PolitykaRzeczniczka rządu: komentarz do nowych nagrań dopiero po opublikowaniu całości

Rzeczniczka rządu: komentarz do nowych nagrań dopiero po opublikowaniu całości

- Skomentujemy sprawę po opublikowaniu całości nagrań - powiedziała rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska, odnosząc się do ujawnionych tego dnia fragmentów wypowiedzi m.in. ministrów Radosława Sikorskiego i Jacka Rostowskiego, które mają się ukazać w poniedziałkowym "Wprost".

Rzeczniczka rządu: komentarz do nowych nagrań dopiero po opublikowaniu całości
Źródło zdjęć: © WP.PL

Fragmenty nagranych rozmów m.in. ministrów Radosława Sikorskiego i Jacka Rostowskiego oraz Sławomira Nowaka, które mają znaleźć się w najbliższym numerze tygodnika, zostały ujawnione w niedzielę w Radiu Zet i TVN24.

Jeden z fragmentów dotyczy - jak mówiła prowadząca program Monika Olejnik - rozmowy min. Sikorskiego i b. ministra finansów Jacka Rostowskiego. Szef MSZ mówił o relacjach z USA.

"Minister Sikorski mówi tak: wiesz, że polsko-amerykański sojusz to jest nic nie warty, jest wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa - oznajmia Sikorski, jego towarzysz, czyli minister Rostowski, dopytuje się dlaczego" - czytała na antenie dziennikarka. "(...) skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją i będziemy uważali, że wszystko jest super (...), dalej jest o mentalności Polaków. Sikorski: problem w Polsce jest, że mamy bardzo płytką dumę i niską samoocenę; Jacek Rostowski: taki sentymentalizm; Sikorski: taka murzyńskość" - czytała Olejnik.

Obecna w studio radiowym posłanka PO Julia Pitera uznała, że nie akceptuje sposobu, w jakim rozmawiają cytowani politycy, ale - mówiła - "pytanie jest takie, czy ta opinia, czy polityce zagranicznej państwa tego typu opinie mają jakikolwiek (sens), ja tego nie widzę (...)". - Polityka zagraniczna jest prowadzona dobrze, więc mam nadzieję, że były to wygadywane głupoty, a nie polityka rządu. Chciałam zwrócić uwagę, że polityka zagraniczna rządu nie jest polityką osobistą Radosława Sikorskiego - zaznaczyła Pitera.

Ryszard Czarnecki (PiS), także obecny w studio, ocenił, że przywołany fragment rozmowy ministra może mieć konsekwencje na arenie międzynarodowej. - O ile ujawnione rozmowy wcześniejsze dotyczyły spraw wewnętrznych, jednak (...) tutaj mogą być poważne reperkusje międzynarodowe, bo minister Sikorski mówi tekstem rasistowskim (...) - podkreślił.

W innym ujawnionym fragmencie pojawia się kwestia wyborów prezydenckich z 2005 r.

- Mam (...) fragment podsłuchanych rozmów, które ukażą się jutro - mówiła Olejnik. - Sławomir Nowak mówi o kampanii w 2005 r., Donald Tusk kandydował wtedy, kandydował również Zbigniew Religa, w drugiej turze wyborów poparł Tuska, został nawet szefem komitetu honorowego. Sławomir Nowak: w 2005 r., ja pamiętam, zdobyliśmy jego długi, żeby się wycofał, cena była taka, że (...), bo mu narobił ten jego sztab długów strasznych - kontynuowała dziennikarka.

Julia Pitera podkreślała, że można tę kwestię sprawdzić.

- Myślę, że to jest do sprawdzenia. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy pan Sławomir Nowak żonglował sobie w sposób beznadziejny, mówiąc o jakimś rzekomym pozyskiwaniu czegoś. To jest do sprawdzenia, to nie są rzeczy, których nie można sprawdzić, przecież (jest) ustawa z 2001 r. (...) o finansowaniu (partii). Składa się wszystkie rozliczenia finansowe do Państwowej Komisji Wyborczej, w związku z tym naprawdę jest możliwość sprawdzenia - powiedziała Pitera.

Kolejny fragment nagranej rozmowy Sikorskiego i Rostowskiego ujawniono w niedzielę w TVN24. Dotyczy on PiS i jego wiceprezesa Antoniego Macierewicza.

