PolskaSąd oddalił wniosek kobiety z Elbląga o eutanazję

Sąd oddalił wniosek kobiety z Elbląga o eutanazję

Sąd Okręgowy w Elblągu oddalił wniosek o eutanazję, której domaga się Elżbieta R. z Ostródy. Kobieta twierdzi, że jest ofiarą błędów
lekarskich i "ma już dość dochodzenia swych spraw w sądach".

25.07.2008 | aktual.: 25.07.2008 16:02

Sędzia Arkadiusz Fall, uzasadniając oddalenie powództwa powiedział, że życie jest chronione przez Konstytucję. Co oznacza, że sąd nie może swą decyzją procesową, pozbawiać prawa do życia.

Według sądu, powódka chciała by elbląski sąd rozpatrując wniosek o eutanazję podważył prawomocne już wyroki w jej sprawach. Chodzi o sprawę dotyczącą rzekomych błędów lekarskich popełnionych wobec Elżbiety R. oraz o sprawę o odszkodowanie, którego domagała się kobieta.

Domagam się zgody na eutanazję, bo mam już dość życia w tym kraju, gdzie są równi i równiejsi wobec prawa. Mam na myśli lekarzy, którzy dopuścili się błędów - powiedziała dziennikarzom mieszkanka Ostródy.

Historia choroby Elżbiety R. rozpoczęła się w 1988 r., gdy urodziła czwarte dziecko. Skutkiem ciężkiego porodu było schorzenie narządów kobiecych. W 1991 r. Elżbieta R. przeszła operację narządów rodnych, w konsekwencji czego - jak twierdzi poszkodowana - doszło do przepukliny narządów wewnętrznych. Według kobiety, jest to skutek błędu lekarskiego.

Jak mówi Elżbieta R. od 8 lat na drodze sądowej bezskutecznie dochodzi swych praw jako pokrzywdzona. Prokuratura umorzyła sprawę dotyczącą błędu lekarskiego. Kobieta przegrała także sprawę, w której domagała się odszkodowania w wysokości pół miliona złotych od lekarzy, którzy wadliwie przeprowadzili operację.

Żądanie eutanazji jest bardzo dobrze przemyślane, bo wniosek do sądu został złożony w 2006 roku, ale dopiero teraz sąd okręgowy w Elblągu zajął się nim - powiedziała kobieta.

Decyzja sądu okręgowego w Elblągu jest nieprawomocna. Kobieta zapowiedziała, że złoży apelację do sądu w Gdańsku.

Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy skarżący domaga się prawa do eutanazji. W roku ubiegłym 33-letni Janusz Świtaj z Jastrzębia Zdroju domagał się zaprzestania uporczywej terapii. Świtaj od 1993 roku jest sparaliżowany - w wyniku wypadku samochodowego został zmiażdżony jego rdzeń kręgowy i złamane kręgi szyjne. Od 1999 roku opiekują się nim rodzice.

Po nagłośnieniu sprawy przez media Janusz Świtaj zaczął pracować dla Fundacji Anny Dymnej "Mimo wszystko", podjął także naukę w liceum. W kwietniu tego roku otrzymał wózek inwalidzki, sterowany oddechem i może opuszczać swoje mieszkanie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)