PolskaSąd rodzinny będzie decydował o aborcji?

Sąd rodzinny będzie decydował o aborcji?

Sąd rodzinny - jak chciałaby posłanka SLD Joanna Sosnowska, bądź opieka społeczna, jak proponuje senator Zdzisława Janowska (UP), mieliby oceniać, czy kobieta będzie mogła usunąć ciążę z tzw. względów społecznych.

06.07.2003 | aktual.: 06.07.2003 16:34

Jeszcze w tym tygodniu zbierze się zespół, który będzie dyskutował nad proponowanymi zmianami w tzw. ustawie antyaborcyjnej. W skład zespołu wejdą m.in. przedstawicielki środowisk kobiecych.

W ubiegłym tygodniu obie parlamentarzystki podzieliły się swoimi pomysłami zliberalizowania ustawy antyaborcyjnej z przedstawicielkami Parlamentarnej Grupy Kobiet i Forum Organizacji Pozarządowych.

Poselski projekt ustawy pod roboczym tytułem "Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego (embrionu) oraz edukacji seksualnej" zakłada możliwość przerwania ciąży z przyczyn społecznych, ale to sąd rodzinny miałby dokonywać oceny, czy rzeczywiście kobieta pozostaje w trudnych warunkach materialnych. (Sąd miałby na to trzy dni).

"Zapis ten został wprowadzony, aby zwiększyć szansę na przepchnięcie tego projektu w tym Sejmie" - powiedziała Sosnowska. Zaznaczyła jednocześnie, że jest to zapis do dyskusji, a ona osobiście jest za całkowitym pozostawieniem decyzji o aborcji kobiecie.

Autorka projektu proponuje ponadto bezpłatną lub "wysoko refundowaną", ogólnie dostępną, nowoczesną antykoncepcję, obowiązek edukacji seksualnej od pierwszej klasy gimnazjum, powszechność i możliwość wyegzekwowania badań prenatalnych.

Nowością w projekcie jest ustawowe zagwarantowanie refundowania wysoko specjalistycznych procedur medycznych, czyli zabiegów wspomaganego rozrodu (zabiegów in vitro). Ten zapis, jak wyjaśniła posłanka, implikuje wprowadzenie do tytułu ustawy wyrazu "embrion".

Sosnowska ubolewała, że obecnie obowiązująca ustawa, która nie dopuszcza do aborcji z przyczyn społeczno-ekonomicznych, sugeruje, że "jesteśmy - my kobiety - osobami skrajnie niemoralnymi, skrajnie nieodpowiedzialnymi, takimi, którym nie wolno pozostawić możliwości decyzji".

Senator Zdzisława Janowska uważa, że szanse na pozostawienie wyłącznie kobietom decyzji o przerwaniu ciąży są niewielkie. Dlatego zaproponowała, by przywrócić zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny zapis z 1996 r., który umożliwiał kobiecie "znajdującej się w ciężkich warunkach życiowych, w trudnej sytuacji osobistej" możliwość usunięcia ciąży. Odbywałaby ona konsultacje z lekarzem innym niż ten, który przeprowadzałby zabieg, z psychologiem. Podczas takich konsultacji kobieta byłaby informowana o konsekwencjach aborcji zarówno medycznych, jak i psychologicznych. Za jej zgodą w konsultacjach takich mógłby brać udział jej partner, członkowie rodziny lub inna bliska osoba.

"Chodzi o pomoc kobietom najuboższym, maltretowanym, bezsilnym albo smarkatym dziewczynkom" - wyjaśniła Janowska. Dlatego zapis wzbogacony byłby o konieczność uzyskania opinii z opieki społecznej, z wywiadu środowiskowego.

Ustawa miałaby nosić tytuł o planowaniu rodziny i warunkach dopuszczalności ciąży.

Sceptycznie do tych pomysłów nastawione są przedstawicielki organizacji kobiecych. "Żadna instytucja, żadne ciało zewnętrzne, żadne osoby nie są bardziej od nas (kobiet) władne, by ocenić, w jakiej my się znajdujemy sytuacji. To jest coś, co powinno przyświecać projektom liberalizacji ustawy" - uważa szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Wanda Nowicka. Według niej, propozycje parlamentarzystek to "autocenzura, samoograniczanie się". "Do stołu negocjacyjnego" - zdaniem Nowickiej - powinny usiąść z możliwie najbardziej liberalnymi propozycjami, by ewentualnie w trakcie dyskusji iść na kompromis.

Zgodnie z obowiązującą ustawą o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności ciąży legalnie ciążę można usunąć, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie kobiety bądź dziecka i gdy ciąża powstała w wyniku gwałtu.

Ze sprawozdań rządowych z realizacji ustawy o planowaniu rodziny wynika, że w 1997 r., kiedy obowiązywał zapis umożliwiający aborcję z powodów społecznych, takich zabiegów dokonano 2524 na 3047 wszystkich przeprowadzonych. Potem liczba legalnych aborcji spada: w 1998 r. wykonano ich 310, a w 2001 r. - 124.

Według Federacji, co roku w Polsce dokonuje się od 80 tys. do 200 tys. nielegalnych zabiegów przerywania ciąży. Cena takiego zabiegu waha się od 1500 do 4 tys. zł.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)