odrzucenie Traktatu Lizbońskiego przez Irlandię uniemożliwia wybór prezydenta Rady Europejskiej.
Pakiet ratunkowy dla sektora bankowego, który opiewa na 1,8 bln euro, przyjęty ostatnio przez szefów rządów Eurolandu, to dla Sarkozy'ego przykład skoordynowanej akcji przeprowadzonej w trakcie francuskiej prezydencji i pod jego auspicjami.
Rotacyjne przewodnictwo UE, które wkrótce przypadnie Czechom, z ich eurosceptycznym rządem, a potem przewodnictwo Szwecji, która nie przyjęła euro, nie będą efektywne w sytuacjach kryzysowych - pisze "Le Monde". Stąd pomysł prezydenta Francji, by - unikając wyborów na stanowiska ekonomicznego szefa strefy euro - pozostawić Francji rolę lidera do stycznia 2010 roku. Wtedy prezydencja Unii przypadnie Hiszpanii, która leży w strefie euro.
Prócz stanowiska szefa strefy euro, Sarkozy liczy również na przewodniczenie do 2010 roku Unii Śródziemnomorskiej, argumentując, że ani Czechy ani Szwecja nie leżą nad Morzem Śródziemnym.
"Le Monde" pisze, że o swych planach Sarkozy nie uprzedził Angeli Merkel, mimo że Niemcy znane są ze sceptycznego podejścia do prób stworzenia "rządu gospodarczego". Prezydent Francji oczekuje na reakcję pani kanclerz.