Sąd oddalił pozew ws. hałasów z boiska szkolnego
Sąd oddalił pozew kobiety, która skarżyła się na hałas z boiska w Krapkowicach w woj. opolskim. Sąd wziął pod uwagę, że sprawą ostatecznie zajęły się szkoła i gmina. Podkreślił też, że kobieta nie powinna czuć się przegrana, bo podjęła próbę rozwiązania problemu.
Sprawa dotyczy boiska przy Szkole Podstawowej nr 1 w Krapkowicach. Jedna z mieszkanek budynku, znajdującego się naprzeciw boiska, od 2011 roku toczyła spór z gminą. Skarżyła się na hałasującą młodzież, która jej zdaniem w sposób nieprawidłowy i niesportowy korzysta z obiektu.
Wyrok w tej sprawie zapadł w Sądzie Rejonowym w Strzelcach Opolskich.
Sędzia Piotr Stanisławiszyn, uzasadniając rozstrzygnięcie, tłumaczył, że sąd oddalił powództwo, bo "szkoła oraz gmina podjęły działania, które zmierzają do tego, by zaniechać immisji (oddziaływania na grunty sąsiedzkie)", działań, które "nie mają związku z uprawianiem sportu czy krzewieniem kultury fizycznej".
- Oddalenie powództwa wcale nie oznacza, że powódka powinna się czuć przegrana. Wręcz przeciwnie - podjęła próbę rozwiązania problemu, gdy nikt inny z nią nie chciał rozmawiać - podkreślił sędzia.
Jak tłumaczył, sprawa w sądzie była dla skarżącej "ostatnią szansą", by z hałasami z boiska cokolwiek zrobić. Przypomniał, że wcześniej napisała ona szereg pism o zajęcie się sprawą do wielu instytucji. Jak mówił - próba zrozumienia problemu i zainteresowanie pojawiły się tylko ze strony szkoły. - Natomiast zupełnie głuche pozostały na apele, prośby, podania takie instytucje jak gmina, policja, straż miejska - wyliczał sędzia.
Kobieta domagała się od gminy Krapkowice, której podlega szkoła, m.in. zabezpieczenia bram i furtek szkoły, zamknięcia dostępu do terenu szkoły dla osób trzecich w godz. od 16.00 do 6.00 i w dni wolne od zajęć, podwyższenia ogrodzenia, zbudowania płotów akustycznych i ogrodzenia kompleksu. Proces ruszył w listopadzie ub. roku, po tym jak nie doszło w sierpniu do ugody między stronami. Wcześniej, w marcu, strzelecki sąd na wniosek kobiety wydał postanowienie, z którego wynikało, że do momentu rozstrzygnięcia sporu boisko ma być zamknięte codziennie po godz. 16.00. W maju sąd wydłużył możliwość korzystania z boiska do godz. 20.30.
W międzyczasie w szkole m.in. nasilono patrole straży miejskiej wokół placówki, zatrudniono firmę ochroniarską, która ma reagować na nieprawidłowe zachowania na boisku i podłączono monitoring podpięty do monitoringu straży miejskiej. - Pozostaje pytanie, czy potrzebny był do tego sąd. Czy na to nie mógł wpaść samorząd terytorialny i potrzebował do tego wskazówki sądu - mówił sędzia Stanisławiszyn.
Sędzia zaznaczył, że np. dzięki nagłośnieniu sprawy przez media stała się ona również "problemem ogólnokrajowym", a on sam otrzymywał listy, w których ludzie wskazywali, że mają taki sam problem jak mieszkanka Krapkowic.
- Pozostaje mieć nadzieję, że tego rodzaju rozstrzygnięcie pokazuje, że warto się nad obiektami sportowymi, które pozostają w gestii szkół, gmin zastanowić - dopowiedział, wspominając głośne w mediach przypadki śmiertelnych wypadków na boiskach, na których bramki przygniotły dzieci. - To sfera życia społecznego zaniedbywana przez szkoły czy przez samorządy, która dopiero jak doprowadzi do tragedii, powoduje, że szuka się winnych - co oczywiste - ale też, że zaczyna się jakąś większą rozmowę - mówił.
Dyrektor szkoły z Krapkowic Krystyna Nowak mówiła po rozprawie, że jest zadowolona z wyroku, bo boisko będzie otwarte dla dzieci. - Myślę, że kwestia godziny otwarcia pozostanie taka, jak w tej chwili, czyli do 20.30. To powinno spokojnie wystarczyć młodzieży. Przyznała, że także dla szkoły np. zamontowanie monitoringu jest korzystne. Dodała, że od stycznia do chwili obecnej nie zgłoszono jej żadnego incydentu na boisku.
Na ogłoszeniu wyroku nie było mieszkanki Krapkowic ani jej pełnomocniczki.
Gmina Krapkowice ma pokryć koszty procesu w wysokości ponad 5,7 tys. zł. Wyrok jest nieprawomocny.