Sąd przerwał mowy obrońców w procesie "Wujka"
Katowicki sąd, przed którym z
mowami końcowymi występowali adwokaci 17 byłych zomowców
oskarżonych o strzelanie do górników podczas pacyfikacji kopalń
"Wujek" i "Manifest Lipcowy" na początku stanu wojennego, przerwał
odbieranie mów z powodu choroby jednego z obrońców.
Chory obrońca wystąpi - obok samych oskarżonych - podczas kolejnej rozprawy 25 maja.
Mec. Marek Lubelski - podobnie jak pozostali występujący tego dnia obrońcy - wniósł przedtem o uniewinnienie oskarżonych od wszystkich postawionych zarzutów. Sama obecność na miejscu tragedii nie jest podstawą do skazania kogokolwiek. Trzeba udowodnić, że konkretny X zabił Y - tutaj tego nie udowodniono - podkreślił prawnik.
Wszyscy oskarżeni podczas pacyfikacji byli szeregowymi milicjantami (...); nie można im stawiać zarzutu pobicia przy użyciu broni, bo gdyby pójść dalej z interpretacją aktu oskarżenia, należałoby sądzić podobnie wszystkich policjantów pacyfikujących chuliganów na stadionach - mówiła mec. Janina Dudek, broniąca z urzędu kilku oskarżonych.
Mec. Leon Krasoń podkreślił, że sąd apelacyjny w poprzednich procesach uniewinniał oskarżonych, nie zmieniając stosowanej wtedy kwalifikacji zarzucanego im przestępstwa - sprowadzenie niebezpieczeństwa. Jeśli teraz ma być kwalifikacja pobicia z użyciem niebezpiecznego narzędzia - należałoby przyjąć, że między oskarżonymi a górnikami dochodziło do bezpośredniego kontaktu - wskazał.
Krasoń dodał, że w obu kopalniach, między protestującymi górnikami, a milicjantami z plutonu specjalnego toczyła się walka. W aktach sprawy są dokumenty, że 34 funkcjonariuszy ZOMO zostało rannych (...) Jeśli (podczas walki) było zagrożone życie funkcjonariuszy - mieli oni prawo użycia broni - podkreślił mec. Krasoń.
Zdaniem Lubelskiego wyrok sądu w tej sprawie będzie rzutował na historię Polski. Mecenas wskazał m.in., że wzięcie przez sąd pod uwagę wskazywanej przez samych oskarżonych, jak też sugerowanej w zeznaniach oskarżonych i niektórych świadków, samowoli działania plutonu specjalnego ZOMO podczas pacyfikacji uwalniałoby od odpowiedzialności za śmierć górników wysokich rangą funkcjonariuszy tamtego systemu.