Sąd uniewinnił Pawła Piskorskiego ws. posłużenia się sfałszowaną umową
Warszawski sąd uniewinnił szefa Stronnictwa Demokratycznego Pawła Piskorskiego w sprawie użycia w urzędzie skarbowym sfałszowanego dokumentu o sprzedaży antyków. O uniewinnienie wniósł prokurator. Zmianie uległ materiał dowodowy - uznała prokuratura.
18.09.2015 | aktual.: 18.09.2015 17:34
- Wobec zmiany materiału dowodowego prokurator uznał, iż w sprawie zachodzą wątpliwości, czy oskarżony miał pełną świadomość, iż posługuje się sfałszowanym dokumentem. Zgodnie z obowiązującymi przepisami wątpliwości których nie usunięto w postępowaniu dowodowym, rozstrzyga się na korzyść oskarżonego - powiedział rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Przemysław Nowak, tłumacząc powody wycofania się prokuratury z oskarżenia.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego Warszawa-Wola jeszcze w czerwcu 2011 r. Piskorskiemu zarzucono posłużenie się sfałszowaną umową kupna-sprzedaży "przedmiotów zabytkowych z zakresu malarstwa i rzemiosła artystycznego sprzed 1945 r.", na której podrobiony został podpis osoby kupującej antyki. Piskorski miał się posłużyć tą umową w sierpniu 2001 r. w Urzędzie Skarbowym Warszawa-Wola.
Zakwestionowana umowa nosiła datę 19 stycznia 1997 r. Opiewała na kwotę ponad 900 tys. zł. Piskorski figurował na niej jako sprzedający antyki. Kupującym około 100 przedmiotów miał być antykwariusz Zygmunt M., który na mocy tej umowy miał wejść w posiadanie starodruków, obrazów i przedmiotów do wystroju wnętrz.
Prokuratura oskarżając Piskorskiego, zarzuciła mu przestępstwo posłużenia się podrobionym dokumentem, za co grozi kara od 6 miesięcy do 5 lat więzienia.
Fałszerstwo podpisu miała potwierdzać ekspertyza kryminalistyczna zamówiona u biegłych na potrzeby śledztwa. Biegły porównujący podpisy antykwariusza na umowie i na innych dokumentach doszedł do wniosku, że brak jest cech wspólnych między porównywanymi podpisami - informowała w 2011 r. prokuratura.
Jak dodał prok. Nowak, opinia uzyskana w śledztwie wskazywała, że "podrobienia dopuścił się najprawdopodobniej oskarżony". - Nadto ważnym dowodem były zeznania pierwszej żony Piskorskiego wskazujące, iż oskarżony przedmiotów wskazanych w powyższej umowie sprzedaży nigdy nie posiadał - powiedział.
Sama sprawa podrobienia dokumentu została umorzona, jako że karalność tego typu przestępstwa była już przedawniona.
Proces ruszył w styczniu 2014 r. W jego toku - jak wyjaśnił w piątek prok. Nowak - zmianie uległa "opinia z zakresu pisma ręcznego". - Nowy biegły powołany przez sąd wskazał, iż podpis kupującego o treści Zygmunt M. nie został nakreślony ani przez Zygmunta M., ani przez oskarżonego. Opinia ta potwierdzała natomiast fakt, iż dokument ten był sfałszowany - zaznaczył.
Ponadto - jak dodał - pierwsza żona oskarżonego, jako osoba najbliższa, skorzystała podczas procesu z prawa do odmowy składania zeznań. - Wobec powyższego jej zeznania złożone w postępowaniu przygotowawczym nie mogły stanowić dowodu - powiedział prok. Nowak.
- Wobec powyższych wątpliwości prokurator w piątek wniósł o uniewinnienie Piskorskiego od zarzucanego mu czynu, a sąd wydał wyrok uniewinniający - powiedział prokurator.
Polityk nie przyznawał się do zarzutu. Po tym jak przedstawiono mu zarzut w tej sprawie, uznał go za całkowicie nieprawdziwy. Piskorski podkreślał wtedy, że nikt nie zarzuca mu, że to on sfałszował podpis. - Jestem w tej sprawie nie tylko niewinny, ale też z całą 100-procentową pewnością jestem pewien finału tej sprawy - dodawał szef SD.