Rzymscy salezjanie spłacają długi polskich współbraci
Salezjanie z rzymskiej centrali zakonu
zaczęli spłacać długi. Zaczynają wspierać oszukanych przez ich
współbraci kredytobiorców - pisze "Słowo Polskie".
04.05.2004 | aktual.: 04.05.2004 06:44
Jeden z pełnomocników grupy ponad 130 osób, które za namową salezjańskich zakonników pobrały dla nich w latach 1999-2001 gotówkowe kredyty dewizowe na kościelne potrzeby (łącznie na 12 mln zł), bardzo ostrożnie potwierdza tę informację. "Dostaliśmy nieoficjalną informację, że do komornika, który od początku roku prowadzi egzekucję naszych długów, dotarły pierwsze pieniądze"- powiedział Bogusław D. gazecie.
"Przekazałem komornikowi 470 tys. zł, które otrzymałem wraz z pełnomocnictwem do nadzoru nad ich rozdysponowaniem od Towarzystwa Świętego Franciszka Salezego w Rzymie. Pozwoli to wstrzymać egzekucję długu pierwszych siedmiu osób z listy, którą przekazali mi kredytobiorcy" - deklaruje mecenas Krzysztof Wyrwa - podaje dziennik.
Wśród dłużników, którzy powinni być spłaceni w pierwszej kolejności, jest Waldemar Irski z Lubina. "Komornik nadal ściąga mi połowę poborów. Jako pracownik KGHM otrzymałem ostatnio nagrodę roczną - 3 tys. zł. Dostałem tylko połowę, reszta poszła do komornika" - powiedział gazecie Irski.
Sprawa salezjańskich kredytów stała się głośna po kwietniowym spotkaniu w lubińskim kościele św. Jana Bosko, na które zrozpaczeni dłużnicy zaprosili dziennikarzy. Wcześniej podjęli interwencje u najwyższych dostojników Kościoła. Były pisma do generała zakonu w Rzymie i wizyta u prymasa Polski - przypomina "Słowo Polskie".
Nadzieję dał im list z Watykanu z początku marca tego roku. "Po rozmowach z Przełożonym Generalnym Księży Salezjanów na temat sygnalizowanego przez Państwa problemu, został on stanowczo poproszony, aby w możliwie krótkim czasie Zgromadzenie przyszło Państwu ze skuteczną pomocą. Prośba ta nie oznacza, że Stolica Apostolska przesądza o jakiejkolwiek odpowiedzialności prawnej Zgromadzenia, ale oczekuje gestu miłosierdzia wobec pokrzywdzonych przez jednego z jej członków" - napisał monsignore Gabrielle Gaccia z watykańskiego sekretariatu stanu - podaje dziennik.
"Najgorsze, że bank, którego pracownicy brali aktywny udział w oszustwie (dziesięć osób ma prokuratorskie zarzuty - red.), nie chce nam pomóc i wstrzymać egzekucji komorniczej. Dlatego z 470 tys. zł które otrzymałem, aż 130 tys. zł poszło wyłącznie na odsetki i koszty komornicze. A z 12 mln kredytowych długów już zrobiło się 18 mln, wkrótce będzie pewnie 25 mln zł. A takiej kwoty nikt nie znajdzie i nie da"- zauważa mec. Wyrwa. Pełnomocnik zakonu potwierdził też, że - na razie - więcej pieniędzy, którymi mógłby spłacić salezjańskie kredyty, nie otrzymał - pisze "Słowo Polskie". (PAP)