Rząd USA ustępuje ws. liberalizacji marihuany w Kolorado i Waszyngtonie
Administracja Baracka Obamy nie będzie stawać na drodze stanom Kolorado i Waszyngton, których wyborcy opowiedzieli się w ubiegłym roku za liberalizacją marihuany do celów rekreacyjnych i medycznych. Prawo federalne traktuje marihuanę jako nielegalny narkotyk.
29.08.2013 | aktual.: 30.08.2013 02:30
O decyzji poinformował zastępca prokuratora generalnego James Cole w dokumencie wysłanym do federalnych prokuratorów w 50 stanach USA.
Zgodnie z dokumentem stany Kolorado i Waszyngton, a także inne stany, których wyborcy opowiedzą się w przyszłości za legalizacją marihuany do celów medycznych bądź rekreacyjnych, muszą zapewnić, że przestrzegane będą surowe zasady dotyczące dystrybucji tego narkotyku.
Chodzi m.in. o zapewnienie, że marihuana nie trafi do nieletnich albo gangów oraz nie będzie sprzedawana do innych stanów, w których pozostaje nielegalna. Stany, w których zalegalizowano posiadanie marihuany, mają też zapewnić, że konopie indyjskie nie będą uprawiane na terenach publicznych.
Prokurator generalny Eric Holder uprzedził w rozmowie telefonicznej z gubernatorami Kolorado i Waszyngtonu, że federalni prokuratorzy będą uważnie śledzić, jak oba stany wdrażają nowe regulacje. Resort sprawiedliwości pozostawia też sobie prawo do rewizji swej decyzji w dowolnym czasie.
Stanowisko administracji USA ws. marihuany było oczekiwane z niezwykłym zainteresowaniem od listopada ubiegłego roku, kiedy Kolorado i Waszyngton jako dwa pierwsze stany USA przeprowadziły referenda, w których zdecydowano o zalegalizowaniu posiadania marihuany przez osoby powyżej 21. roku życia.
W obu stanach uprawa konopi indyjskich, ich przetwarzanie i sprzedaż marihuany zostały uregulowane przepisami i obłożone wysokim podatkiem, z którego dochody mają być przeznaczane m.in. na szkoły i ochronę zdrowia.
Zbyt mało federalnych stróżów prawa
Te decyzje są sprzeczne z prawem federalnym, które od 1970 roku traktuje marihuanę jako nielegalną substancją narkotyczną. - W praktyce rząd nie ma jednak wystarczającej liczby federalnych stróżów prawa, by zapewnić egzekwowanie zakazu marihuany - tłumaczył niedawno Jonathan Rauch z Brookings Institution. A bez współpracy służb stanowych trudno byłoby egzekwować federalny zakaz.
Tymczasem kolejne stany: Kalifornia, Oregon i Maine sygnalizują inicjatywy zalegalizowania marihuany w referendach przy okazji wyborów prezydenckich w 2016 roku. Alaska może się na taki krok zdecydować już w przyszłym roku.
Dotychczas administracja Baracka Obamy formalnie nie zareagowała na "rewoltę" stanów Waszyngton i Kolorado. Prezydent mówił w grudniu, że marihuana "nie jest najbardziej palącym problemem dla administracji". Eksperci tłumaczyli, że sprawa jest bardzo trudna politycznie, zarówno dla rządu, jak i dla Kongresu.
Prokurator generalny musiał jednak zająć stanowisko, zważywszy że prawo federalne pozostaje w mocy. Poza tym USA są sygnatariuszami międzynarodowych umów o zwalczaniu narkotyków, w tym marihuany.
Sondaże wskazują, że Amerykanie radykalnie zmieniają nastawienie do marihuany. Za jej legalizacją opowiada się po raz pierwszy ponad połowa społeczeństwa. Zdaniem ekspertów, jeśli doświadczenia dwóch stanów, które jako pierwsze zalegalizowały marihuanę, będą pozytywne, mogą za nimi podążyć kolejne.
W latach 60., kiedy przeprowadzano pierwsze badania w sprawie marihuany, prawie nikt nie popierał legalizacji. Według marcowego sondażu PEW Research Center obecnie opowiada się za tym 52 proc. Amerykanów; przeciw jest 45 proc. W ciągu dekady liczba zwolenników legalizacji wzrosła o 20 punktów procentowych.
- Istnieje silna tendencja do legalizacji marihuany i jest mało prawdopodobne, by odwróciła się w najbliższych latach - mówił podczas niedawnej debaty w Brookings Institution prof. William Galston z University of Maryland.
Według ekspertów tej tendencji nie można tłumaczyć jedynie wymianą pokoleniową. Większość Amerykanów wciąż nie postrzega bowiem palenia marihuany jako coś dobrego. Rosnące poparcie dla legalizacji należy tłumaczyć raczej praktycznym podejściem Amerykanów do problemu.
W badaniu PEW aż 72 proc. respondentów wyraziło opinię, że polityka zakazu "kosztuje więcej niż jest warta". Zwolennicy legalizacji przekonują, że na zakazie wzbogacają się gangi przestępcze; podnoszą też argument więzień przepełnionych skazanymi za łamanie "marihuanowej prohibicji".