ŚwiatSąd utrzymał nakaz aresztowania Juliana Assange'a

Sąd utrzymał nakaz aresztowania Juliana Assange'a

Szwedzki sąd utrzymał nakaz aresztowania założyciela demaskatorskiego portalu WikiLeaks Juliana Assange'a, oskarżonego w Szwecji o gwałt. Od czerwca 2012 roku Assange przebywa w ambasadzie Ekwadoru w Londynie, gdzie uzyskał azyl polityczny.

Sąd utrzymał nakaz aresztowania Juliana Assange'a
Źródło zdjęć: © AFP | Miguel Medina

16.07.2014 | aktual.: 16.07.2014 19:24

Sąd decyzję o utrzymaniu nakazu aresztowania uzasadnił istnieniem ryzyka, że oskarżony może unikać wymiaru sprawiedliwości.

O cofnięcie wydanego ponad trzy lata temu nakazu aresztowania wnioskowali obrońcy Assange'a. - To jest oczywiste z naszej strony, że odwołamy się do sądu wyższej instancji - powiedział jeden z obrońców Assange'a Thomas Olsson.

Obrona podkreślała podczas czterogodzinnej rozprawy, że Szwecja i Wielka Brytania powinny uszanować przyznany ich klientowi przez Ekwador azyl polityczny. Prawnicy przekonywali, że Australijczyk jest w USA prześladowany i traktowany jak terrorysta. Obrońcy posłużyli się fragmentami nagrań wideo z wypowiedziami amerykańskich polityków o konieczności pociągnięcia Assange'a do odpowiedzialności.

Adwokaci Assange'a zarzucali szwedzkiej prokurator, że odmawia przyjazdu do ambasady Ekwadoru w Londynie, gdzie przebywa Assange, aby go przesłuchać. Jak powiedziała podczas rozprawy prokurator Marianne Ny, takie przesłuchanie niewiele wniesie do sprawy, gdyż w Wielkiej Brytanii nie można zmusić podejrzanego do pobrania od niego materiału DNA.

W listopadzie 2010 roku Assange został oskarżony przez dwie młode Szwedki o gwałt i napaść seksualną. Australijczyk zaprzecza tym zarzutom i odmawia stawienia się na przesłuchanie. Od czerwca 2012 roku Assange przebywa w ambasadzie Ekwadoru w Londynie, gdzie uzyskał azyl polityczny. Nie chce opuścić placówki dyplomatycznej, aby uniknąć zatrzymania przez brytyjską policję i przekazania władzom Szwecji. Assange obawia się, że zostanie następnie wydany Stanom Zjednoczonym.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)