Sąd Najwyższy USA ws. wyborów: wymóg okazania dowodu tożsamości dyskryminuje Afroamerykanów
Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych podtrzymał w poniedziałek decyzję federalnego Sądu Apelacyjnego z 2016 r., który uznał, że prawo wyborcze stanu Karolina Północna, zobowiązujące wyborców do przedstawienia dowodu tożsamości, dyskryminuje Afroamerykanów.
Sąd Najwyższy w ogóle nie dyskutował nad treścią odwołania władz stanu Karolina Północna od wyroku Sądu Apelacyjnego; dziewięcioro sędziów zadecydowało, że nie będzie rozpatrywać apelacji.
Tym samym Sąd Najwyższy, który sam wybiera sprawy do rozpatrzenia, podtrzymał decyzję sądu niższej instancji. Jak zwykle w przypadku tego typu decyzji SN nie podał uzasadniania.
Przedmiotem sporu były wprowadzone w roku 2013 przez zdominowany przez Partię Republikańską parlament Karoliny Północnej nowe, bardziej rygorystyczne zasady rejestracji wyborców do głosowania zarówno w wyborach stanowych, jak i federalnych. Aby zapobiec oszustwom wyborczym, np. głosowaniu kilka razy przez tę samą osobę, nowe zasady przewidywały konieczność przedstawienia dowodu tożsamości ze zdjęciem przy rejestracji do głosowania.
W Stanach Zjednoczonych nie ma obowiązującego we wszystkich stanach dowodu tożsamości. Próby wprowadzenia federalnego dowodu osobistego kilkakrotnie zakończyły się fiaskiem uznane za usiłowanie ograniczenia wolności osobistej, zamach na niezależność stanów i próbę wprowadzanie dyktatury rządu federalnego.
Jedynym powszechnie uznawanym w USA dowodem tożsamości jest prawo jazdy, wydawane przez stan zamieszkania kierowcy, oraz amerykański paszport – właśnie w takiej kolejności.
Demokraci oraz największa organizacja Afroamerykanów - Narodowe Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju Kolorowej Ludności (National Association for the Advancement of Colored People - NAACP), grupy zrzeszające Afroamerykanów, grupy lewicowe, w tym zamożne i wpływowe Amerykańskie Stowarzyszenie Swobód Obywatelskich (American Civil Liberties Union), a także ówczesna administracja prezydenta Baracka Obamy zaskarżyły nowe regulacje wyborcze Karoliny Północnej jako niekonstytucyjne i dyskryminacyjne, ograniczające prawa mniejszości afroamerykańskiej i latynoskiej, które tradycyjnie w zdecydowanej większości głosują na Partię Demokratyczną.
Przeciwnicy bardziej rygorystycznych zasad wyborczych w Karolinie Północnej argumentowali, że Afroamerykanie i Latynosi są mniej zamożni niż biała większość stanu, dlatego nie wszyscy, szczególnie osoby starsze, posiadają samochody i tym samym prawo jazdy. A ponieważ rzadko jeżdżą za granicę, nie mają paszportów, które mogłyby posłużyć jako dowód tożsamości przy rejestracji do wyborów.
Mimo że w roku 2015 władze stanowe dokonały nowelizacji przepisów wyborczych, wprowadzając możliwość zarejestrowania się do głosowania na podstawie innych dowodów tożsamości niż prawo jazdy czy paszport, federalny Sąd Apelacyjny zgodził się z argumentacją krytyków stanowych przepisów i je unieważnił. Uznał przepisy za dyskryminujące czarnoskórych wyborców i tym samym niekonstytucyjne.
Nowe przepisy – stwierdzili w roku 2016 sędziowie federalnego Sądu Apelacyjnego w uzasadnieniu orzeczenia – "z prawie chirurgiczną dokładnością” zmierzały do ograniczenia wpływu afroamerykańskiej mniejszości na wybory.
Utrzymanie tego wyroku przez Sąd Najwyższy poprzez jednogłośną odmowę rozpatrzenia apelacji jest dużym zwycięstwem byłej administracji prezydenta Baracka Obamy i organizacji, które walczyły z wymogiem posiadania dowodu tożsamości do rejestracji w wyborach.
- Decyzja Sądu Najwyższego jest wielkim zwycięstwem wyborców i potężnym ciosem dla Republikanów, którzy szczególnie wśród ludności kolorowej starają się ograniczyć dostęp do urny wyborczej – powiedział w reakcji na decyzję SN Tom Perez, przewodniczący Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej.
Zdaniem ekspertów decyzja była także bolesnym ciosem dla samego prezydenta Donalda Trumpa. Trump, który wielokrotnie argumentował, że przegrał wybory prezydenckie z Hillary Clinton tylko z powodu "masowych oszustw wyborczych”, w ubiegły czwartek wydał decyzję o powołaniu specjalnej komisji do zbadania oszustw wyborczych i utrudniania głosowania.
Nominowany przez Trumpa sędzia Neil Gorsuch, razem z ośmiorgiem pozostałych sędziów SN, opowiedział się za utrzymaniem wyroku i tym samym za unieważnieniem restrykcyjnych przepisów wyborczych Karoliny Północnej.