"Rząd potrzebuje liberalnej twarzy Gilowskiej"
Niespodzianek nie było, gdyż Zyta Gilowska potrzebna jest rządowi nie tyle jako strażnik finansów publicznych, ile jako jego liberalna twarz - uważa Adam Sofuł komentator "Pulsu Biznesu".
Ale zdaniem Sofuła, zaskoczenia nie było, a przyjęte przez rząd korekty były znane od dawna. Ekonomiści i podatnicy przyjęli je z - delikatnie mówiąc - umiarkowanym entuzjazmem. omentator "PB" uważa, że Zyta Gilowska jest rządowi potrzebna, ale nie tyle jako strażnik finansów publicznych, ile jako liberalna twarz rządu. Dla inwestorów i rynków finansowych jej obecność w rządzie ma być sygnałem, że rząd nie narobi głupstw w gospodarce i finansach publicznych. Tyle że w ten sposób rząd zastawił na siebie pułapkę, zbyt wysoko zawieszając poprzeczkę.
Gdyby takie zmiany w podatkach zaproponował minister finansów z Samoobrony, analitycy byliby zachwyceni jego umiarem i rozsądkiem. Wobec ministra kojarzonego raczej z liberalnym nurtem ekonomii oczekiwania są duże większe. Dlatego na dłuższą metę stosowana przez ten rząd taktyka wysyłania pozytywnych sygnałów okaże się niewystarczająca. Rynki finansowe zawsze czekają na konkrety, czasem bardzo cierpliwie. Gdy ich się nie doczekają, Zyta Gilowska przestanie być liberalną twarzą rządu, a stanie się jedynie listkiem figowym ludowo-narodowej koalicji - konkluduje Adam Sofuł. (PAP)