Samochód Pitery został podpalony
Opinie biegłych potwierdziły podejrzenia policjantów, że samochód, należący do sekretarz stanu w kancelarii premiera Julii Pitery, został podpalony. Sama Pitera zakłada, że był to chuligański wybryk.
04.12.2007 | aktual.: 04.12.2007 19:19
Decyzją komendanta stołecznego policji Pitera będzie miała ochronę. Jak wyjaśnił Marcin Szyndler z biura prasowego KSP, nie będzie ona polegać na tym, że funkcjonariusze "będą z panią minister mieszkać, ale będą cały czas w jej pobliżu, tak by w razie konieczności - gdy poczuje się zagrożona - móc jej pomóc".
Sprawców podpalenia auta Pitery poszukuje specjalna grupa operacyjno-śledcza, powołana przez komendanta stołecznego policji Jacka Olkowicza.
Tymczasem premier Donald Tusk zapowiedział w Brukseli, że jeszcze we wtorek - po powrocie do kraju - podejmie decyzję o ewentualnym przydzieleniu ochrony dla Julii Pitery. Jak dodał, ma nadzieję, że cała zdarzenie to efekt nieodpowiedzialnego gestu człowieka niezrównoważonego albo wybryku, niezwiązanego z funkcją, jaką pełni Pitera, zajmująca się walką z korupcją.
Także Pitera powiedziała, że zakłada, iż był "to chuligański wybryk". Dodała, że nie ma podejrzeń, kto mógłby być sprawcą podpalenia jej samochodu i że się "nie boi".
Auto spłonęło w niedzielę późnym wieczorem na warszawskim Mokotowie. Po ugaszeniu pożaru strażacy początkowo oceniali, że mógł on być wywołany samozapłonem instalacji elektrycznej w silniku - jak informowano, spłonęła m.in. komora silnika. Policyjni eksperci po kilku godzinach pracy ustalili jednak, że auto mogło być podpalone.
Potwierdziły to opinie dwóch biegłych z zakresu pożarnictwa i elektryki samochodowej. Zdaniem jednego z nich, przyczyną pożaru było "płomieniowe zewnętrzne podpalenie", drugi stwierdził natomiast, że znaleziona w pobliżu auta tkanina mogła być nasączona benzyną.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi KSP. Rzecznik komendanta stołecznego Marcin Szyndler powiedział PAP, że powołana została specjalna grupa operacyjno-śledcza, w skład której wchodzą policjanci z wydziałów kryminalnego, dochodzeniowo-śledczego, do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw oraz z warszawskiego zarządu CBŚ.
Policjanci analizują od wczoraj nagrania z kamer przemysłowych, znajdujących się w pobliżu miejsca, gdzie spłonął samochód oraz od osób, które sfilmowały to zdarzenie - dodał Szyndler. Do tej pory przesłuchano już kilkunastu świadków.
W mediach pojawiło się m.in. nagranie przedstawiające mężczyznę odbiegającego od auta Pitery. Jak powiedział Szyndler zostało ono bardzo dokładnie sprawdzone przez policjantów. Okazało się, że był to ochroniarz z pobliskiego budynku, biegł bo chciał ugasić pożar - wyjaśnił rzecznik.
Jak dodał, w poniedziałek Olkowicz rozmawiał telefonicznie z Piterą i zaoferował jej pomoc policjantów, w razie gdyby czuła się zagrożona. Pani minister dotychczas nie skorzystała z tej propozycji - powiedział Szyndler.
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów nie dostała na razie materiałów sprawy od policji, która ma 5 dni na wstępne czynności w całej sprawie - poinformowała Katarzyna Szeska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Policja wykonuje czynności; prokurator czuwa - dodała.
Nie wiadomo też jeszcze, który artykuł kodeksu karnego może być roboczą podstawą postępowania. Nieoficjalnie PAP dowiedziała się, że będzie to raczej art. 288 (przewidujący karę od 3 miesięcy do 5 lat więzienia dla tego, kto "cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku") niż artykuły mówiące o odpowiedzialności za "sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia" przez wywołanie pożaru albo wybuchu (za co grozi od roku do 10 lat).
Tymczasem politycy uważają, że do czasu wyjaśnienia sprawy Pitera powinna mieć ochronę. Mam nadzieję, że organy ścigania - prokuratura, policja będą w stanie szybko wyjaśnić nie tylko przyczyny, ale również (znaleźć) ewentualnych sprawców. To ważne - Julia Pitera jest sekretarzem stanu w Kancelarii Premiera, osobą, która w sposób bezwzględny walczy w Polsce z korupcją. Ta sprawa wymaga natychmiastowego wyjaśnienia - powiedział szef klubu PO Zbigniew Chlebowski.
Podobnego zdania jest wiceszef LiD Marek Borowski. Według niego nie da się wykluczyć, że za podpaleniem samochodu Pitery "stoi jakiś świr". Ale lekceważyć tego przypadku nie można - podkreślił polityk centrolewicy.
Także b. premier Jarosław Kaczyński uważa, że jeśli Piterze coś grozi powinna mieć ochronę. Ochrona dla osoby, która może być zagrożona, która pełni jakąś funkcję państwową, jest rzeczą normalną, a wyprawianie wokół tego tych wszystkich - proszę wybaczyć - komedii, jest bardzo niedobrą socjotechniką - zaznaczył.