Sikorski - podała stacja, powołując się na materiał "Wprost" - mówi o możliwości powołania "komisji specjalnej w sprawie Macierewicza".

"Kaczyński się przyspawał do Macierewicza i teraz trzeba Macierewiczem ich obu na dno pociągnąć. To, co jest w materiałach prokuratorskich, jest miażdżące. Można zrobić im dwuletni cyrk. I niech oni się tłumaczą. Tam są straszne rzeczy. Wiem, bo byłem przy tym. Rostowski: dobrze, tylko trzeba namówić. Musisz Donalda namówić (...). Sikorski: Donald się waha, ale lekko za. Powiedział: niewykluczone. (...) No tak, bo to jest skandal (...). To jest ewidentny 'deal' Seremeta z Tuskiem" - cytowało fragmenty nagrań TVN24.

Afera podsłuchowa

Po tym, jak w ub. sobotę tygodnik "Wprost" upublicznił pierwszą część pochodzących z podsłuchu nagrań, w środę do redakcji weszli funkcjonariusze ABW. Na zlecenie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga zażądali wydania nośników z nagraniami rozmów polityków i szefa NBP. Redakcja odmówiła, w związku z czym prokuratura zarządziła przeszukanie. Po szamotaninie odstąpiono od tych działań.

W sobotę pełnomocnik tygodnika "Wprost", mec. Jacek Kondracki przekazał prokuraturze nagrania z nielegalnych podsłuchów rozmów polityków i szefa NBP; zostały włączone do akt postępowania.

W piątek działania prokuratury bardzo krytycznie ocenił resort sprawiedliwości. Według MS akcję prowadzono "mało profesjonalnie i nieroztropnie", a działania były zbyt daleko idące i mogły budzić uzasadnioną obawę naruszenia tajemnicy dziennikarskiej. Prokuratura odpowiadała natomiast, że nie zarzucono jej naruszenia żadnego przepisu kodeksu postępowania karnego i że nikt nie zwrócił się do niej o jej wersję wydarzeń.

Premier Donald Tusk w czwartek zwołał specjalną konferencję prasową. Wykluczył swoją dymisję, choć nie wcześniejsze wybory parlamentarne; zaapelował też o publikację wszystkich materiałów z podsłuchów. Działań prokuratorów bronił prokurator generalny Andrzej Seremet. Podkreślił, że miały one na celu zdobycie dowodu, a nie pognębienie prasy i zamknięcie jej ust.

Praska prokuratura prowadzi śledztwo ws. nielegalnego podsłuchiwania osób pełniących ważne funkcje publiczne. Dwa zarzuty w tej sprawie postawiono Łukaszowi N., który pracował w restauracji, gdzie dokonano podsłuchów.

Redaktor naczelny "Wprost" Sylwester Latkowski zapowiedział w rozmowie z piątkową "Gazetą Wyborczą", że poza opublikowanym już nagraniem rozmowy szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką, tygodnik ujawni nagranie rozmowy Sławomira Nowaka z b. wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem. W przesłanym w sobotę mediom oświadczeniu napisał z kolei, że redakcja tygodnika zdecydowała, iż ujawni kulisy pracy nad tekstami dotyczącymi nagrań. Zastrzegł przy tym, że będzie ona chronić swoje źródła informacji.

"Premier Donald Tusk zaapelował do nas o opublikowanie wszystkiego, co mamy. Takie głosy pojawiły się też z innych mediów. Po części jest to oczywiście próba przekierowania na nas odpowiedzialności. Ale traktujemy ten apel poważnie" - napisał Latkowski.

Naczelny "Wprost" poinformował też, że publikowane przez tygodnik kolejne nagrania rozmów nie będą kompletne - nie będzie w nich żadnych wątków dotyczących życia prywatnego bohaterów. "Nagrania w całości zaś przekażemy organom ścigania, jeśli o to wystąpią" - dodał.

Wedle wcześniejszych deklaracji Latkowskiego, pozostałych nagrań rozmów, o których tygodnik pisał - Bieńkowska-Wojtunik i Kulczyk-Kwiatkowski - "Wprost" nie ma.

Zgodnie z informacjami weekendowej "Gazety Wyborczej", w czwartek do redakcji "Wprost" dotarły kolejne nagrania rozmów polityków - b. rzecznika rządu Pawła Grasia, szefa MSZ Radosława Sikorskiego, b. ministra finansów Jacka Rostowskiego i ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)