Porażka wielkiej strategii Iranu
Islamska Republika Iranu stoi przed największym zagrożeniem od wojny z Irakiem Saddama Husajna. Trwająca od października 2023 r. konfrontacja izraelsko-irańska wydrążyła siły większości regionalnych pro-irańskich bojówek (Hamas, Hezbollah). Operacja Powstający Lew, czyli 12-dniowa kampania izraelskich bombardowań, pokazała natomiast niezdolność irańskich sił zbrojnych do obrony własnego terytorium.
Teheran jest przekonany, że kolejny izraelski atak to tylko kwestia czasu i desperacko poszukuje nowej drogi do przetrwania, nowej strategii bezpieczeństwa, która zabezpieczy Islamską Republikę. Na stole leżą wszystkie opcje, łącznie z tą ostateczną – otwartym dążeniem do budowy bomby atomowej. Rozpoczyna się wyścig z czasem, który zdecyduje o losach Iranu.
Strefa buforowa
Przez ponad cztery dekady fundamentem irańskiej doktryny bezpieczeństwa była "Oś Oporu" – sieć regionalnych sojuszników, której celem było stworzenie wysuniętej linii obronnej, wiążącej wrogów Teheranu daleko od jego granic. U szczytu potęgi w skład Osi wchodził libański Hezbollah, Syria Asada, szyickie bojówki w Iraku, Hamas w Strefie Gazy oraz ruch Hutich w Jemenie.
Atak Hamasu z 7 października 2023 r. postawił jednak 40-letnią irańską strategię pod znakiem zapytania. Premier Netanjahu wykorzystał bowiem atak Hamasu nie tylko do uzasadnienia izraelskiej inwazji na Strefę Gazy, ale również do walnej rozprawy z całym irańskim projektem regionalnym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie zaskoczeni na Krymie. Moment ataku na lotnisko armii Putina
W kolejnych miesiącach Izrael metodycznie niszczył kolejnych irańskich sojuszników. Do lata 2024 roku izraelska armia przejęła kontrolę nad większością Strefy Gazy. We wrześniu 2024 roku nastąpiła błyskawiczna rozprawa z libańskim Hezbollahem; seria precyzyjnych nalotów, poprzedzona eksplozją tysięcy pagerów, zlikwidowała większość dowództwa organizacji, na czele z Hassanem Nasrallahem. Ostatecznym ciosem była izraelska ofensywa lądowa, która wyeliminowała Hezbollah z dalszej konfrontacji.
W grudniu 2024 r. Teheran otrzymał jeszcze potężniejszy cios. Władza prezydenta Asada w Syrii załamała się, a stolicę opanowali rebelianci. W ten sposób Iran stracił strategiczny most lądowy, łączący go z Libanem i Morzem Śródziemnym. W efekcie wiosną 2025 roku Oś Oporu była w rozsypce. Wysunięta linia obrony, która przez 40 lat broniła Teheranu, teraz przestała istnieć. Droga do Iranu stanęła otworem.
Izrael w pełni wykorzystał tę sytuację, rozpoczynając w czerwcu 12-dniową kampanię bombardowań w ramach operacji "Powstający Lew". W decydującym momencie do Izraela dołączyły Stany Zjednoczone, bombardując ośrodki wykorzystywane w irańskim programie nuklearnym (operacja "Młot o Północy"). Irańskie siły zbrojne okazały się całkowicie bezradne w starciu z amerykańskim i izraelskim lotnictwem, a dotychczasowa irańska strategia całkowicie legła w gruzach - "Oś Oporu" została rozmontowana, a mit "irańskiej twierdzy" upadł.
Na rozdrożu
Skala porażki, jaką Teheran poniósł podczas wojny 12-dniowej, była ogromnym szokiem dla irańskich władz. Klęska skompromitowała przede wszystkim Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC), głównego architekta strategii "wysuniętej obrony". W pierwszych godzinach operacji zlikwidowano większość dowództwa IRGC, w tym jego szefa, generała Hosseina Salamiego. To otworzyło drogę do przetasowań na szczycie sił zbrojnych.
Po raz pierwszy w historii Islamskiej Republiki nowym szefem sztabu generalnego został przedstawiciel regularnej armii (Artesz), generał Abdolrahim Mousawi - a nie przedstawiciel IRGC, co może sugerować próbę ograniczenia wpływów Korpusu.
Jednocześnie, nowym sekretarzem Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego (która odpowiada za opracowanie ram polityki zagranicznej) mianowano Alego Laridżaniego, pragmatyka, który w przeszłości wspierał dialog z Zachodem. Jego nominacja może być sygnałem, że Teheran szuka możliwości deeskalacji. Wydaje się jednak, że na deeskalację jest już za późno.
Prezydent Trump nie jest skłonny do wznowienia rozmów nuklearnych. Europejczycy postanowili natomiast skorzystać z tzw. snapback’u. To specjalny mechanizm, zapisany w umowie nuklearnej z 2015 r. Wielka Brytania, Francja i Niemcy oficjalnie uruchomiły snapback 28 sierpnia 2025 r. Rozpoczyna on 30-dniowy okres, po którym wszystkie sankcje ONZ nałożone na Iran zostaną automatycznie przywrócone.
