Samoloty latają... ale głównie do zagranicznego serwisu

Jak nieoficjalnie dowiedziała się "Rzeczpospolita", Żandarmeria Wojskowa zainteresowała się sprawą serwisowania wojskowych samolotów transportowych CASA.

15.01.2008 | aktual.: 15.01.2008 05:25

Chodzi o ewentualną korupcję, do której mogło dojść podczas podpisywania umowy zakupu maszyn od hiszpańskiego koncernu EADS.

Umowę w połowie 2001 roku podpisał ówczesny minister obrony narodowej Bronisław Komorowski. W zamian za zamówienie hiszpańskie spółki EADS CASA i Avia System Group kupiły większościowy pakiet PZL Warszawa-Okęcie. Miało tam powstać m.in. centrum serwisowe dla samolotów. Ale nie powstało.

Przez to, że nie ma w Polsce parku części zamiennych i centrum serwisowego, samoloty przechodzą wszystkie przeglądy i naprawy w Hiszpanii. Trwa to znacznie dłużej niż gdyby odbywały się w kraju.

To wszystko mogło być wykonywane w Polsce - uważa ekspert wojskowy i redaktor miesięcznika "Raport WTO" Grzegorz Hołdanowicz. Wystarczyło postawić odpowiednie warunki w umowie zakupu samolotów - dodaje.

Polska armia ma dziesięć samolotów CASA C295M. Tylko sześć z nich jest w tej chwili sprawnych. Reszta przechodzi gruntowne remonty i naprawy. A to jedyne samoloty, które zapewniają most powietrzny między Polską a naszymi kontyngentami wojskowymi w Iraku i Afganistanie. Maszyny latają praktycznie bez przerwy. W 2007 r. już w czerwcu wykorzystały przysługujące im limity lotów wojskowych.

Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", tak intensywna eksploatacja maszyn powoduje, że ulegają awariom i usterkom. Także częściej niż zakładano siedem lat temu - podczas zakupu - maszyny muszą przechodzić przeglądy techniczne. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)