PolskaSąd oczyścił Borowskiego

Sąd oczyścił Borowskiego

Oświadczenie lustracyjne kandydata na
prezydenta Marka Borowskiego (SdPl), który stwierdził, że nie
pracował, nie służył, ani nie był tajnym współpracownikiem organów
bezpieczeństwa PRL, jest prawdziwe - orzekł Sąd Lustracyjny.

Sąd oczyścił Borowskiego
Źródło zdjęć: © PAP

13.07.2005 | aktual.: 13.07.2005 14:45

Takie wnioski składali przed sądem zarówno Rzecznik Interesu Publicznego, jak i sam lustrowany ze swym obrońcą. W środę sąd przeprowadził cały proces, po falstarcie z 28 czerwca, gdy okazało się, że Instytut Pamięci Narodowej przez pomyłkę nadesłał do sądu akta służb specjalnych PRL innych osób o tym samym nazwisku, m.in. - kaprala Milicji Obywatelskiej.

Sąd zażądał wtedy od IPN szybkiego zakończenia trwających nadal poszukiwań w archiwach Instytutu informacji o Borowskim. Zwrócił też Instytutowi nadesłane akta innych osób i zażądał przysłania właściwych. Na środowej rozprawie odczytano pismo IPN, który oświadczył, że kwerenda w sprawie Borowskiego została zakończona. Sąd wyjaśniał w środę zapisy rejestracyjne służb specjalnych w sprawie Borowskiego.

Z oświadczenia Rzecznika z poprzedniej rozprawy wynikało, że w 1964 r. Borowskiego zarejestrowała SB jako tzw. zabezpieczenie (oznaczało to, że wszystkie informacje o Borowskim miały trafiać do określonego oficera SB); w 1984 r. zmieniono tę rejestrację - na kandydata na tajnego współpracownika, a w 1987 r. powrócono do rejestracji zabezpieczenia. Ponadto w 1978 r. Borowskiego "zabezpieczył" wywiad MSW. Borowskiego zdjęto z rejestrów MSW dopiero w grudniu 1989 r.

W środę sąd przesłuchał czterech świadków - dwóch w trybie tajnym, a dwóch (b. szefów departamentu 11 wywiadu MSW z lat 70. i 80.) Henryka Bosaka i Sławomira Lipowskiego - jawnie.

O zabezpieczeniu z 1964 r. nie było na jawnej rozprawie mowy, zaś w ujawnionych przez sąd dokumentach i zeznaniach Bosaka i Lipowskiego mowa była o tym, że zabezpieczenie z 1978 r. oznacza, że wywiad PRL interesował się Borowskim i być może w przyszłości chciałby skorzystać z jego wykształcenia lub pozycji - nie można jednak twierdzić, iż do współpracy doszło.

Sam Borowski powiedział, że w 1984 r., gdy był wicedyrektorem departamentu w Ministerstwie Rynku Wewnętrznego, oficer SB zaproponował mu współpracę, lecz on kategorycznie odmówił. Potwierdzają to dostarczone sądowi dokumenty. Wcześniej Borowski powiedział też, że jako student Szkoły Głównej Planowania i Statystyki (dzisiejsza SGH) uczestniczył w studenckich strajkach w marcu 1968 r., za co został ukarany - pozwolono mu jednak, jako studentowi ostatniego roku obronić pracę magisterską. Później jednak nie mógł znaleźć pracy w żadnej z Central Handlu Zagranicznego, choć był absolwentem handlu zagranicznego na SGPiS, co w zasadzie gwarantowało zatrudnienie.

W tej sytuacji zastępca Rzecznika Interesu Publicznego sędzia Andrzej Ryński wniósł o stwierdzenie, że Borowski nie skłamał w oświadczeniu lustracyjnym, w którym zaprzecza swym związkom ze służbami specjalnymi PRL. Ryński uznał, że wyjaśniono wątpliwości co do zapisów rejestracyjnych i nie ma powodów, by podejrzewać Borowskiego o "kłamstwo lustracyjne".

Taki sam wniosek złożył przed sądem także obrońca Borowskiego, mec. Wojciech Tomczyk. Podkreślił, że IPN słusznie przyznał Borowskiemu status pokrzywdzonego. Borowski mówił: "o zainteresowaniu służb specjalnych moją osobą dowiedziałem się po tym procesie znacznie więcej niż wiedziałem wcześniej".

Sąd potwierdził, że służby specjalne interesowały się Borowskim z uwagi na jego "funkcje pełnione w przedsiębiorstwach związanych z przedsiębiorstwami współpracującymi z zagranicą".

Nie ma informacji, by zabezpieczenie Marka Borowskicgo posunęło się choćby o krok dalej - podkreśliła sędzia Małgorzata Mojkowska. Według sądu tak długotrwałe zabezpieczenie nałożone na Borowskiego (w uzasadnieniu wyroku sąd wspominał tylko o okresie 1978-89) wynikało z tego, że funkcjonariusze liczyli się z tym, że kiedyś uda się Borowskiego pozyskać do współpracy.

Ponieważ orzeczenie jest zgodne z wnioskami obu stron, zapewne żadna z nich nie będzie składać apelacji i werdykt sądu uprawomocni się po 14 dniach od otrzymania przez strony uzasadnienia.

Źródło artykułu:PAP
wyboryipnlustracja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)