Chociaż w obliczu dotychczasowych amerykańskich sankcji, bezpośredni skutek gospodarczy snapback’u będzie ograniczony, to znaczenie polityczne takiej decyzji jest ogromne. Powrót sankcji ONZ oznacza bowiem definitywny koniec umowy JCPOA i pogrzebanie jakichkolwiek szans na dyplomatyczne rozwiązanie kryzysu.
Geopolityczna Pętla
Problemy Iranu potęguje strategiczna samotność kraju i brak partnerów, do których mógłby zwrócić się o pomoc. Podczas 12-dniowej wojny sojusznicy Iranu, tacy jak Rosja i Chiny, biernie przyglądali się izraelskim i amerykańskim nalotom. Pekin, mimo zawarcia z Iranem umowy o 25-letniej współpracy strategicznej, obawia się amerykańskich sankcji i unika poważniejszych inwestycji w Iranie - ograniczając się jedynie do kupna irańskiej ropy po zaniżonej cenie. Moskwa - która już i tak jest obłożona zachodnimi sankcjami - wykazuje więcej chęci do zacieśnienia relacji. Jednak rosyjskie zaangażowanie na Ukrainie, znacząco ogranicza zasoby, które Moskwa może przekierować do Iranu.
Gdy Iran liże rany, jego wrogowie zacieśniają pętlę. Mówimy nie tylko o snapback'u, ale również o zmianach geopolitycznych, które zachodzą w bezpośrednim sąsiedztwie Iranu. Na początku sierpnia, pod auspicjami prezydenta Trumpa, Armenia i Azerbejdżan podpisały porozumienie pokojowe. Na jego podstawie na Kaukazie ma powstać specjalny korytarz handlowy, nazwany "Trasą Trumpa dla Międzynarodowego Pokoju i Dobrobytu" (TRIPP).
Podpisane porozumienie gwarantuje USA wyłączne prawo do rozwoju trasy przez następne 99 lat. Taki obrót wydarzeń to strategiczny koszmar dla Teheranu: amerykańska obecność polityczna i gospodarcza pojawi się tuż przy jego północnej granicy, na kluczowej drodze lądowej do Rosji.
Tymczasem złe informacje płyną również z Libanu, gdzie rząd (pod naciskiem Amerykanów), próbuje wykorzystać osłabienie Hezbollahu i rozbroić organizację.
Opcja Atomowa
W najbliższej przyszłości Iran nie ma szans na obudowę dawnego potencjału "Osi Oporu". Wznowienie rozmów z Amerykanami i uniknięcie snapback’u również wydają się mało prawdopodobne. Prawdopodobna jest za to kolejna runda konfrontacji z Izraelem, która może skończyć się dla Iranu jeszcze gorzej niż wojna 12-dniowa.
Wszystkie filary bezpieczeństwa, które przez ponad 40 lat chroniły Islamską Republikę, teraz legły w gruzach. Jak zatem zapewnić Republice przetrwanie? Na stole pozostała w zasadzie tylko jedna opcja: broń jądrowa.
Mimo iż w kilka godzin po operacji "Młot o Północy", prezydent Trump twierdził, że irański program nuklearny został całkowicie zniszczony, to dzisiaj wiemy już, że nie jest to prawdą. Amerykańskie naloty uszkodziły irańskie ośrodki badawcze i opóźniły sam program, ale nie doprowadziły do jego całkowitego zniszczenia. Co kluczowe, nadal nieznany pozostaje los ok. 400 kg wysoko wzbogaconego uranu, który według doniesień wywiadu Irańczycy wywieźli tuż przed atakiem.
W teorii Iran mógłby przystąpić do intensyfikacji prac nad programem i podjąć decyzję o budowie "bomby" jako jedynej opcji, która jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo Islamskiej Republice. Jest to jednak śmiertelnie ryzykowny gambit. Skala infiltracji kraju przez izraelski i amerykański wywiad sprawia, że prowadzenie tajnych prac nad bombą jest praktycznie niemożliwe. Każda próba militaryzacji programu niemal na pewno sprowokuje zmasowane, prewencyjne uderzenie albo nawet pełnoskalowy konflikt, którego Iran od ponad czterdziestu lat tak bardzo starał się uniknąć.
Teheran znalazł się w strategicznym pacie, w którym każdy ruch prowadzi do przegranej. Paradoksalnie najlepszym rozwiązaniem może być próba "przeczekania obecnej burzy", czyli przyjmowanie kolejnych ciosów od premera Netanjahu i izraelskiej armii, w oczekiwaniu na to, że sytuacja międzynarodowa zmieni się na korzyść Teheranu - Netanjahu straci władzę, a w Białym Domu zasiądzie nowy prezydent. Pytanie jednak, co do tego czasu pozostanie z Islamskiej Republiki?
Dla Wirtualnej Polski Tomasz Rydelek, Puls Lewantu