PolskaRzecznik Kompanii Węglowej wywieziony na taczkach

Rzecznik Kompanii Węglowej wywieziony na taczkach

Okupujący siedzibę Kompanii Węglowej w Katowicach górnicy wywieźli na taczkach rzecznika Kompanii Zbigniewa Madeja. Do incydentu doszło podczas spotkania rozmowy rzecznika z okupującymi. Protestującym nie
spodobały się jego wypowiedzi. Związkowcy, od ponad 40 dni okupują jedną z sal w katowickiej siedzibie Kompanii Węglowej.

Związkowcy twierdzą, że zostali sprowokowani nieprawdziwymi - jak mówią - wypowiedziami rzecznika i domagają się jego odwołania ze stanowiska.

Do incydentu doszło, gdy na korytarzu budynku Kompanii rzecznik udzielał wypowiedzi dla telewizji TVN24. Mówił m.in., że alternatywne wobec likwidacji kopalń warianty zmniejszenia wydobycia węgla oznaczałyby dodatkowe zwolnienia lub rezygnację przez górników z dużej części ich branżowych przywilejów.

Zaznaczył, że propozycje innych wariantów pochodzą od związków, a zarząd Kompanii jedynie przygotował do nich szczegółowe symulacje.

Nie spodobało się to grupie związkowców, którzy przysłuchiwali się wypowiedziom rzecznika. Doszło do słownego starcia, a potem do szarpaniny. Kilku górników siłą posadziło Madeja na taczce i wywiozło go z budynku. Ten natychmiast poszedł na policję.

"Jestem poturbowany, mam m.in. poobcierany naskórek, podarte spodnie. W imieniu Kompanii Węglowej złożyłem oficjalne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez osoby, które naruszyły moją nietykalność osobistą" - powiedział Madej.

Kom. Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej policji poinformował, że policja rozpoczęła wyjaśnienie sprawy. Nie powiedział jednak, czy możliwe jest usunięcie z Kompanii okupujących ją związkowców.

W opinii wiceszefa Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacława Czerkawskiego, związkowcy zostali sprowokowani nieprawdziwymi wypowiedziami, a cały incydent to, według niego, "oczywiste burzenie spokoju społecznego" przez rzecznika. Jak oświadczył, natychmiast po incydencie górnicy zaczęli pisać pismo, w którym domagają się odwołania Madeja ze stanowiska.

"Rzecznik ewidentnie mijał się z prawdą; mówił o rozmowach (czwartkowych, górników z rządem), w których nie uczestniczył. Przysłuchiwali się temu ci, którzy na tych rozmowach byli i wzburzyli się. Podczas tych rozmów było jasno powiedziane, że wyliczenia dotyczące ewentualnych zwolnień, rezygnacji z 'barbórki' czy 'czternastki' są czysto teoretyczne i Kompania nie rozważa ich" - tłumaczył postępowanie swych kolegów Czerkawski.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)