Sanepid chce droższych posiłków w szkołach i przedszkolach
Sanepid apeluje o zwiększenia dziennej
stawki żywieniowej w placówkach oświatowych. Dzieci jedzą bowiem
za mało owoców i warzyw oraz nabiału. Rodzice nie zgadzają się na
podwyżkę - czytamy w "Głosie Wielkopolskim".
W najtrudniejszej sytuacji są przedszkola. Trzy posiłki dziennie przygotowywane są za 3,5 - 4 zł. Za te same pieniądze szkoły podają dwudaniowy obiad. Pracownicy sanepidu przeprowadzają okresowe kontrole żywienia w placówkach oświatowych. Zastrzeżenia i uwagi są przekazywane dyrektorom szkół i przedszkoli, lecz jadłospisy ciągle pozostają mało urozmaicone - komentuje dziennik.
Wprawdzie częściej podawane są warzywa, a na śniadanie dzieci otrzymują jogurty czy płatki z mlekiem, ale to wciąż za mało - wyjaśnia kierownik Sekcji Higieny Żywienia w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kościanie Ewa Ratajczak.
W szkołach 90% obiadów refundują ośrodki pomocy społecznej. Traktuje się je jako posiłki regeneracyjne. Przeraża, że dla wielu dzieci to jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia - dodaje Ratajczak.
Dyrektorzy przedszkoli stają na głowie, by za 4 zł przygotować pełnowartościowe śniadanie, obiad i podwieczorek dla dzieci z oddziałów dziesięciogodzinnych. Codziennością jest dla nich lektura gazetek reklamowych. Większość produktów kupujemy z promocji - ryby, szpinak, kalafiory, truskawki, brzoskwinie i desery mleczne - wylicza dyrektor Samorządowego Przedszkola nr2 w Kościanie Mirosława Mueller.
Zdaniem dyrektorów przedszkoli, zmiana stawki żywieniowej nie jest możliwa, bo o tym decydują rodzice. Za 4 zł żadne przedszkole nie zapewni dzieciom posiłków zgodnie z wymogami sanepidu. Rodzice nie wyrażą jednak zgody na podniesienie stawki do 6 czy 7 zł. To dla nich zbyt duży wydatek. Przez kilka lat stawka żywieniowa wynosiła u nas 3,5 zł. Udało się ją podnieść tylko do 4 zł - dodaje Mueller.
Sanepid ostrzega przed nieodpowiedzialnością rodziców. Wiele dzieci jest źle żywionych. W przedszkolach powinny nabierać nawyków jedzenia produktów białkowych. Inaczej wyrośnie pokolenie otyłych dzieci - mówi "Głosowi Wielkopolskiemu" Ewa Ratajczak. (PAP)