Sąd: Tomasz Terlikowski ma przeprosić Alicję Tysiąc
Tomasz Terlikowski ma przeprosić Alicję Tysiąc m.in. za porównanie jej postępowania do hitlerowskiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie. Pozwany zapowiada apelację.
07.10.2013 | aktual.: 07.10.2013 17:33
Sąd nieprawomocnie uwzględnił w głównej części pozew Tysiąc wobec znanego katolickiego publicysty. Mocą wyroku ma on ją przeprosić na stronie internetowej salon24.pl; ma jej też zapłacić 10 tys. zł zadośćuczynienia (pozew żądał w sumie 130 tys. zł, w tym 100 tys. zł dla powódki).
Kilka lat temu Tysiąc chciała usunąć ciążę, obawiając się, że urodzenie dziecka może jej grozić utratą wzroku. Lekarze odmówili wykonania legalnej aborcji, dopuszczalnej ze względów zdrowotnych. Po porodzie wzrok kobiety pogorszył się; przyznano jej pierwszą grupę inwalidzką.
Tysiąc złożyła skargę na Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który przyznał jej 25 tys. euro zadośćuczynienia, zwracając m.in. uwagę na brak w polskim prawie możliwości odwołania się od decyzji lekarzy. Obecnie Tysiąc działa w organizacjach kobiecych, jest też stołeczną radną wybraną z listy SLD.
Kobieta poczuła się dotknięta słowami Terlikowskiego w jednej z książek i wpisach internetowych. Pisał on: "Zasłanianie tej prostej prawdy słowami o tym, że Alicja Tysiąc nie złamała prawa, a jedynie próbowała egzekwować przysługujące jej prawa - jest absurdalne. Adolf Eichmann też nie łamał hitlerowskich praw, czy to znaczy, że nie można go nazwać mordercą (w tym przypadku już nie niedoszłym, a jak najbardziej doszłym)?". Zarzucał jej też "moralną obrzydliwość"; pisał, że nie "pozwolono jej zamordować dziecka".
Pozew wnosił, by sąd nakazał Terlikowskiemu przeprosiny Tysiąc w "Rzeczpospolitej" i "Gazecie Wyborczej", wypłatę powódce 100 tys. zł zadośćuczynienia oraz wpłatę 30 tys. zł na fundację Feminoteka. Pełnomocnik Tysiąc mec. Marcin Górski podkreślał, że sformułowania użyte przez Terlikowskiego były naruszeniem godności powódki.
Terlikowski mówił, że sformułowania to dopuszczalne opinie. Sąd uznał jednak, że doszło do naruszenia dóbr osobistych powódki w postaci godności i dobrego imienia, bo słowa pozwanego nie mieściły się w ramach dopuszczalnej krytyki. Według sądu pozwany nie naruszył zaś jej prawa do prywatności.
Sędzia Agnieszka Bedyńska-Abramczyk mówiła w uzasadnieniu wyroku, że pozwany ma prawo jako katolik nazywać aborcję zabójstwem. Zarazem podkreśliła, że są osoby, które mają inny pogląd, a aborcja jest w Polsce częściowo dopuszczalna prawnie. Sąd powołał się też na wyrok ETPCz ws. Tysiąc.
Według sądu zwrot pozwanego można było rozumieć tak, że powódka chciała zabić własne dziecko - co z powyższych względów sąd uznał za "nierzetelne". Zdaniem sądu trzeba zawsze oceniać kontekst takiej wypowiedzi - czy mowa o naruszeniu wartości, czy o konkretnej osobie. - Pozwany nie działał w ramach kampanii przeciw aborcji, a jego wypowiedzi były skierowane przeciw powódce - dodała sędzia. Oświadczyła, że "żaden światopogląd nie upoważnia do obrażania innych osób".
Według sądu przekonanie powódki, że działała w ramach prawa pozwany porównał do działań nazistów. - Zestawienie nazistów z powódką jest poniżające i krzywdzące - podkreśliła sędzia. Dodała, że pozwany nie działał w interesie publicznym, bo nie ograniczył się do prezentowania poglądu nt. aborcji. Zaznaczyła też, że dziennikarz ma obowiązek rzetelności, staranności i wypowiedzi zgodnych z etyką zawodową.
Sąd uznał, że pozwany nie naruszył prawa powódki do prywatności, bo ona sama zainicjowała postępowanie przed ETPCz i występowała w mediach.
Żądaną przez powódkę od pozwanego kwotę 130 tys. zł sąd ocenił jako wygórowaną, a za odpowiednią do "stopnia zawinienia" uznał 10 tys. zł. Według sądu do naprawienia krzywdy wystarczą jednorazowe przeprosiny pozwanego na stronie salon24.pl, bo w "GW" i "Rz" nie naruszył on jej dóbr.
Po wyroku Terlikowski powiedział, że nie czuje się przekonany przez sąd. Dodał, że nie sądzi, "aby nazwanie zabicia dziecka zabiciem dziecka było obraźliwe". - Prawda nie obraża - oświadczył. Powiedział też, że do nazistów porównywał "sytuację, nie osobę".
Tysiąc nie chciała komentować wyroku.