Salah Abdeslam planował następne operacje terrorystyczne
• Osadzony w belgijskim więzieniu podejrzany o przygotowanie i przeprowadzenie listopadowych zamachów w Paryżu Salah Abdeslam planował kolejne
• O zeznaniach oznajmił szef belgijskiej dyplomacji Didier Reynders
• W terrorystyczne zamachy w Paryżu zaangażowanych było około 30 osób
• Abdeslam, ukrywając się, polegał na rozległej sieci przyjaciół i krewnych
20.03.2016 | aktual.: 21.03.2016 08:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Oskarżony o zaplanowanie listopadowych ataków w Paryżu Abdeslam zamierzał przeprowadzić zamachy także w Brukseli. Powiedział o tym belgijski minister spraw zagranicznych Didier Reynders podczas wystąpienia w prestiżowym Brussels Forum. Jest ono organizowane co roku w Brukseli przez German Marshall Fund i poświęcone polityce międzynarodowej oraz gospodarce.
Policja wpadła na trop poszukiwanego "mózgu zamachów w Paryżu" przez odciski palców przy zamówieniu pizzy. Podejrzenie wynikało z rozmiarów zamówienia, które sugerowało, że pod adresem zamówienia musi przebywać dużo osób.
Podczas zatrzymania doszło do strzelaniny, w której został niegroźnie postrzelony w nogę Abdelslam.
Szef belgijskiej dyplomacji powołując się na pierwsze przesłuchanie Salaha Abdeslama, poinformował, że chciał dokonać samobójczego zamachu na stadionie w Paryżu, ale zrezygnował. Abdeslam miał też prawdopodobnie dostęp do broni - dodał minister na konferencji prasowej, zaznaczając, że zeznania mogą być prawdziwe.
Abdeslama, który jest głównym podejrzanym w związku z zamachami w Paryżu, ujęto w piątek w Brukseli; został on lekko postrzelony w nogę podczas zatrzymania. W sobotę oskarżono go o "terrorystyczne morderstwo" i osadzono w ściśle strzeżonym więzieniu w Brugii.
Reynders daje wiarę jego zeznaniom, ponieważ - jak oświadczył - "znaleźliśmy masę broni, ciężkiej broni podczas pierwszego dochodzenia i widzieliśmy wokół niego w Brukseli nową siatkę ludzi".
Szef belgijskiej dyplomacji powoływał się na pierwsze przesłuchanie Salaha Abdeslama, podczas którego potwierdził on, że chciał dokonać samobójczego zamachu na stadionie w Paryżu, ale zrezygnował. - Nie wiemy jeszcze, dlaczego zrezygnował, ale wiemy już, że był gotowy, by później zaatakować w Brukseli - dodał.
- Potwierdzać to mogą nasze odkrycia, znaleźliśmy mnóstwo broni w miejscach, gdzie ukrywał się Salah Abdeslam, i odkryliśmy rozbudowaną siatkę terrorystyczną skupioną wokół niego - powiedział belgijski minister spraw zagranicznych. - Odkryliśmy, że w terrorystyczne zamachy w Paryżu zaangażowanych było około 30 osób, ale jesteśmy pewni, że było ich więcej - powiedział belgijski minister.
Didier Reynders przyznał też, że bardzo trudno było policji i służbom antyterrorystycznym w Belgii schwytać wroga numer jeden, poszukiwanego listem gończym.
Po listopadowych zamachach w Paryżu, w których zginęło 130 ludzi, Abdeslam zniknął i ukrywał się w Brukseli, gdzie mieszkał wcześniej i razem z bratem prowadził bar w dzielnicy Molenbeek.
W ukrywaniu się w podupadłej okolicy zamieszkanej przez ludzi pochodzących z Afryki Północnej, niedaleko jego rodzinnego domu, pomagali mu rodzina, przyjaciele i drobni przestępcy - pisze agencja Reutera.
Przypadek Abdeslama rzuca światło na trudności, jakie mają służby bezpieczeństwa w wyśledzeniu podejrzanych, którzy mogą polegać na ochronie ze strony swoich społeczności bez udziału religijnych radykałów, pozostających pod policyjną obserwacją.
- Abdeslam, ukrywając się, polegał na rozległej sieci przyjaciół i krewnych, która już istniała w związku z handlem narkotykami i drobną przestępczością - powiedział prokurator federalny Frederic Van Leeuw belgijskiej telewizji RTBF. - Chodzi o solidarność sąsiadów i rodzin.
Jak napisała gazeta "La Libre Belgique", Abdeslam mógł ukrywać się w piwnicy należącej do matki przyjaciela, z którym wcale nie łączył go dżihad ani radykalizm.
Abdeslama do Brukseli z Paryża przewieźli dwaj inni przyjaciele, a jeszcze inni przewozili go już w samej dzielnicy Molenbeek.
W Molenbeek, w biednej części Brukseli, mało kto chciał rozmawiać o 26-letnim Abdelslamie z reporterami Reutera. Większość twierdzi, że to miły chłopak znany w okolicy. Jeden z mieszkańców powiedział jednak, że Abdeslam nie był jedynym, którego w tej dzielnicy pociągał radykalizm.
Jak pisze Reuters, bojownicy w Syrii i Iraku najwięcej chętnych na Zachodzie znajdują właśnie w Belgii, częściowo z uwagi na frustrację wywołaną bezrobociem i marginalizacją, jaką czują młodzi bezrobotni mężczyźni mieszkający nieopodal siedziby NATO i Unii Europejskiej, tylko o kilka kilometrów, ale "całe światy dalej".
Belgia w Europie ma największą proporcjonalnie liczbę bojowników w Syrii i Iraku - według brukselskiego think tanku Egmont - ponad 300.
Minister Reynders obiecał zwiększenie nadzoru i inwigilacji nad takimi środowiskami, jak to, które pomagało ukrywać się Abdeslamowi. A to sugeruje, że policja nie może koncentrować się tylko na obserwowaniu osób chodzących do meczetów czy monitorowaniu mediów społecznościowych i przechwytywaniu komunikatów od bojowników w Syrii i Iraku.
- Nie sądzę, by Państwo Islamskie wydawało rozkazy przez 24 godziny dziennie. Byłoby to za proste dla nas - powiedział prokurator Van Leeuw. - Pracują na zasadzie wolnych strzelców, od czasu do czasu".
Belgijski minister sprawiedliwości Koen Geens poinformował, że zastosowana w przypadku Abdeslama procedura ekstradycyjna ogranicza możliwość apelacji i potrwa około dwóch miesięcy. Ekstradycji domaga się Francja.
Kolejne oficjalne kroki prawne nastąpią w środę, kiedy Abdeslam stanie przed sądem w Brukseli.