Saddam stoi za zamachami w Bagdadzie?
Iracka Rada Zarządzająca oskarżyła o serię
zamachów w Bagdadzie siły wrogie nowemu
porządkowi w Iraku i wierne obalonemu dyktatorowi Saddamowi
Husajnowi. Według telewizji Al-Dżazira, w zamachach zginęły 42
osoby, w tym dwóch żołnierzy USA.
27.10.2003 | aktual.: 27.10.2003 20:29
Dowództwo sil koalicyjnych w Bagdadzie potwierdziło śmierć jednego amerykańskiego żołnierza.
Członek Rady Zarządzającej Abdel Aziz al-Hakim powiedział, że za zamachami stoją ludzie Saddama. "Z całą pewnością byli to jego zwolennicy. Tylko on mógł zrobić coś takiego" - oświadczył al-Hakim.
Inny członek Rady, Abd al-Zahra Osman Muhammad (znany też jako Izzedin Salim), ocenił, że zamachy są konsekwencją sukcesu konferencji donatorów w Madrycie.
"Po madryckim spotkaniu, podczas którego Irak otrzymał zewsząd tyle pomocy, okazało się, że są ludzie, którzy chcą zaszkodzić nowemu Irakowi" - powiedział Izzedin Salim. - "Dla nich to, co budujemy, nowy porządek Iraku, nic nie znaczy".
Zamachy zorganizowano na samym początku ramadanu, muzułmańskiego miesiąca postu i pojednania. Znawcy twierdzą, że prowadzenie w tym czasie działań zbrojnych jest sprzeczne z duchem islamu. Komentatorzy polityczni są zdania, że termin wybrano specjalnie, aby podkreślić panującą w Iraku wrogość wobec Amerykanów.
"Zapowiada się krwawy miesiąc" - powiedział w telewizji Al- Dżazira jeden z publicystów.
W zgodnej opinii irackich komentatorów poranne zamachy zostały znakomicie przygotowane. Ich celem była bagdadzka siedziba Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, a także trzy posterunki policji.
Bagdadzkie media podały, że zamach na czwarty posterunek, w dzielnicy al-Dżedida, udaremniono. Pomiędzy zamachowcem samobójcą a funkcjonariuszami miała się wywiązać strzelanina, zanim doszło do eksplozji. Zamachowiec - według niepotwierdzonych informacji Syryjczyk - trafił do szpitala.
Telewizja al-Dżazira podała, że także w poniedziałek doszło do zamachu na pociąg z Bagdadu do Samarry, wiozący żywność dla amerykańskich wojsk. Pociąg wykoleił się w pobliżu stacji docelowej. Nie ma informacji o ofiarach.
Miejscowi komentatorzy są zdania, że poniedziałkowe zamachy są kontynuacją ataków z niedzieli, kiedy to celem zamachowców był bagdadzki hotel Raszid, zamieszkany przez funkcjonariuszy władz koalicyjnych. Zginął wówczas amerykański żołnierz, pilnujący budynku, a kilkanaście osób zostało rannych.
W Bagdadzie pojawiają się opinie, że zamach na hotel planowano od dłuższego czasu i nie miał on nic wspólnego z pobytem tam wiceministra obrony USA Paula Wolfowitza.
Są spekulacje, że niedzielne i poniedziałkowe zamachy skłonią władze koalicyjne do powtórnego wprowadzenia godziny policyjnej w Bagdadzie. Zniesiono ją w niedzielę rano z okazji rozpoczynającego się ramadanu. W komunikacie jako jeden z powodów podano wówczas "poprawę sytuacji w dziedzinie bezpieczeństwa" w stolicy Iraku.
W komentarzach telewizyjnych i radiowych padają oskarżenia, że za zamachami stoi Al-Kaida Osamy bin Ladena, na co miałby wskazywać zmasowany charakter ataków. Przeciwnicy tej teorii mówią, że obecnie każde ugrupowanie może się podszywać pod Al-Kaidę, a służby wywiadowcze mogą mieć duże trudności ze zweryfikowaniem tych opinii.
"To był Saddam Husajn albo terroryści z zagranicy" - przesądza Irakijczyk spotkany w pobliżu zniszczonej siedziby Czerwonego Krzyża. - "Żaden prawdziwy Irakijczyk nie podniósłby ręki na międzynarodową niezależną organizację, która zrobiła tu tak wiele dobrego". (iza)