PolskaSąd przedłużył areszt dla Brunona K.

Sąd przedłużył areszt dla Brunona K.

Krakowski sąd przedłużył o trzy miesiące areszt dla Brunona K., który jest podejrzany o planowanie zamachu bombowego. Mężczyzna pozostanie w areszcie co najmniej do 9 maja. Obrona zapowiada złożenie zażalenia na decyzję sądu.

Sąd przedłużył areszt dla Brunona K.
Źródło zdjęć: © Nasza Klasa

Brunon K. został zatrzymany 9 listopada ub.r.; postawiono mu zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP (m.in. na prezydenta, premiera i rząd). Za zarzucany czyn grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności. Na wniosek prokuratury został aresztowany na trzy miesiące.

Wniosek o przedłużenie aresztu prokuratura uzasadniała m.in. obawą matactwa i obawą, że podejrzany popełni przestępstwo, którym groził. W czwartek sąd na niejawnym posiedzeniu uznał, że dalsze przebywanie Brunona K. w areszcie jest uzasadnione i przedłużył okres stosowania aresztu o kolejne trzy miesiące.

"To niewątpliwie porażka obrony, bo zazwyczaj w sprawach, gdzie zagrożenie karą jest do 5 lat pozbawienia wolności, sądy nie przedłużają aresztu, ale będziemy dalej walczyć, złożymy zażalenie" - powiedział dziennikarzom obrońca podejrzanego mec. Maciej Burda.

Dodał, że Brunon K. nie kwestionuje, że przygotowywał zamach. - Natomiast spór pomiędzy obroną a prokuraturą dotyczy stopnia zaawansowania tych przygotowań. Naszym zdaniem nie istniało niebezpieczeństwo, że ten zamach zostanie przeprowadzony - powiedział adwokat. Dodał także, że - zdaniem obrony - "przygotowywanie zamachu, do którego Brunon K. się przyznał, nie miało żadnego związku z jego poglądami politycznymi". Powołał się na oświadczenie Brunona K., że "to miał być sprzeciw wobec arogancji władzy, cios w polityków postrzeganych jako "klasa próżniacza".

Sąd przedłużając areszt, uznał, że argumenty prokuratury zasługiwały na uwzględnienie. Wskazał na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się zarzucanego mu czynu; a obawę matactwa określił jako "całkiem realną". Jako przesłanki wskazał także bagatelizowanie przez podejrzanego swojego czynu i umniejszanie odpowiedzialności.

W uzasadnieniu postanowienia stwierdził także, że "zważywszy na skrajnie radykalne poglądy polityczne podejrzanego i wyjątkową wolę trwania przy ich prezentowaniu, w dalszym ciągu całkiem realna jawi się obawa o to, że podejrzany mógłby dopuścić się przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu i bezpieczeństwu publicznemu".

Brunon K. nie został doprowadzony na posiedzenie w sprawie aresztu.

Z wnioskiem o przedłużenie aresztu wystąpiła pod koniec stycznia prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Apelacyjna w Krakowie. Uzasadniła go potrzebą przeprowadzenia szeregu dowodów, w tym przesłuchania kolejnych świadków, uzyskania opinii biegłych oraz dalszą analizą materiałów. Za dalszym stosowaniem aresztu przemawiała też - zdaniem prokuratury - obawa matactwa oraz obawa, że podejrzany popełni przestępstwo, którym już groził.

Ze stanowiskiem tym nie zgodzili się obrońcy Brunona K. Zdaniem mec. Anny Kobińskiej i mec. Macieja Burdy, wniosek prokuratury był bezzasadny. Prokuratura miała wystarczająco dużo czasu, aby przesłuchać świadków i zapoznać się z materiałami; Brunon K. złożył już obszerne wyjaśnienia i nie ma obawy matactwa; nie ma też możliwości, by dopuścił się zamachu - argumentowali.

Obrońcy zaproponowali zamianę aresztu na poręczenie majątkowe w wysokości ponad 100 tys. zł w postaci zabezpieczenia hipoteki nieruchomości.

45-letni pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Brunon K. jest głównym podejrzanym w śledztwo w sprawie przygotowywania zamachu bombowego na konstytucyjne organy RP.

Według śledczych Brunon K. zamierzał zdetonować w pobliżu sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.

W śledztwie Brunon K. przyznał się do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. Nie przyznał się do przygotowywania zamachu; podał, że działał pod wpływem inspiracji innej osoby, co prokuratura określa jako własną linię obrony.

W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne i książki o tematyce pirotechnicznej. Większość materiałów wybuchowych została dopiero zamówiona i Brunon K. jeszcze nimi nie dysponował.

Jak ujawniono, ABW interesowała się Brunonem K. od końca 2011 r. Na jego ślad natrafiła prowadząc szczegółową analizę kontaktów Andersa Breivika, który w ub. roku w Norwegii zamordował 77 osób, a wcześniej - jak informowała ABW - kupił w Polsce kilkaset gramów substancji do produkcji ładunków wybuchowych. ABW ustaliła, że Brunon K. wykonuje bomby i potrafi je odpalać zdalnie oraz dokonuje rozpoznania sejmu, nakręcił też filmy z próbnych detonacji materiałów wybuchowych.

Prokuratura potwierdziła, że z materiału dowodowego sprawy wynika, że podejrzany wzorował się ideologicznie szczególnie na Breiviku, a także innych osobach, które dokonywały zamachów na terenie całego świata, np. w Oklahomie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)