Rzecznik rządu sfotografowany z transseksualistami
Po kilku dniach plotek i sensacyjnych
nieoficjalnych doniesień włoska prasa opublikowała najgoręcej omawiane w całym kraju zdjęcie - przedstawia ono
samochód rzecznika premiera Romano Prodiego, Silvio Sircany,
zaparkowany przy krawężniku koło czekającego na klientów
transseksualisty.
21.03.2007 | aktual.: 21.03.2007 11:06
W liście do "La Stampy" i wywiadzie na łamach dziennika "La Repubblica" Sircana w odpowiedzi na pojawiające się apele o dymisję oświadczył, że nie zamierza rezygnować z powodu swego, jak przyznał, "głupiego zachowania".
To była moja głupia ciekawość. Nie można krzyżować osoby za tego rodzaju głupotę - podkreślił rzecznik szefa rządu, zapewniając na łamach gazet, że podjechał samochodem, by przyjrzeć się transseksualiście, a następnie odjechał.
Sircana wyraził opinię, że sprawa ta została przesadnie rozdmuchana przez media, podczas gdy jego zdaniem w ogóle nie ma o czym mówić.
Dlaczego miałbym podać się do dymisji? Z powodu czegoś, co nie ma żadnego znaczenia? - zapytał Sircana.
Rzecznik włoskiego premiera stał się bohaterem plotek, gdy po niedawnym aresztowaniu króla włoskich paparazzich Fabrizio Corony wyszło na jaw, że wraz ze swymi wspólnikami z agencji fotograficznej szantażował on znane osobistości proponując im odkupienie za ogromne sumy kompromitujących zdjęć.
Okazało się, że jeden z pracujących dla Corony fotografów zrobił zdjęcie rzecznikowi premiera w dzielnicy opanowanej przez prostytuujących się transseksualistów. Sircana przypłacił tę wiadomość chorobą i trafił do szpitala. Niektórzy opozycyjni politycy zażądali jego dymisji. Premier wyraził natychmiast solidarność ze swym rzecznikiem i zapowiedział, że nie zwolni go z pracy.
Sircana zaapelował do gazet, aby opublikowały jego zdjęcie na dowód na to, że nie przedstawia ono niczego niemoralnego. Falę plotek na swój temat, jakie przewinęły się w ostatnich dniach we włoskich mediach, uważa za niesprawiedliwy atak, a sam - jak mówi - "czuje się zdruzgotany".