Są najgorzej wyszczepieni, a czwarta fala jakoś u nich nie wybucha? Wyjaśnia się fenomen Podkarpacia
Dla przeciwników szczepień na COVID-19 stali się przykładem, że nie ma sensu się szczepić. Podkarpacie - najmniej wyszczepione województwo w Polsce - jest przedostatnie w statystykach potwierdzonych zakażeń. Jak się jednak okazuje IV fala epidemii tam też zbiera żniwo. I to dużo większe niż wskazywałyby na to same statystyki zakażeń.
Pod względem potwierdzonych przypadków zakażeń koronawirusem woj. podkarpackie zajmuje przedostatnie miejsce w kraju. Dla wielu analityków taki wynik jednak wydawał się mało prawdopodobny. Jakim cudem region tak dobrze broni się przed pandemią, skoro zaszczepiło się tam jedynie 39 proc. mieszkańców? Ostatnie analizy podpowiadają, że IV fala dotarła jednak również i tam. Widać to po zapełniających się szpitalach, zajętych respiratorach i tragicznym wzrośnie śmiertelności.
Podkarpacie. Oficjalnie mało zakażeń, ale są zgony
Podkarpackie mimo jednej z najniższych liczb potwierdzonych zakażeń zajmuje trzecie miejsce w kraju pod względem zapełnienia przez pacjentów z COVID-19 łóżek szpitalnych oraz respiratorów. Zajmuje też trzecie miejsce pod względem sumy zgonów związanych z COVID-19 za ostatnie 14 dni.
- Nie ma mowy o fenomenie. Podczas drugiej i trzeciej fali epidemii na Podkarpaciu było bardzo dużo przypadków. Wielu mieszkańców przeszło infekcję i może mieć nadal odporność po przechorowaniu. To inna sytuacja niż w woj. lubelskim, gdzie było mało szczepień, a zarazem mało przypadków w poprzednich falach epidemii - tłumaczy w rozmowie z WP dr Konstanty Szułdrzyński, członek Rady Medycznej przy premierze i kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie.
To jednak nie całość wyjaśnienia. - Możliwe, że na Podkarpaciu słabo działa system testowania pod kątem koronawirusa. Ludzie chorują w domach, leczą się sami, a gdy zgłaszają się do szpitala, to już od razu w ciężkim stanie. Stąd takie dane ze szpitali - dodaje dr Szułdrzyński.
Kupili amantadynę i chorują w domach
To właśnie na Podkarpaciu odnotowano w tym roku najwyższą sprzedaż leków z amantadyną (65 tys. opakowań) - wynika z ustaleń "Gazety Wyborczej". To stary przeciwgrypowy lek, który obecnie stosowany jest przy chorobie Parkinsona i stwardnieniu rozsianym. Nie ma dotąd badań naukowych, które potwierdzałyby skuteczność tego leku w zwalczaniu koronawirusa. Taką teorię rozpropagował dr Włodzimierz Bodnar, lekarz z Przemyśla, który rok temu ogłaszał, że COVID-19 można wyleczyć w 48 godzin.
IV fala przetacza się po kraju. Omikron i nowe obostrzenia
Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że woj. lubelskie i podlaskie są już po szczycie infekcji koronawirusem. Mazowsze prawdopodobnie dochodzi do szczytu IV fali. Szpital Narodowy w Warszawie, który w ubiegłym tygodni udostępnił 100 miejsc, zapełnił się chorymi w dwie doby.
Najwyższe wzrosty infekcji w ciągu minionego tygodnia odnotowano w województwach opolskim, śląskim i lubuskim.
Ministerstwo Zdrowia i Inspekcja Sanitarna reagują na pojawienie się w Europie nowego wariantu koronawirusa Omikron. W poniedziałek minister zdrowia poinformował o zmniejszeniu limitów osób odwiedzających hotele, restauracje i instytucje kultury, kościoły i obiekty sportowe. - Zgromadzenia i uroczystości, gdzie obecnie mamy limity wynoszące 150 osób, to są wesela, komunie, również dyskoteki. Zmieniamy ten limit na 100 osób - przekazał Adam Niedzielski.