Sąd za pogryzienie pięcioletniej dziewczynki
Jolanta O. - właścicielka dwóch amstaffów, z których jeden dotkliwie pogryzł pięcioletnią Włoszkę, została oskarżona o narażenie dziewczynki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Grozi jej za to do trzech lat więzienia.
04.03.2010 | aktual.: 04.03.2010 15:08
O tej bulwersującej sprawie wielokrotnie pisaliśmy podczas wakacji 2009 roku. 3 sierpnia w restauracji "Arlecchino" przy ul. Grodzkiej bawiła na wakacjach włoska rodzina Fazzini z małą córeczką Noemi. Gdy dziewczynka poszła do toalety, zaatakował ją jeden z dwóch amstaffów właścicielki baru - Jolanty O.
Straszliwie ją pogryzł w głowę, rozszarpując czoło, nos i policzek. Rodzice pojechali z nią do szpitala, gdzie lekarze założyli jej około 90 szwów. Sprawą zajęła się prokuratura. We wrześniu ubiegłego roku śledczy postawili Jolancie O. zarzuty. Stwierdzili, że psy biegały po restauracji luźno, bez smyczy i kagańca.
Jolanta O. zaś podkreślała, że psy były uwiązane do krzesła. W środę jednak kobieta przyznała się do winy. Powołani przez śledczych biegli stwierdzili, że psy były niewyszkolone, a w sytuacji stresowej mogły zareagować agresywnie.
Noemi po przebytych zabiegach czeka długa rekonwalescencja. W przyszłości będzie wymagać operacji plastycznej. Teraz jej rodzice wydają bajońskie sumy na leczenie, opatrunki i specjalne kremy. Dziewczynka jest pod opieką psychologa - od czasu wypadku panicznie boi się psów.
Zobacz wydanie internetowe: Kraków: spadający gzyms mógł zabić