PolskaSąd bada, czy umorzyć "szpiegowską" sprawę asystenta posła Gruszki

Sąd bada, czy umorzyć "szpiegowską" sprawę asystenta posła Gruszki

Warszawski sąd bada, czy umorzyć proces
oskarżonego o zamiar szpiegostwa na rzecz Rosji Marcina T. -
byłego asystenta społecznego byłego szefa sejmowej komisji śledczej
ds. PKN Orlen Józefa Gruszki.

Podczas zamkniętego dla prasy tzw. organizacyjnego posiedzenia w poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie rozpatruje wniosek obrony o umorzenie postępowania z powodu "braku cech przestępstwa".

Termin rozpoczęcia właściwego procesu sąd wyznaczył już wcześniej na 6 lutego. Niezależnie od tego, sąd zebrał się przedtem na posiedzeniu, by rozpatrzyć wniosek o umorzenie sprawy. Jeśli sąd uwzględni wniosek, do rozpoczęcia procesu nie dojdzie (choć prokuratura będzie się mogła jeszcze odwołać).

Chodzi o kontakty T. z Semenem Sustawowem, III sekretarzem ambasady Rosji i oficerem wywiadu Rosji, z którym T. - według prokuratury - spotkał się "co najmniej jedenastokrotnie" od 30 września 2003 r. do października 2004 r. w stołecznych lokalach. Podczas spotkań T. "zadeklarował, albo co najmniej godził się, za wynagrodzeniem, na przekazywanie informacji, o które zwróci się do niego wymieniony pracownik Wywiadu Federacji Rosyjskiej".

Marcin T. ma odpowiadać z wolnej stopy, grozi mu do 8 lat więzienia. Nie przyznaje się do winy.

Będący podstawą zarzutu art. 130 par. 3 kodeksu karnego stanowi: "kto w celu udzielenia obcemu wywiadowi wiadomości (których przekazanie może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej) gromadzi je lub przechowuje, wchodzi do systemu informatycznego w celu ich uzyskania, albo zgłasza gotowość działania na rzecz obcego wywiadu przeciwko RP, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".

To, że aresztowano asystenta jednego z członków komisji śledczej, ujawnił w marcu 2005 r. w wywiadzie radiowym zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik (nie powiedział, o którego posła chodzi). Wkrótce potem rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Maciej Kujawski potwierdził, że chodzi o byłego asystenta Gruszki, który to asystent co najmniej wyraził gotowość współpracy z obcym wywiadem. Marcin T. zajmował się funduszami unijnymi w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Warszawie.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ujawniła wtedy, że w lutym 2005 r. na podstawie jej materiałów prokuratura wszczęła śledztwo. 3 marca T. został zatrzymany, a 5 marca - aresztowany (na trzy miesiące). Oficer obcego wywiadu, który od 2003 r. kontaktował się z T., opuścił terytorium RP na żądanie Polski.

Podczas przesłuchania w prokuraturze T. miał przyznać, że zgodził się na współpracę z Sustawowem. Później zmieniał wyjaśnienia i zarówno w prokuraturze, jak i przed sejmową komisją śledczą - gdzie był przesłuchiwany już po uchyleniu aresztu - zapewniał, że takiej gotowości nie wyrażał.

Dodał, że w trakcie spotkań z Sustawowem nie miał świadomości, iż jest on szpiegiem, a dowiedział się o tym dopiero od ABW w październiku 2004. Oficerowie ABW mieli go zapewnić, że nie jest o nic podejrzewany. Od tamtego spotkania nie utrzymywał już żadnych kontaktów z Sustawowem. T. twierdził, że w lutym 2005 r. ABW zmusiła go do przyznania się.

T. utrzymywał, że z Rosjaninem łączyły go zainteresowania stosunkami amerykańsko-rosyjskimi, na temat których miał pisać pracę dyplomową. Powiedział, że prosił go o pomoc w tłumaczeniu rosyjskojęzycznych tekstów na ten temat, zaś Sustawow poprosił o przygotowanie materiału nt. wykorzystania funduszy unijnych w Polsce. T. podkreślał, że były to materiały pisane na podstawie ogólnie dostępnych informacji w internecie. Przyznał, że pożyczał od Sustawowa pieniądze oraz że płacił on za obiady.

Prawicowi członkowie komisji śledczej uważali, że sprawę nieprzypadkowo ujawniono dopiero po tym, jak prezydent Aleksander Kwaśniewski odmówił stawienia się przed komisją - twierdzili, że chodziło o odwrócenie uwagi opinii publicznej od tego faktu. Jeżeli komuś się wydaje, że sprawę o charakterze szpiegowskim można sprokurować z dnia na dzień, to jest w dużym błędzie - mówił wtedy Olejnik.

Sprawę wyjaśniała sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych. ABW nie popełniła żadnych błędów w sprawie Marcina T. - zapewniał ówczesny szef ABW Andrzej Barcikowski. Marcin T. wiedział, co robi, i przyznał się - dodał. Według ówczesnego członka speckomisji Zbigniewa Wassermanna (PiS) - dziś koordynatora służb specjalnych - być może T. w ogóle nie popełnił żadnego przestępstwa.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)