PolskaSąd: Agata Tuszyńska miała prawo cytować słowa Wiery Gran o Władysławie Szpilmanie

Sąd: Agata Tuszyńska miała prawo cytować słowa Wiery Gran o Władysławie Szpilmanie

Agata Tuszyńska miała prawo zacytować w biografii Wiery Gran jej słowa, jakoby słynny pianista Władysław Szpilman w czasie wojny służył w żydowskiej policji w warszawskim getcie - uznał Sąd Okręgowy w Warszawie.

Sąd: Agata Tuszyńska miała prawo cytować słowa Wiery Gran o Władysławie Szpilmanie
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Gadomski

30.09.2013 | aktual.: 30.09.2013 16:58

Dlatego sąd nieprawomocnie oddalił pozew wdowy po Szpilmanie i jego syna, którzy m.in. za to żądali przeprosin od autorki książki pt. "Oskarżona Wiera Gran" oraz Wydawnictwa Literackiego. Adwokaci powodów zapowiadają apelację.

W swej książce z 2010 r. Tuszyńska opisała skomplikowane losy piosenkarki, która w czasie wojny występowała w warszawskim getcie w kawiarni "Sztuka" (gdzie grywał i Szpilman). Po wojnie oskarżano ją o współpracę z gestapo; potem wyjechała z Polski. W publikacji przytoczono słowa Gran, zmarłej w 2007 r. we Francji, że Szpilman był w getcie policjantem, który uczestniczył w doprowadzaniu Żydów na Umschlagplatz, skąd Niemcy wywozili ich do obozu zagłady w Treblince.

Wdowa po zmarłym w 2000 r. Szpilmanie Halina Grzecznarowska-Szpilman oraz Andrzej Szpilman uznali, że książka naruszyła ich dobra osobiste w postaci prawa do kultu po zmarłym. W pozwie żądali, by sąd nakazał pozwanym przeprosiny w kilku tytułach prasowych oraz na stronie internetowej wydawnictwa. Innym żądaniem pozwu było usunięcie kilku stron inkryminowanych fragmentów z ewentualnych kolejnych wydań i zakazanie pozwanym naruszania dóbr powodów w przyszłości.

Wcześniej powodowie żądali, by na czas procesu sąd zakazał rozpowszechniania książki w drodze tzw. zabezpieczenia powództwa. Sąd oddalił ten wniosek.

Pozwani wnosili o oddalenie pozwu. Dowodzili, że nie doszło do bezprawnego naruszenia dóbr powodów, gdyż autorka przytaczała wierne cytaty Gran; podkreślała też w książce, że nikt nigdy nie potwierdził jej zarzutów wobec Szpilmana; ponadto nie ukrywała choroby, podeszłego wieku i stanu psychicznego swej rozmówczyni. Zwracali uwagę, że rodzina na etapie pisania książki miała możliwość odniesienia się do jej treści.

Sama Tuszyńska mówiła, że nie może powiedzieć ani czy Szpilman był policjantem, ani czy nim nie był. Podkreślała, że w pamiętnikach Szpilman "wyciął" Gran ze swego wojennego losu, bo nie napisał, kto śpiewał w getcie jego popularną piosenkę.

Sąd odsłuchał też wcześniej taśmy, na których Gran mówiła, że widziała Szpilmana w czapce policjanta w getcie. - Niech on wie, że ja wiem - dodawała. Podkreślała, że "musiała mu się czymś narazić", skoro mówił o jej związkach z gestapo.

Wdowa po Szpilmanie mówiła sądowi, że zarzuty z książki nie są poparte żadnymi faktami, a w spisach policjantów z getta nie ma jej męża. Przyznała, że Szpilman grywał w "Sztuce" na fortepianie, ale nie akompaniował Gran.

W uzasadnieniu wyroku sędzia Bożena Lasota podkreśliła, że zarówno w książce, jak i na sali sądowej Tuszyńska wyrażała wątpliwości wobec słów swej rozmówczyni i zachowała wobec nich dystans. - Nigdy nie podzieliła tego najcięższego poglądu Wiery Gran - dodała sędzia.

Zaznaczyła, że pisarz, pisząc czyjąś biografię, ma prawo przytaczać różne opinie. Dodała, że gdyby przyjąć argumentację powodów, nie dałoby się napisać biografii osoby niedawno zmarłej tak, aby nikogo nie urazić - "chyba że miałaby to być laurka".

Zarazem sędzia przyznała, że rodzina Szpilmana mogła odebrać to jako "bardzo bolesne", choć za przesadne uznała ich twierdzenia, że po tej książce cały świat będzie mówił, iż był on policjantem w getcie.

Zdaniem sądu biografia Wiery Gran, osoby mającej "trudne relacje z ludźmi", siłą rzeczy musi dotykać żyjących lub niedawno zmarłych, bo "trudno pisząc jej biografię, nie powoływać się na jej wypowiedzi o ludziach". - Nie była to biografia Szpilmana - dodała sędzia.

Sędzia podkreśliła, że swe opinie o Szpilmanie Gran wypowiadała jeszcze w latach 70., gdy nie zdradzała oznak choroby. Według sądu materiał do książki był zebrany przez Tuszyńską bardzo starannie.

Według sądu nie da się już określić, jakie w czasie wojny były relacje Szpilmana i Gran. - Takie rzeczy nie podlegają weryfikacji, skoro żadne z nich już nie żyje - podkreśliła sędzia Lasota. Sąd uznał też, że Tuszyńska miała prawo zacytować dokument IPN, z którego wynika, że gdy Szpilman starał się w PRL o paszport, powiedział SB, że Gran współpracowała z gestapo.

Tuszyńska powiedziała dziennikarzom, że czuje wielką ulgę, bo sąd potwierdził prawo do cytowania rozmówców pisarza. - Wierzę, że jednak mamy wolność słowa - dodała.

Adwokaci nieobecnych powodów mówili, że sąd skupił się w uzasadnieniu na wartości, jaką jest wolność pisarza, z uszczerbkiem dla ochrony dóbr osobistych powodów.

W maju br. Wyższy Sąd Krajowy w Hamburgu zakazał wydawnictwu Insel zamieszczania w niemieckim wydaniu książki Tuszyńskiej fragmentów sugerujących, że Szpilman uczestniczył w akcji policji żydowskiej w getcie. Orzeczenie nie dotyczy znajdującego się już w księgarniach pierwszego wydania książki, która ukazała się w Niemczech w marcu.

- Sąd niemiecki, odwrotnie niż sąd w Warszawie, orzekł, że pani Tuszyńska nie miała prawa publikować tego typu informacji, nie dysponując minimalnym zestawem dowodów - mówił radca prawny powodów Dawid Biernat. - Niemiecki sąd powiedział, że dopełniłam staranności - komentowała Tuszyńska.

Pierwszy raz Gran wysunęła oskarżenia wobec Szpilmana w książce wydanej przez nią w 1980 r. w Paryżu. Nie chciał jej wydać Jerzy Giedroyć, obawiając się procesu. - Zbagatelizowałam to ostrzeżenie o tym, co może się rozpętać po próbie poruszenia tematu Wiery Gran. Ale gdybym wiedziała o tym wcześniej i tak nie zrezygnowałabym z napisania tej książki. Ta historia domagała się opowiedzenia - mówiła Tuszyńska.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (36)