Rząd interweniuje ws. chipów. "Urzędnicze bla, bla nie wystarczy"
Polska znalazła się na liście krajów objętych amerykańskim embargiem na eksport nowoczesnych chipów AI. Wicepremier Krzysztof Gawkowski zapowiada interwencję - podaje "Rzeczpospolita". - Nie może być mowy o dzieleniu państw UE na kategorie A i B Urzędnicze "bla, bla" w tej sprawie nie wystarczy - mówi minister cyfryzacji.
Amerykanie ogłosili, że będą bez przeszkód sprzedawać chipy na 18 rynkach, w tym do Japonii, Australii i krajów Europy Zachodniej. Polska znalazła się jednak w grupie krajów, gdzie wprowadzono limity.
Wicepremier Krzysztof Gawkowski zapowiedział interwencję, podkreślając, że decyzja USA jest nieuzasadniona. - Polska zażąda od Komisji Europejskiej zdecydowanego działania - mówi Gawkowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co Polacy sądzą o Trumpie? "To jest impuls dla Europy"
Wicepremier Gawkowski planuje zwrócić się do komisarz Henny Virkunen o podjęcie działań w tej sprawie. - Nie może być mowy o dzieleniu państw UE na kategorie A i B Urzędnicze "bla, bla" w tej sprawie nie wystarczy - podkreśla. Komisja Europejska wyraziła zaniepokojenie decyzją USA i gotowość do dyskusji.
Czemu Polska trafiła na listę "drugiej kategorii"?
Eksperci obawiają się, że decyzja USA może podzielić Unię Europejską na kraje "zwycięzców" i "przegranych" w rewolucji AI. Grzegorz Brona, prezes Creotech Instruments, wskazuje, że Polska jest postrzegana jako kraj "drugiej kategorii".
- Co więcej, region ten jest geograficznie zbliżony do obszaru objętego 100-proc. restrykcjami, wśród których jest Rosja. Z tego samego powodu Polskę omijały przez wiele lat duże amerykańskie inwestycje firm IT, a niedawne zamieszanie z lokacją jednej z fabryk Intela na terenie Polski wywołało w USA dyskusje związane z bezpieczeństwem kluczowych amerykańskich technologii - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Dodaje, że wymiana technologiczna z USA była "jednostronna", więc Waszyngton nie obawia się "symetrycznych posunięć" ze strony Polski.
Grzegorz Brona zauważa, że amerykańskie embargo może skłonić "kraje drugiej kategorii" do poszukiwania alternatywnych dostawców chipów, takich jak Chiny. - W dłuższej perspektywie nie będzie to na rękę nikomu, prócz Chińczyków - dodaje Brona.
Czytaj więcej:
Źródło: "Rzeczpospolita"