Sąd umorzył sprawę podrobienia podpisów na lekarskich deklaracjach
"Sprawa podrobienia podpisów bliskich na
deklaracjach wyboru lekarza rodzinnego przez kilkudziesięciu
mieszkańców małopolskiej gminy Tokarnia jest definitywnie
zakończona. Prokuratura nie będzie się odwoływać od wyroku sądu w
tej sprawie" - powiedział zastępca prokuratora
rejonowego w Myślenicach prok. Wojciech Pardyak.
20.01.2006 | aktual.: 20.01.2006 17:31
Myślenicki sąd umorzył we wtorek postępowanie wobec kobiety, która na deklaracji wyboru lekarza podpisała się za męża. Uzasadnieniem decyzji jest znikoma społeczna szkodliwość czynu.
W sumie przed myślenickim sądem stanęło blisko 60 osób. Mecenas Jan Widacki, który po doniesieniach mediów o tej sprawie podjął się bezpłatnej obrony mieszkańców gminy, powiedział dziennikarzom, że jest zadowolony z decyzji sądu, bo sprawa ta jest "typowym przykładem znikomej społecznej szkodliwości czynu".
Zdaniem Widackiego, prokuratura mogła w ogóle nie wszczynać postępowania lub wszcząć je i umorzyć. Ośmieszono wymiar sprawiedliwości i organy ścigania. Ludzi tych wzywano, fotografowano, pobierano odciski palców. Można by policzyć, ile to kosztowało, a wydawano przecież pieniądze podatników - powiedział Widacki.
Mecenas ma nadzieję, że przykład mieszkańców gminy Tokarnia przyczyni się także do podniesienia świadomości prawnej, a ludzie zrozumieją, że nie powinni się podpisywać za innych - nawet za bliskich.
Sprawa zaczęła się, gdy jedna z lekarek z gminy Tokarnia zawiadomiła organa ścigania, że jej pacjenci są nakłaniani do zmiany lekarza w sposób sprzeczny z zasadami uczciwej konkurencji. Postępowanie w tej sprawie wprawdzie zostało umorzone, jednak w jego toku prokuratura stwierdziła przypadki fałszowania podpisów. Na deklaracjach wyboru lekarza pacjenci podpisywali się za członków swojej rodziny.
Prokuratura podkreślała, że podpisywanie za kogoś dokumentów mających znaczenie prawne jest przestępstwem. Natomiast bezkarność mogłaby utwierdzić podejrzanych w przekonaniu, że nie postąpili źle. Skierowała do sądu blisko 60 aktów oskarżenia.
W śledztwie większość podejrzanych przyznało się do winy i zadeklarowało chęć dobrowolnego poddania się karze (wnioski prokuratury dotyczyły kar grzywny w wysokości od 100 do 200 zł).