Rzepliński: zapcha się lustracyjna machina
W ocenie prof. Andrzeja Rzeplińskiego z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka nowy katalog lustrowanych, jest zbyt obszerny, co może skutecznie zablokować lustrację. Prof. Rzepliński skrytykował też m.in. likwidację statusu pokrzywdzonego.
21.07.2006 | aktual.: 21.07.2006 18:32
Zgodnie z przyjętą ustawą lustracji podlegają m.in.: radni i osoby pełniące funkcje w samorządach, pracownicy urzędów państwowych, kontrolerzy NIK, służba cywilna, dyplomaci, pracownicy naukowi, dyrektorzy szkół, radcy prawni, notariusze i dziennikarze.
To przedłuży proces lustracyjny na mniej więcej 10 lat, chyba że wyasygnujemy rzeczywiście duże środki na to, żeby kadrowo co najmniej trzykrotnie zwiększyć personel IPN - powiedział prof. Rzepliński, który był współautorem obowiązujących ustaw o IPN i lustracyjnej.
Ocenił, że w nowej ustawie dochodzi do pomieszania agentów i oficerów policji politycznej z pokrzywdzonymi.
Zdaniem prof. Rzeplińskiego dla tych przypadków, kiedy ludzie kwestionują zapisy w papierach wytworzonych przez policję polityczną PRL-u, musi być bardzo przyzwoita, godna państwa unijnego droga ochrony dobrego imienia. Jego zdaniem taką drogą jest obecnie sąd lustracyjny.
Orzecznictwo sądowe gwarantuje osobom lustrowanym prawo do przedstawienia swoich argumentów, a państwo musi udowodnić, że dokumenty wytworzone przez służby specjalne PRL są prawdziwe- podkreślił.
Natomiast ustawa nowa odwraca zupełnie tę sytuację; to ten który kwestionuje te zapisy będzie musiał udowodnić, że zapisy były fałszywe - powiedział. A to będzie bardzo trudne
W ocenie prof. Rzeplińskiego skoro na tę listę wpisane zostały praktycznie wszystkie zawody zaufania publicznego - takie zawody jak notariusz, adwokat, radca prawny czy profesor uniwersytetu - należało zastanowić się nad objęciem procedurą lustracyjną duchownych katolickich i innych wyznań.