"Samoobrona to SLD bez liftingu"

Partia Leppera buduje swą siłę na sentymencie do PRL, do pegeerów, które dawały podstawowe bezpieczeństwo, do wielkich zakładów przemysłowych, które zapewniały powszechne zatrudnienie. Samoobrona więc to taki SLD bez liftingu – pisze Janina Paradowska w tygodniku „Polityka”.

17.03.2004 | aktual.: 17.03.2004 13:02

Samoobrona pnie się w górę: 15, 20, 24, 26% poparcia w sondażach. A wraz z sondażami rośnie panika. Dyżurni eksperci i socjologowie zastanawiają się nad fenomenem nagłej popularności prymitywnego populizmu, a media znów mają zgryz: zajmować się Lepperem, zapraszać go do audycji i programów – co niewątpliwie spowoduje dalszy wzrost jego notowań, czy nie wpuszczać – co tylko uwiarygodni opowieści Leppera o spisku elit. Co to jest? Sezonowa polityczna moda, jakiej przed chwilą doznała PO, czy zapowiedź dramatycznego zwrotu w historii Polski? Czym i komu grozi dziś Samoobrona? – zastanawia się dziennikarka „Polityki”.

Nagły wzrost notowań Samoobrony i Andrzeja Leppera można tłumaczyć tym, że ucywilizował swoje działania. Zmienił się nawet zewnętrznie, nosi lepsze garnitury, stonował nazbyt ekspresyjną opaleniznę. To, co go różni od pozostałych, to ostrość sformułowań w debacie publicznej, posługiwanie się wyrazistym i zrozumiałym dla prostego człowieka językiem. Częściowo więc wtopił się w klasę polityczną i jego siłą jest słowo, a nie zadyma.

”Polityka” cytuje dr Barbarę Fedyszak-Radziejowska, socjolog, która uważa, że w poglądach polskich wyborców nie nastąpiły aż tak radykalne zmiany, by twierdzić, że niejako samoistnie lgną do demagogów i populistów. Zasadniczą nowością jest rozpad elektoratu SLD i (w mniejszym stopniu) spadek poparcia dla PSL. Ono nigdy nie było partią wsi, było głównie partią rolników i traci między innymi dlatego, że ich liczba się zmniejsza. Z tych wyborców Samoobrona wielu odciągnąć nie może, od Sojuszu ciągle jeszcze może – stwierdza Paradowska.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)