Saakaszwili: Kaczyński i Sikorski wiele ryzykowali
Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili uważa,
że przyjazd prezydenta Lecha Kaczyńskiego i szefa polskiej
dyplomacji Radosława Sikorskiego do Tbilisi w czasie konfliktu z
Rosją był aktem wielkiej odwagi. Ci ludzie wiele ryzykowali. Dylemat polegał na tym, że
przyjechali tu, by stanąć razem z Gruzją, ale Rosja równie dobrze
mogła wejść do ich kraju - powiedział Saakaszwili.
Saakaszwili podkreślił w wywiadzie dla Polskiego Radia, "Sunday Times", "Corriere della Sera" i "Le Figaro", że jest za to wdzięczny polskiemu prezydentowi i ministrowi.
Ci ludzie wiele ryzykowali. Dylemat polegał na tym, że przyjechali tu, by stanąć razem z Gruzją, ale Rosja równie dobrze mogła wejść do ich kraju - powiedział prezydent Gruzji.
Jak dodał, obecność polskich polityków w Tbilisi była aktem wielkiej odwagi, bo powiedzieli oni wówczas światu, że niezależnie od tego, co się stanie, będziemy razem.
W zeszłotygodniowej misji do Gruzji oprócz polskiego prezydenta i szefa MSZ wzięli udział także przywódcy Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy.
Saakaszwili pytany, czy żałuje teraz jakieś swojej decyzji odparł, że nie, bo Gruzja nie miała wyboru, ponieważ Rosja przygotowywała się do inwazji od wielu miesięcy. Nie byliśmy w stanie tego uniknąć - ocenił gruziński prezydent. Przytoczył wypowiedź jednego z rosyjskich generałów, który miał powiedzieć mediom, że na rozkaz czekali od 15 czerwca i że są już nieco tym zmęczeni.
Gruziński prezydent podkreślił też, że wskazywał jeszcze przed kwietniowym szczytem NATO w Bukareszcie, że jeśli Gruzja nie otrzyma wówczas MAP (Planu na Rzecz Członkostwa w Sojuszu), to Rosja będzie eskalować ataki. Gruziński prezydent przyznał, że w dyplomatyczny sposób chciał wtedy powiedzieć, że krajowi grozi wojna.
Pytany, co Zachód powinien teraz uczynić, Saakaszwili oświadczył, że ci, którzy teraz rządzą Rosją, to nie są już ideolodzy komunizmu czy stalinizmu, ale ich ideologią jest "nacjonalizm i pieniądze", które mają właśnie na Zachodzie. Zdaniem gruzińskiego prezydenta z jednej strony Rosjanie mają swoje interesy na Zachodzie, a z drugiej strony pogardzają tym właśnie Zachodem.
"Są przekonani, że Europa będzie się ich zawsze bała i że mogą nią manipulować" - ocenił prezydent Gruzji. Dodał, że Władimir Putin, gdy był prezydentem Rosji, zapytał go kiedyś wprost: czy myślisz, że Europa przyjdzie ci z odsieczą na Kaukaz?.
Jednocześnie przyznał, że choć dyskusje dotyczące jego ustąpienia toczą się od początku prezydentury, to teraz jest najbardziej krytyczny moment jego urzędowania. Ale - dodał - ludzie lepiej niż zachodnie media rozumieją, że to Rosja zaatakowała Gruzję, a nie Gruzini Cchinwali (stolicę Osetii Południowej).
Podkreślił także, że prezydenci się zmieniają, ale Gruzja musi być niepodległa, a - według niego - Rosjanie wiedzą, że dopóki on jest u władzy, to Gruzja będzie niepodległa.